Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Grzeczne grzeszne tango

Wykorzystanie tańca w muzyce artystycznej nie jest żadnym novum. Już od baroku tworzono wieloczęściowe suity, składające się z zestawień francuskich tańców. Choć z reguły gatunki taneczne kojarzą się raczej z kulturą popularną i ludową, to jak się okazuje ma on również wiele twarzy. Idealnym dowodem na to jest niedzielny Koncert Walentynkowy Orkiestry Kameralnej Polskiego Radia Amadeus.

. - grafika artykułu
fot. Jacek Mójta

W części pierwszej wraz z solistką Eweliną Nowicką Orkiestra wykonała romantyzujące, pełne ekspresji utwory. Uwerturą było ckliwe, liryczne Concertino op.42 Mieczysława Weinberga. Nieco statyczny, repetytywny utwór o bardzo charakterystycznym, zapadającym na długo w pamięć temacie przewodnim granym solo na skrzypcach. Orkiestra doskonale wykonywała tło, nadając całości wciągającą narrację.

Ten spokojny i bajkowy wstęp zaprowadził nas do kolejnych utworów, czyli Suity na tematy irańskie Radif Lev'a Kippler'a oraz Rapsodii na tematy mołdawskie Weinberga. Oba utwory objawiały nieco etniczny, orientalny charakter, który z tańcem się kojarzył, ale do niego nie zachęcał. Wykonanie przedstawiające te tak skrajnie zdynamizowane i trudne we frazowaniu utwory sprzyjało nie tyle głębszej refleksji, ile zwyczajnemu podziwianiu warsztatu skrzypaczki i jej zgraniu z orkiestrą. Choć momentami nie było ono idealne, czasami słychać było małe wpadki, nie były jednak przytłaczające, wręcz nadawały pewnego rodzaju uroku i autentyczności.

Część druga za to - najbardziej przeze mnie wyczekiwana - nie pozostanie zbyt dobrym wspomnieniem. Muszę przyznać, że stworzenie aranżacji orkiestrowych tak specyficznego gatunku, jakim jest tango, wymaga wiele odwagi i jest w tej odsłonie unikatowe. Tango bowiem nigdy nie kojarzyło się z filharmonią i bogatą zróżnicowaną instrumentacją. Raczej z ciasnym, obskurnym klubem w Buenos Aires, gęstym gorącym powietrzem i bardzo kameralnym zespołem. Tango jest tańcem bardzo namiętnym i ekspresyjnym, które wymaga pewnego brudu w brzmieniu oraz odpowiedniej atmosfery. Przełożenie go na orkiestrę symfoniczną zupełnie go tej wyrazowości pozbawia. Niestety, było tak i w tym przypadku, chociaż akordeoniście Wiesławowi Prządce na pewno talentu i pasji nie można odmówić. Aranżacje wydawały się płaskie, miejscami zbyt przytłaczające i grzeczne. Ten dynamiczny i dziki taniec został zamknięty w złotą klatkę muzyki artystycznej, co nie wyszło mu na dobre. Miejscami próbował się bronić to dynamiką, to wciągającym motywem w kontrabasie, ale na krótko. Niestety, tak pociągająca wizja stworzonego przez Astora Piazzolę stylu "nuevo tango", która miała nadać temu gatunkowi wymiaru bardziej kontemplacyjnego i apollińskiego, okazała się oksymoronem. Do tego całą oprawę muzyczną "uświetniał" pokaz tańca, który tak, jak muzyka musiał się ograniczyć do dość wąskiej przestrzeni, nie pozwalającej na całkowite ukazanie możliwości duetu Agaty Czartoryskiej i Michała Kaczmarka. Mimo zauważalnych chęci, ta część programu otarła się o tandetę i nie można za to obwiniać wykonawców, raczej dobór materiału do miejsca wykonania. Jedyną ciekawszą pozycją był nadprogramowy utwór Piazzoli - "Buenos Aires", który miał być muzyczną odsłoną miasta w godzinach nocnych. Tutaj połączenie tanecznych fraz z miejscami eksperymentalnymi i lekko sonorystycznymi rozwiązaniami robiło dobre wrażenie i pozwalało na chwilę przenieść się do Argentyny.

Poszukiwanie nowych odsłon i inspiracji dla sztywnej i czasem zakurzonej muzyki poważnej jest na wagę złota. Tylko czasami warto zadać sobie pytanie, czy niektóre granice faktycznie warto zacierać i czy nie przynosi to więcej szkody niż pożytku. Niedzielny koncert na pewno stworzył wiele okazji do refleksji czy momentów wzruszeń i zachwytów, które wynikały ze specyfiki utworu czy wyjątkowego warsztatu muzycznego.

Patrycja Sznajder

  • Koncert Walentynkowy Orkiestry Amadeus
  • Aula UAM
  • 17.02

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019