Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Modernizm kontra socrealizm

Gdyby Karol Strasburger zadał w Familiadzie pytanie o to co zwiedzamy podczas wakacji, jestem przekonany, że "modernistyczne budynki" nie byłyby najwyżej punktowaną odpowiedzią. A jednak, na zaproponowane przez organizatorów festiwalu "Nowy Plan" zwiedzanie Okrąglaka oraz Domu Weterana na ulicy Ugory, przyszedłem wraz z dziesiątkami innych ciekawskich.

. - grafika artykułu
fot. A. Jastrzębowski

Nad Wartą, w cichutkiej okolicy parku szelągowskiego, w 1972 roku przycupnął za sprawą tria architektów (Milewski, Skupniewicz, Sternal) Dom Weterana. Nazywany "perłą poznańskiego modernizmu" budynek spełnia swoją pierwotną funkcję - domu pomocy społecznej. Wraz z krytykiem architektury Jakubem Głazem oprowadzała nas po nim zastępczyni dyrektora DPS Ugory, Monika Mnich. Czy zachowane zostało wiele z oryginalnej konstrukcji? Niestety... tak. Niestety, gdyż dobitnie widać po Domu Weterana epokę, w której powstał. Choć wówczas na pewno nowoczesny, to jego "udogodnienia" dla mieszkańców zasługują na niską ocenę. Pokoje zbyt ciasne by obrócić w nich łóżko, korytarze w których nie mogą się minąć dwa wózki inwalidzkie. Prowizoryczny wyjazd dla wózkowiczów na będące ozdobą domu tarasy, popękane tynki, osprejowana elewacja. Zderzenie nas - zwiedzających, z pewną nabożnością (w końcu to perła architektury!) - z szarą rzeczywistością braku dofinansowań, stagnacji i niewłaściwego podejścia do osób w podeszłym wieku. Dla nas robiących zdjęcia i podziwiających chociażby utrzymaną w stylistyce PRL stołówkę to piękny obiekt, relikt swoich czasów. Dla mieszkańców i pracowników - budynek do kapitalnego remontu. I pod koniec oprowadzania bardzo smutna konstatacja z ust organizatorów, że choć Dom Weterana ma niewątpliwie swoje wady, to inne tego typu budynki do spełniania swojej roli przystosowane są jeszcze gorzej. Wystarczy wspomnieć chociażby o budynku DPS na ulicy Bukowskiej, który mieści się po prostu w miejskiej kamienicy.

A jak się zwiedza Okrąglak? Każdy z poznaniaków zna ten budynek i pewnie każdy ma związane z nim wspomnienia. Mijamy go idąc do pracy i szkoły. Jedni robili w nim zakupy, inni imprezowali na siódmym, czy ósmym piętrze. Są tacy, dla których jest ikoną Poznania, inni najchętniej rozprawiliby się z nim za pomocą buldożera i ładunków wybuchowych. Jedno jest pewne - Okrąglak nie jest budynkiem, wobec którego możemy pozostać obojętni. I jak opowiadała podczas spaceru Grażyna Kodym-Kozaczko, tak było też wówczas, gdy architekt Marek Leykam go zaprojektował. Zbudowany w powojennym okresie "przykręcania  śruby", był dla dygnitarzy PRL-owskich przykładem kosmopolityzmu i mieszczańskiego wpasowania w otoczenie. Zarzucano Leykamowi, że zaprojektował go nie w duchu socrealizmu.

Chociaż weszliśmy do odnowionego w 2012 budynku, to opowieść o najsłynniejszym poznańskim domu towarowym była lekcją historii: o pasujących jak pięść do oka socrealistycznym płaskorzeźbom i rzeźbie "Hutnik i Chłopka", które miały ratować socrealistycznego ducha w zbyt na owe czasy modernistycznym budynku. O tym, że powstały o dwie kondygnacje mniej niż zakładał projekt, o odwróceniu wbrew intencjom architekta miejsc dla kupujących i sprzedawców (to kupujący mieli spacerować wzdłuż okien, a nie towary stać pod światło jak nakazały Domy Towarowe Centrum. O tym wreszcie, że w trakcie generalnego remontu doliczono się 27 rodzajów stolarki okiennej, co dobitnie świadczy o tym, jak chluba poznańskiego modernizmu była traktowana przez kolejnych właścicieli i najemców.

I tylko szkoda, że możliwość zwiedzenia i sfotografowania Okrąglaka dostępna jest nielicznym i na zapisy, a widokiem z tarasu na calutki Poznań mogą się rozkoszować jedynie pracownicy firmy z ostatniego piętra.

Adam Jastrzębowski

  • Festiwal Architektury Modernistycznej "Nowy Plan": zwiedzanie Okrąglaka i Domu Weterana
  • 4-10.06

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018