Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Z przyzwyczajenia na ucho

Kultura w Poznaniu się zmienia. Festiwale takie jak "5 zmysłów" czy "Inny festiwal", coraz więcej wydarzeń z audiodeskrypcją i tłumaczeniem na język migowy, spektakle z udziałem osób z niepełnosprawnością. Dowód na to, że można robić kulturę pozbawioną wszelkich ograniczeń, dostępną dla każdego, kto tylko zechce się z nią zetknąć.

. - grafika artykułu
fot. Marek Lapis (All Rights Reserved)

28 października spektakl Szczaw, frytki w Teatrze Polskim gromadzi pełną widownię. Nic dziwnego, skoro to dowcipna, pełna lekkości komedia na temat sportu, który zdominował świat. Akcja toczy się w szatni, tuż przed meczem piłki nożnej. Jej bohaterami są trzej sędziowie piłkarscy. Przynajmniej dla jednego z nich to mecz życia - spotkanie, które może zadecydować o jego dalszej karierze. Znakomici aktorzy, scenografia, świetne dialogi... Ten wieczór nie różniłby się od innych wieczorów w teatrze, gdyby w rogu sali nie migała Dominika Mroczek-Dąbrowska, a w słuchawkach o tym, co dzieje się na scenie, nie opowiadał Przemysław Zdrok.

Mroczek-Dąbrowska na co dzień współpracuje m.in. z Teatrem Polskim i Nowym, Centrum Sztuki Dziecka czy kinem Muza. W zeszłym roku została zaproszona do współpracy na festiwalu muzycznym Ethno Port. Z kolei Centrum Kultury Zamek zaproponowało warsztaty filmowe ze znanymi wykładowcami łódzkiej filmówki. Na samym początku jej obecność podczas wydarzeń budziła ogromne zainteresowanie, czasem widzowie zwracali głuchym uwagę, że są zbyt głośni, zbyt aktywni. - Dziś nikogo już to nie dziwi, wszyscy są pomocni, obserwują nas z takim życzliwym zaciekawieniem, często podchodzą w przerwach, rozmawiają, wypytują - opowiada. - Bardzo cieszy postawa dzieci i rodziców, którzy biorą udział w tych wydarzeniach. Coraz więcej ludzi chce uczyć się języka migowego. Uważam, że pewne cechy trzeba kształtować już od początku.

Bez fałszywej litości

- Poznań nie odstaje od innych polskich miast, jeśli chodzi o udostępnianie kultury. Wręcz przeciwnie, odważę się powiedzieć, że znajdujemy się w ścisłej czołówce! Początkowo organizowane były tylko pojedyncze akcje, raz, dwa razy w roku. Obecnie niesłyszący nie mogą narzekać na nudę - uważa Dominika Mroczek-Dąbrowska. Przemysław Zdrok jest nieco innego zdania: - Osoby niewidome nie mogą, jak widzące, wybrać sobie dowolnego tytułu, który ich interesuje, i terminu, który im odpowiada. Cały czas mówimy bowiem o wydarzeniach sporadycznych, jednorazowych. A chętnych zawsze zgłasza się więcej niż miejsc. Do Poznania dojeżdżają nawet niewidomi z innych wielkopolskich miast - np. z Wągrowca czy z Konina - tłumaczy.

Sęk w tym, dodaje, że audiodeskrypcja powstaje z inicjatywy różnych organizacji pozarządowych, ale nie znajduje się w stałej ofercie teatrów. Żaden poznański teatr ani żadne kino nie jest wyposażone w odbiorniki do audiodeskrypcji, trzeba je wypożyczać. Jeśli więc osoba niewidoma nie może dotrzeć na spektakl w dniu, w którym jest on prezentowany z audiodeskrypcją, nie ma możliwości zobaczenia go ponownie. Jeśli do kina trafia kopia cyfrowa filmu, która ma przygotowaną przez producenta dodatkową ścieżkę z audiodeskrypcją, kino i tak nie może zapewnić jej odbioru widzom niewidomym. - Na szczęście w naszym mieście działa wiele organizacji, które w ramach swoich projektów wspierają instytucje kultury w udostępnianiu swojej oferty osobom z niepełnosprawnością bądź przygotowują własne wydarzenia dostępne dla wszystkich - mówi Zdrok.

