Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Muzyka zmysłów i pomysłów, czyli płyty pod choinkę

Trochę jazzu, również tego z Poznania (Mełech, HoTS, Olesiowie, Dys), trochę ambitnych piosenek (Nika Lubowicz, Krystyna Stańko), a wreszcie i wyraziste rockowe granie Armii - całkiem sporo jest nowych, godnych polecenia płyt.

. - grafika artykułu
Krystyna Stańko - "Novos Anos" (For Tune)

Czas przedświąteczny pozwala na to, by z nieco innego dystansu, niż zazwyczaj, przyjrzeć się rynkowi płytowemu. Po pierwsze zatem zbliżający się koniec roku skłania do podsumowań i poszukiwań niedocenionych płyt. Po drugie: święta Bożego Narodzenia są znakomitym pretekstem do fonograficznych prezentów. Fantastycznie, że wśród krążków, które możemy w powyższych kontekstach polecić, sporo jest takich, którym towarzyszą wyraźne, istotne poznańskie wątki.

Mełech gra Gebirtiga

Tak jest w przypadku dwóch nowych płyt wydanych przez, oczywiście poznańską, oficynę Multikulti - wpisujących się w jej ambitny projekt 20 płyt na 20-lecie. Pierwszym jest krążek "Mełech plays Gebirtig" - przygotowany na ubiegłoroczny festiwalu Tzadik i w czasie jego trwania zarejestrowany. Zgodnie z tytułem, świetnie znany w stolicy Wielkopolski znakomity klarnecista (wraz z trzema partnerami) po swojemu interpretuje kompozycje słynnego Mordechaja Gebirtiga. Jego muzykę wykonywały w ostatnich latach po swojemu m.in. zespoły Cukunft czy Bester Quartet, ale Mełech z partnerami dopisują do niej własny pasjonujący komentarz. Uwalniają wyobraźnię i pozwalają płynąć natchnieniom. To wspaniała płyta, która potwierdza zarówno siłę inspiracji wynikającej z tradycji żydowskiej, jak i żywotność jazzowej formuły, otwartej także na swobodną improwizację.

Numery HoTS

Kolejny album z kręgu Multikulti to "Numbers" - drugi w dyskografii młodego kwintetu HoTS (Harmony of The Spheres). Wypełnia go znakomita, rozkwitająca, pełna świeżości i naturalności muzyka. Prowadzący zespół błyskotliwy gitarzysta Mikołaj Poncyljusz i jego koledzy przedstawiają granie pełne wyrafinowania, dyscypliny, a zarazem spontaniczne, ukazujące szczególną wrażliwość na dźwięk. To muzyka potoczysta, przyjazna wobec słuchacza, a zarazem wysublimowana. Kwintet oferuje granie żywiołowe, ekspresyjne, pełne emocji, jednocześnie budujące pełen subtelności, refleksyjny nastrój. Muzykowanie zadziwiająco dojrzałe, ze świetną dramaturgią i sugestywnie budowanym napięciem, z niewątpliwą zdolnością grania narracyjnego i kolorystycznego. Twórczość kwintetu HoTS dowodzi niewątpliwego charakteru wykonawców i ich kreacyjnych mocy.

Transgresje Olesiów

Lada moment powinien trafić do sklepów (a może już do nich trafił) "Transgression" - najnowszy krążek braci Bartłomieja i Marcina Olesiów - tym razem znów nagrany wspólnie z wybitnym klarnecistą Theo Jörgensmannem. To swoista glossa do szalenie udanej wieloletniej współpracy tria, swoiste jej podsumowanie. Bo też album zarejestrowano przed sześcioma laty. Miał być wydany w słynnej wytwórni HatHut. Ukazuje się dziś w zacnej krajowej oficynie. Ale też żadnego wpływu na muzykę nie ma ów czas, który upłynął od chwili nagrania. To piękna, pełna duchowych uniesień i zarazem matematycznie logiczna propozycja. Po dobrych kilku latach współpracy Olesiowie i Jörgensmann rozumieli się - jak słychać - znakomicie, wypracowali wspólny język, który pozwala im na w pełni swobodną kreację. Czy słuchacz ma skojarzenia z tzw. klasyką jazzu czy nurtem free improve, czy z przebłyskami współczesnej kameralistyki? Wszystkie wizje dozwolone, ale kluczem do zrozumienia tej muzyki jest bardzo osobista, prywatna, własna perspektywa instrumentalistów. Oczywiście, są erudytami - to słychać, ale moc tego grania opiera się na silnej wspólnej kreacji trzech wyrazistych osobowości.

Zabawki Dysa i język Wierby

Jednym z ciekawszych krążków nagranych przez poznańskich muzyków jazzowych (a i jedną z lepszych w kraju) jest również płyta tria Krzysztofa Dysa. Pianista z jednej strony oddaje tutaj hołd swoim mistrzom - słychać w jego graniu lekcję jazzowej klasyki, a w repertuarze ma kompozycje gigantów: Hancocka, Shortera, Monka, Coltrane'a, ale i Jobima. Całość wieńczy zaś autorskim utworem. Lata doświadczeń sprawiają jednak, że Dys potrafi "obronić się", grając wspomniane tematy klasyków. Nie podąża za ich uznanymi wykonaniami, ale ufa własnej intuicji, pomysłowości, wrażliwości. Przy ich użyciu opowiada swoją historię, swobodnym gestem czerpiąc z przeszłości i bardzo kompetentnie kreując jazzowy nastrój. Nie bez znaczenia jest tu wsparcie, którego udzielają mu kontrabasista Andrzej Święs i perkusista Krzysztof Szmańda.

