Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Na marginesie Mediations Biennale. Kto się boi nieznanego?

Tomasz Wendland w zapowiedzi tegorocznego Mediations Biennale stwierdza, że kontakt z tym, co niepojęte, wyznacza szczególny sposób przeżywania sztuki. Niepojęte może jednak generować także lęk przed nieznanym i jego odrzucenie.

Minaret, projekt J. Rajkowskiej. Fot. J. Rajkowska, wiz. P. Filip - grafika artykułu
Minaret, projekt J. Rajkowskiej. Fot. J. Rajkowska, wiz. P. Filip

Mam wrażenie, że społeczeństwo woli raczej obcować z tym, co znane i powszechnie akceptowane niż nieznane, szczególnie w kontakcie z działaniami artystycznymi odnoszącymi się do religii i jej symboliki. Projekty niewpisujące się w oficjalną retorykę mają problemy z realizacją. Artyści, którzy w sposób krytyczny odnoszą się do uświęconych w społeczeństwie wartości, stają na cenzurowanym.

Ocenzurowane Więzy krwi, oskarżona Pasja

W 1999 r. zewnętrzna galeria AMS zaprezentowała na billboardach w Gdańsku oraz Poznaniu fragment pracy Więzy krwi Katarzyny Kozyry. Artystka wpisała w symbole czerwonego krzyża i półksiężyca wyniszczone wojną nagie postaci kobiece. Praca była krytycznym spojrzeniem na toczącą się wówczas wojnę na Bałkanach. Przeciwko Więzom krwi wystąpili przedstawiciele PCK, Kościoła Katolickiego oraz politycy AWS. Co ciekawe, jak zauważyła Aneta Szyłak, dyplomatów krajów islamskich plakaty nie obraziły. Pod wpływem nacisków galeria dokonała autocenzury - nagie postaci zostały zaklejone. W roku 2002 rozpoczął się proces Doroty Nieznalskiej. Posłowie LPR-u oskarżyli ją o obrazę uczuć religijnych za instalację Pasja, którą znali tylko z relacji w mediach. Choć, sprawa skończyła się uniewinnieniem 11.03.2011 r., artystka znalazła się na jakiś czas poza publicznym obiegiem sztuki. Dopiero w 2005 r. zaczęły ją zapraszać prywatne galerie. Jej wystawy można było oglądać w Starym Browarze i Galerii Piekary.

Minaret, którego nie było

Inna jest historia Minaretu Joanny Rajkowskiej. Jak mówi Dorota Grobelna, kuratorka projektu, był on owocem rezydencji artystycznej Rajkowskiej w Poznaniu, na którą artystka została zaproszona przez wiceprezydenta Poznania Macieja Frankiewicza w 2008 roku, z inicjatywy Jakuba Dąbrowskiego i Agaty Rogoś. Projekt zakładał przekształcenie nieczynnego komina dawnej fabryki papieru przy skrzyżowaniu ulic Estkowskiego i Garbary w minaret. Kształt miał być wzorowany na minarecie z Dżenin na Zachodnim Brzegu Jordanu, gdzie Rajkowska prowadziła przez dwa miesiące warsztaty dla młodzieży z obozu dla uchodźców palestyńskich. Minaret od samego początku napotykał na niezrozumienie i trudności. W 2009 r. sąd konkursowy rostrzygający konkurs na zagospodarowanie terenu, przy którym minatret miał powstać, wyraził swoją negatywną opinię. Argumentowano w niej, że idea projektu jest obca kulturowo, nakłada się na osie widokowe w kierunku na katedrę i na pobliski budynek dawnej synagogi, może być odebrana jako prowokacja o charakterze religijnym, może być odebrana jako próba ośmieszenia symbolu religijnego (...), nie posiada żadnych istotnych walorów artystycznych związanych z wydarzeniami kulturalnymi miasta Poznania. Gdy miejska konserwator zabytków nie wyraziła zgody na trwałą adaptację komina, Rajkowska zaproponowała delikatną konstrukcję z diod LED, która miała powstać podczas Festiwalu Malta w 2011 roku i zniknąć po trzech miesiącach. Ostatecznie, jak wspomina Grobelna, ZKZL odmówił użyczenia komina pod tymczasową iluminację świetlną, a Minaret pozostał na papierze.

