Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Łazienka, kuchnia, magia

Spektakl "Watermelon" jest pod pewnymi względami taki, jak muzyka tria Sutari - formalną prostotę wspiera odkrywcza wyobraźnia i wielka artystyczna wrażliwość, dając rewelacyjny efekt końcowy.

. - grafika artykułu
fot. Tomasz Nowak

Sutari to zespół, który nie zostawia - jak mi się zdaje - odbiorcom trzeciego wyjścia: można się jego twórczością zachwycić albo jej nie polubić. Innych opcji nie ma. I nie chodzi tu bynajmniej o, na przykład, radykalizm środków artystycznych - wręcz przeciwnie. Chodzi raczej o wyrazistość pomysłów, o swego rodzaju surową czy ascetyczną formułę, połączoną z przepiękną treścią; o subtelny dystans i świetne poczucie humoru, przy jednoczesnym głębokim osadzeniu w tradycji, zwłaszcza tradycyjnej ludowości.

Mam to szczęście, że od początku zachwyciłem się twórczością tria - od pierwszej chwili, kiedy usłyszałem artystki na warszawskiej Nowej Tradycji w 2012 roku. Potem widziałem je jeszcze m.in. na Mikołajkach Folkowych w Lublinie i poznańskim Ethno Porcie, wielokrotnie słuchałem ich debiutanckiej i - póki co - jedynej płyty. Za każdym razem odkrywałem w nich  - i w ich dokonaniach - coś, co było absolutną rewelacją. Coś, co było finezyjnym i wspaniałym połączeniem swoistej nonszalancji i wielkiej dyscypliny, skromności i ekstrawagancji. Przede wszystkim jednak było wzruszającą artystyczną opowieścią trzech szalenie wrażliwych i bardzo uzdolnionych dziewczyn...

Spektakl?

...ale czy jest choćby cień szansy, żeby te wszystkie wzruszenia i przeżycia powróciły w kontekście ich spektaklu teatralnego, czy niechby tylko teatralnego performansu? Zadawałem sobie to pytanie wybierając się na "Watermelon" - wieczór, którego znawcy tradycyjnie pojmowanej sztuki Melpomeny z pewnością nie zgodziliby się nazwać spektaklem teatralnym. Jestem w tej uprzywilejowanej - jak sądzę - sytuacji, że, nie będąc krytykiem teatralnym, nie muszę gubić się w definicjach. Z kolei fakt, że niedzielny wieczór w Scenie Roboczej nazwiemy na przykład performansem (a nie spektaklem) nie ma dla mnie żadnego znaczenia wartościującego.

Ważne dla mnie było czy owa "sytuacja artystyczna", która wydarzyła się w Poznaniu w niedzielny wieczór  była tylko uzasadnieniem dla pomieszczenia w nowym kontekście piosenek znanych z wcześniejszego repertuaru zespołu, czy jednak jest osobną opowieścią, ma własną wartość? I tu znów muszę wyrazić, po raz kolejny, zachwyt dokonaniami Sutari. "Watermelon" to doprawdy nowa jakość, rzecz w paru momentach współbieżna, ale też w wielu aspektach zdecydowanie odmienna od koncertów tria. Rzecz absolutnie zachwycająca.

Głosy

"Watermelon" to opowieść o współczesnych kobietach, choć tę współczesność pewnie można wziąć w nawias. Więc może w ogóle po prostu o kobietach, niezależnie od czasów? Przez niespełna godzinę na kilku metrach kwadratowych artystki/aktorki (pieśniarki?) wyczarowują łazienkę, w której biorą kąpiel, a potem także robią pranie; następnie kuchnię w której - wiadomo - piecze się ciasto, obgaduje inne kobiety, no i oczywiście pije kawusię; a wreszcie siada się na przyzbie - a może na sofie w salonie - i wspólnie muzykuje, wspólnie marzy.