Od czego należałoby zacząć? Zdaniem Przemysława Prasnowskiego z Fundacji Barak Kultury trzeba po prostu myśleć o ludziach "bez fałszywej litości i wyższości". - Powinniśmy zacząć od spraw elementarnych - przystosowania instytucji kultury do potrzeb wszystkich widzów. Bo większość z nich wyklucza np. osoby na wózkach, przez brak podjazdów i toalet, schody, wąskie przejścia. To są zapory nie do przejścia - podkreśla.

Uruchom zmysły

Z myślą o niewidomych dzieciach i młodzieży Teatr Muzyczny we współpracy z Fundacją TVNET w połowie listopada przygotował premierę Calineczki. - Tym razem ważne będzie nie tylko to, co zobaczą Państwo na scenie, ale także to, co usłyszą Państwo w słuchawkach - zapowiada koordynator projektu, Jarosław Litwa. Po spektaklu młodzież będzie miała okazję spotkać się z aktorami Teatru. A to tylko część projektu Audiodeskrypcja przez internet teatru dla dzieci i młodzieży z wadą wzroku, dzięki któremu coraz więcej spektakli ma być dostępnych niewidomym widzom.

We Wklęsłym, najnowszej premierze Centrum Rezydencji Teatralnej Scena Robocza, obok profesjonalnych aktorów - Grażyny Wydrowskiej i Janusza Stolarskiego, na scenie spowitej czerwienią widzimy Patryka Krause z porażeniem mózgowym. Jego wygląd nie budzi jednak niezdrowej sensacji, raczej dziecięcą ciekawość. "A umiesz wyprostować palce?", "A nogę?", "A boli cię to?" - sprawdzają aktorzy. To sztuka o naturalnych różnicach między ludźmi, możliwej harmonii i stopniowym uczeniu się siebie.

Poznański festiwal 5 zmysłów również nie boi się odmienności. Angażuje osoby z niepełnosprawnością na wszystkich polach działania. Co roku, przez ponad dwa miesiące, udział we wszystkich proponowanych wydarzeniach jest bezpłatny. Swój początek cykl miał już w 2011 roku. To właśnie wtedy, jako pierwsze, powstało 5 zmysłów Audiodeskrypcja, pozwalające osobom niewidomym odbierać sztuki wizualne w przestrzeniach Muzeum Narodowego. Kolejne były Pauza i eMOTION. Podczas Pauzy stało się coś pozornie niemożliwego - niesłyszący mieli okazję wystąpić w koncercie muzyki klasycznej, w towarzystwie Orkiestry Kameralnej Polskiego Radia Amadeus pod batutą Agnieszki Duczmal. Podczas eMOTION - być integralną częścią Desert - spektaklu Polskiego Teatru Tańca, w którym wystąpili u boku zawodowych tancerzy. Rok temu odnieśli olbrzymi sukces, wystawiając na deskach teatru w Gnieźnie spektakl Niech nigdy w tym dniu słońce nie świeci, trawestujący dawną gnieźnieńską legendę. Chwyciło. W tym roku pora na 5 zmysłów Dystans.

- Przez cztery dotychczasowe edycje udało nam się zrealizować wiele ciekawych projektów. Do tej pory skupialiśmy się na konkretnej dziedzinie, w tym roku, dzięki 3-letniemu grantowi z Ministerstwa Kultury, będziemy działać interdyscyplinarnie, pod szerszym szyldem Imaginarium - opowiada Paweł Gogołek, pomysłodawca 5 zmysłów. - Ważne jest to, że prócz wykluczenia osób z niepełnosprawnością staramy się także walczyć z wykluczeniem terytorialnym, docierając również do najmniejszych ośrodków - dodaje. Przyznaje, że sytuacją idealną byłoby nie musieć w ogóle organizować wydarzeń zapobiegających społecznemu wykluczeniu niepełnosprawnych, jednak dopóki istnieje taka konieczność, warto i trzeba to robić.