Światopogląd przestrzeni

Piotr Piotrowski w Agorafobii po komunizmie twierdzi, że debata o miejscu sztuki jest debatą o kształcie demokracji. Zauważa, że zachodnia demokracja została ufundowana na trwałej podstawie, jaką jest tradycja oświecenia i wypracowane na jej gruncie uniwersalistyczne koncepcje człowieka oraz wspólnego, publicznego dobra. Świeckie państwo oraz wolność jednostki są w niej centralnymi wartościami. Oparciem polskiej, inaczej niż zachodniej, demokracji, rozwijającej się od 1989 r. jest ideologia o charakterze narodowo- katolickim. Ukształtowała się ona w środowisku opozycyjnej Solidarności, występującej przeciwko narzuconej świeckiej ideologii komunistycznej. Wspólna przestrzeń nie jest światopoglądowo neutralna, dominują w niej symbole Kościoła Rzymskokatolickiego. Podstawą interwencji organów państwowych w opisanych powyżej przypadkach jest przekonanie o działaniu w interesie większości podzielającej wartości chrześcijańskie. Mniejszości, które kwestionują zastany porządek lub prezentują inną wizję społeczeństwa zostają odsunięte na margines publicznej debaty.

Symboliczne interpretacje

Zdaniem komisji konkursowej obcy kulturowo symbol zlokalizowany między synagogą i katedrą mógłby stanowić element zagrożenia. Czy islam jest w Poznaniu obcy? Społeczność muzułmańska w województwie wielkopolskim liczy około 1000 osób. W Poznaniu działa oddział Ligi Muzułmańskiej, na Łazarzu od 2006 r. znajduje się Muzułmańskie Centrum Kulturalno-Oświatowe wraz z meczetem. Imam Youssef Chadid aktywnie działa na rzecz popularyzacji kultury islamu, organizuje coroczne Dni Kultury Muzułmańskiej, wierząc, że to, co poznane, przestaje straszyć. Muzułmanie żyją i pracują pośród nas. Pokazywani w TV fundamentaliści islamscy to zaledwie ułamek wszystkich wyznawców religii spod znaku półksiężyca. Ekstremistów można znaleźć w każdej religii. Czy wszystkich katolików ocenia się przez pryzmat działań IRA? Sama artystka z dystansem odnosiła się do traktowania Minaretu jako symbolu stricte religijnego. Minaret bez meczetu nie pełni wszak swojej funkcji. W rozmowie z Michałem Wybieralskim Rajkowska wspomina, że projekt powstał, żebyśmy zaczęli rozmawiać o problemach, o których milczymy. O islamie, o pozycji kobiet w tamtej kulturze i religii, o życiu z muzułmanami. Dorota Grobelna zaznacza, że przedstawiciele społeczności muzułmańskiej nie brali czynnego udziału w tworzeniu projektu, ale odnosili się do niego w większości z sympatią. Youssef Chadid mówi dziś: - Bardzo żałuję, że projektu nie udało się zrealizować. Udowodnilibyśmy, że Poznań jest naprawdę wielokulturowy; że obok synagogi i wielu kościołów jest tu również miejsce dla symbolu ważnego dla - nas muzułmanów. Minaret wzmocniłby naszą wiarę w tolerancyjność i otwartość poznaniaków. Dla nas nie byłby znakiem ekspansji islamu. To, w jaki sposób go odbieramy, zależy od nas, a nie od tego, kiedy, gdzie i czy w ogóle powstanie. Mam nadzieję, że może uda się reaktywować projekt i wierzę, że tym razem udałoby nam się go wspólnie zrealizować.

Agora dla ortodoksów

Homogeniczność przestrzeni publicznej jest pozorna. Zdaniem Piotrowskiego, w prawdziwej demokracji agora powinna być miejscem odsłaniania konfliktów i prezentacji wielu, nawet sprzecznych ze sobą opinii. Do niedawna wydawało się, że wieloetniczna i wielowyznaniowa Europa mówi jednym głosem. Mniejszościom kulturowym zostawiono swobodę w kontynuowaniu swoich tradycji, jednak ich przedstawiciele rzadko pojawiali się w publicznej debacie. Iluzja pozornej tolerancji skończyła się, kiedy w 2004 roku 26-letni Mohammed Bouyeri zamordował znanego z obelżywych antyislamskich oraz antysemickich wypowiedzi holenderskiego reżysera Theo Van Gogha. Narastające pod powierzchnią konflikty znalazły swoje ujście. Ksenofobiczne hasła populistycznych polityków trafiły na podatny grunt - pomimo długoletniej obecności, imigranci traktowani byli jako obcy. Paul Scheffer zauważa, że w społeczeństwie otwartym musi być także miejsce dla poglądów ortodoksyjnych wyznawców religii. Swobodne zderzanie ze sobą opinii może - jego zdaniem - zagwarantować pokój społeczny znacznie skuteczniej niż sytuacja, w której wszyscy sumiennie trzymają się wielokulturowej etykiety, ale nikt nie może oceniać drugiego. Wolność słowa nie jest czymś danym, trzeba o nią walczyć. Tego, czego nie znamy, nie możemy oswoić, na tym polega siła stereotypów. Zaistnienie publicznej debaty, którą wywołały wspomniane przeze mnie projekty, to pierwszy krok do uznania, że "inny" nie musi być "obcym"; że "inne" nie musi być "groźne". Kiedy będą następne?

Aleksandra Glinka