Świetny album nagrał też inny zdolny młody pianista Michał Wierba. Potoczyste, melodyjne granie, stylowe frazowanie, swoboda, lekkość, nienaganne brzmienie, a przy tym wrażenie, że artyści grają też dla własnej przyjemności - co wszak nie zawsze się zdarza, a tu jest niewątpliwym walorem. Napisałem "artyści", bo też Wierba (choć to on gra bezdyskusyjnie rolę pierwszoplanową) ma u boku świetnych instrumentalistów z saksofonistą Maciejem Sikałą i perkusistą Arkiem Skolikiem na czele.

Nika świąteczna

Skoro czas mamy tuż przedświąteczny, to zewsząd otaczają nas zimowe i gwiazdkowe piosenki. Znacznej części autorskiej, okołoświątecznej twórczości naszych gwiazd pop trudno słuchać. Warto zatem podkreślić pojawienie się płyty tak udanie naturalnej, a zarazem odświętnej, jak krążek Niki Lubowicz "Noc nad Betlejem". Nika konsekwentnie kreuje swój własny świat z pogranicza jazzu, soulu, r&b, z elementami gospel czy avant popu. I nowy album jest tego potwierdzeniem.

Po ciepło przyjętym ubiegłorocznym debiucie przedstawia drugą płytę. Dysponuje charakterystycznym głosem, śpiewa z lekkością, swobodą i wdziękiem. Towarzyszą jej m.in. bracia: skrzypek Dawid (znany z Atom String Quartet) i grający na instrumentach klawiszowych Jakub Lubowiczowie. Gościnnie formację wspiera w dwóch utworach, lider Zakopowera Sebastian Karpiel-Bułecka. W repertuarze dominują kompozycje Stanisława Lubowicza do tekstów współczesnych poetów. Całości dopełniają, a jednak, trzy tradycyjne kolędy - "Z narodzenia Pana", "W żłobie leży" i mniej znana "Ej, byliśmy bracia" - znakomicie wplecione w narrację płyty.

Stańko w latynoskim klimacie

Równie świetne wrażenie robi inna "piosenkowa" płyta z For Tune, nagrana przez Krystynę Stańko. Artystka przedstawia zachwycające połączenie kompozycji latynoskich, głównie Antonio Carlosa Jobima i utworów napisanych przez Chicka Coreę. Wokalistka i jej zespół łączą świeżość, wdzięk i naturalność z perfekcyjnym, choć i pełnym subtelności, pełnym niuansów brzmieniem.

Krystyna Stańko to artystka prawdziwie niebanalna. Pamiętana ze świetnych grup For Dee oraz 0-58, a także całej serii znakomitych albumów sygnowanych własnym nazwiskiem. Mierzyła się z polską poezją, ale i twórczością Petera Gabriela, która zyskiwała zaskakującą delikatność i wyrafinowanie w jej interpretacjach.

Nie inaczej jest na nowej płycie. Choć mamy tu utwory doskonale znane z niezliczonych wykonań ("One note samba", "Corcovado", "How insensitive") Stańko potrafi nadać im swoje piętno, jakiś szczególny liryzm, otulić mgiełką melancholii. Szczególnie cieszy ucho "Sometime ago" z pamiętnej pierwszej płyty zespołu Return To Forever Chicka Corei. Rozkwita tu on we własnej, odmiennej od oryginału wersji. Wokalistkę będącą w świetnej formie wspierają znakomici instrumentaliści, m.in. jej wieloletni partnerzy - wibrafonista Dominik Bukowski i basista Piotr Lemańczyk, którzy znacząco współtworzą tę piękną płytę.

Armia - dźwięk i obraz

Kto gustuje w mocniejszych, rockowych brzmieniach (przy okazji: z poznańskimi wątkami), ten powinien sięgnąć po nowy album zespołu Armia. Wydany co prawda już jakiś czas temu, ale pod choinkę jak znalazł - a godny również przypomnienia pod koniec roku.

To już bodaj siódma koncertowa płyta Armii. Lider grupy, Tomasz Budzyński, chciałby, aby każdy skład zespołu mógł zostawić po sobie pamiątkę po tym, jak wypadał na żywo. Co możemy powiedzieć o współczesnym koncertowym obliczu zespołu? Otóż przyznać trzeba, że to dziś znakomity zespół z bardzo kompetentnymi instrumentalistami, którzy potrafią grać mocną, a wyrazistą muzykę. Wszystko oczywiście pod wodzą charyzmatycznego lidera, wizjonera, wokalisty - Tomasza Budzyńskiego. Materiał to w znakomitej większości nagrania z ostatniej studyjnej płyty "Toń" (zmieściły się wszystkie) plus kilka świetnych wcześniejszych utworów. Doskonała to okazja do wiarygodnego przekonania się, jak koncertowo sprawdzają się te nowe nagrania. Zapewniam, że naprawdę świetnie.

Dodatkowym wielkim plusem jest fakt, że wydawnictwo uzupełniono o płytę DVD, na której ów bardzo dynamicznie sfilmowany koncert został wzbogacony o rodzaj filmowej mikrofabuły oplatającej poszczególne piosenki.

Tomasz Janas

  • "Melech plays Gebirtig" (Multikulti)
  • HoTS (Harmony of The Spheres) - "Numbers" (Multikulti)
  • Oleś Brothers & Theo Jörgensmann - "Transgression" (Fundacja Słuchaj)
  • Krzysztof Dys Trio - "Toys" (For Tune)
  • Michał Wierba - "Body Language" (For Tune)
  • Nika Lubowicz - "Noc nad Betlejem" (For Tune)
  • Krystyna Stańko - "Novos Anos" (For Tune)
  • Armia - "Tam gdzie kończy się kraj" (Metal Mind)