Festiwal inny niż wszystkie

Wspomniany już wcześniej Barak Kultury od początku swojej działalności mówił o tych, których społeczeństwo marginalizuje. - Inny festiwal jest w pewnym sensie dzieckiem Inwazji barbarzyńców, festiwalu, który skupia się na mniejszościach. Pierwsze edycje Inwazji były tłumaczone w całości na język migowy, co wówczas było fenomenem w skali kraju. Idąc tym tropem, doszliśmy do wniosku, że temat osób z niepełnosprawnością powinien mieć autonomiczną ścieżkę. Tak powstał Inny festiwal - tłumaczy Przemysław Prasnowski.

Inny festiwal w pełni zasłużył na swoją nazwę. Dzięki niemu w Republice Tłusta Langusta można było obejrzeć spektakl Ha Noi z audiodeskrypcją. Były też projekcje filmowe, instalacja w Galerii Malta, warsztaty prowadzenia osób niewidomych i dyskusja radiowa na temat seksualności osób niepełnosprawnych. W Pawilonie Nowa Gazownia widzów rozśmieszał do łez kabaret Drzewo A Gada, złożony z muzyków Michała Laksy i Bartosza Bialika oraz wokalistów i aktorów Jakuba Nowrotka i Patryka Laksy. Patryk jest niepełnosprawny ruchowo. Na scenie zwyczajnie z tego kpi, na przykład w skeczu o fizjoterapeucie albo zostaniu trenerem dziewczęcej drużyny gimnastyki akrobatycznej. Sam mówi o sobie w ten sposób: "Z wierzchu inteligent, ulubiona postawa życiowa: siedząca. Przyszłość? Będzie". Żartuje zawsze i wszędzie, czym z miejsca zjednuje sobie publiczność. Ta na początku reaguje nieśmiało, nie mając pewności, czy można śmiać się z niepełnosprawności. Pęka, bo śmieje się z niej sam Patryk, udowadniając, że to tylko pierwsze wrażenie, zewnętrzna powłoka. Człowiek kryje się w środku. Ich występ kończą trzy bisy i owacja na stojąco.

Nie muszę mówić na ucho

Zdaniem Przemysława Prasnowskiego jako młode społeczeństwo obywatelskie dopiero budujemy w sobie świadomość tego, że żyją obok nas osoby z niepełnosprawnością. - W związku z tym, że wciąż "raczkujemy" w tym temacie, oferta kulturalna jest nadal skromna i nie sądzę, żeby dorastała do realnych potrzeb - mówi. - To powoli zmienia się na korzyść i zauważam coraz więcej inicjatyw skierowanych do osób z niepełnosprawnością. W Poznaniu pod tym względem jest i tak dużo lepiej niż w mniejszych miejscowościach. - Z ostatnich inicjatyw warto wspomnieć o wystawie w Muzeum Archeologicznym Życie codzienne w prahistorycznej Macedonii, czynnej do marca przyszłego roku - zachęca Dominika Mroczek-Dąbrowska. - Do wystawy zostały nagrane filmy z tłumaczeniem migowym, które udostępniane są zainteresowanym na przenośnych tabletach - mówi.

- Bardzo mi się podobało - zdradza Janina Zawierucha, wychodząc ze spektaklu Szczaw, frytki w Teatrze Polskim. - Mam porównanie. Z audiodeskrypcją widziałam już Obsługiwałem angielskiego króla w Teatrze Nowym, a w Warszawie filmową biografię Edith Piaf Niczego nie żałuję. Bez narracji w słuchawkach mogłabym się jedynie domyślać, co dzieje się na scenie albo ekranie. Wtedy na pewno rzadziej chodziłabym do kina i teatru - mówi. Na spektakl przyszła z Haliną Zielazek, koleżanką, która zazwyczaj jest jej przekaźnikiem, na bieżąco opowiada, co dzieje się na scenie. - Ja nawet chciałam już coś Ince mówić na ucho, wie pani, z przyzwyczajenia - śmieje się Halina. - Jak to dobrze, że nie musiałam.

Anna Solak