Właściwie tyle, ale ileż w tym wszystkim było niekłamanej radości, naturalności, ileż absolutnie rewelacyjnych (tak, nie boję się tego słowa), rewelacyjnych pomysłów. Zarówno jeśli chodzi o  prostotę scenograficzną: wanna, plastikowa zasłonka, kuchenka gazowa, ławka - z których każda  stawała się na moment centrum zdarzeń w wielkich, zgoła symbolicznych i porywających skrótach: zabawnych, mądrych i życiowych jednocześnie. Bo też artystki z Sutari pokazały, że - jeśli się chce i jeśli komuś w duszy gra muzyka, i jeśli jest się obdarzonym taką wyobraźnią jak one  - to muzykować można na wszystkim. Do właściwych instrumentów sięgnęły więc na sam koniec. Wcześniej jako instrumenty służyły im m.in. rury hydrauliczne, wanna i woda w niej, klucze mechaniczne, sznury będące elementem wspomnianej ławki, no i oczywiście - co już nie dziwi bywalców koncertów tria - drobne sprzęty kuchenne, takie jak nóż i deska do krojenia, tarka, mikser elektryczny. Tym razem efektem pracy miksera był autentyczny krem, który przydał się za chwilę do ciasta... Wszystko to byłyby tylko gadżety, gdyby nie wspaniała muzykalność artystek, ich piękne śpiewanie na głosy. Głosy "mijające się" czasami i precyzyjnie dopełniające - niczym w klasycznych litewskich sutartines - pieśniach, które były jedną z największych inspiracji dla zespołu. A ważnymi elementami całości były jeszcze: starannie przemyślany ruch sceniczny i taniec...

Wspólnota

Sednem opowieści artystek jest wspomniana już szczególna żeńska wspólnota. Bo obejrzeliśmy w niedzielę ponadczasową historię o kobiecości. O kobietach, które łączy obrzędowość, wspólnota działań i odpoczynku; wspólnota organizowania i marnotrawienia czasu. We trzy, odpowiednio gospodarując siłami, przenoszą ławkę / skrzynię, potrzebują siebie wzajemnie do pracy, rozmów i śpiewu. Bo właśnie ów śpiew, te wspomniane sutartines są zgoła symboliczne: artystki dostrajają się, fascynująco dopasowują do siebie w partiach wokalnych. Ale też owocnie współpracują zgrywając w jedno rytm wygrywany przez tarkę do prania i odgłosy wanny czy wspominane już kuchenne urządzenia. Nie rywalizują, a wspierają się. Piękno każdej z nich i każdego z tych drobiazgów ożywa w owej mikro wspólnocie.

No i - prowadząc swoje wokalne oraz melodeklamowane partie - zachowują się bardzo wiarygodnie, po kobiecemu, robiąc specyficzne miny i gesty: obgadując innych, plotkując, strojąc się, piorąc, etc. Oczywiście, w wykonaniu artystek jest to wszystko nieco przerysowane, ale i szalenie urocze.

Jak arbuz

Tym, co połączyło przed kilkoma laty trzy artystki we wspólnych twórczych przedsięwzięciach była fascynacja tradycją, ludowością, poszukiwanie źródeł kultury. To wciąż szalenie ważny, fundamentalny wręcz aspekt ich poczynań. Nie przypadkiem przecież  piosenki, które składają się na spektakl wywodzą się właśnie z tradycyjnego, ludowego repertuaru.

A dlaczego tytuł "Watermelon"? Same członkinie Sutari piszą przecież w zapowiedzi spektaklu: "Kobieta jest krągła, gładka, w 70 procentach składa się z wody, bywa słodka i ma pestki. Bywa bardziej lub mniej różowa. Ładnie pachnie. Jak nie ma na nią sezonu - schnie". Wszystko dokładnie tak, jak na scenie...

Kto nie widział, nie słyszał performansu (a może jednak spektaklu?) Sutari, ten naprawdę wiele stracił. Stracił nie tylko nieco trochę prawdy o kobiecym świecie; nie tylko sporo świetnych subtelnych, pięknie podanych żarcików, ale i - jak zawsze u tych artystek - mnóstwo rewelacyjnej muzyki.

Tomasz Janas

  • Sutari: "Watermelon"
  • scenariusz, muzyka, aranżacje dźwiękowe, wykonanie: Sutari - Zosia Barańska, Kasia Kapela, Basia Songin
  • reżyseria, choreografia: Basia Songin
  • scenografia: Jacek Timigeriu
  • 22. 11
  • Scena Robocza