Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Esencja współczesności

Pięćdziesiąt lat temu Stefan Wojnecki fotografował to, co uważam za esencję współczesności - zmianę.

Stefan Wojnecki "Doświadczanie (w) fotografii" - grafika artykułu
Stefan Wojnecki "Doświadczanie (w) fotografii"

Na wystawie "Doświadczanie (w) fotografii" zaprezentowano fotografie Stefana Wojneckiego z lat 50. i 60. Zdjęcia pochodzą z wystawy "Krok w nowoczesność" (1957). Czy oglądanie ich po pięćdziesięciu latach, gdy tamta nowoczesność budzi raczej pobłażliwy uśmiech, może być ciekawe?

Na wystawie zaprezentowano 36 czarno-białych zdjęć. Przedstawiają wąskie wycinki rzeczywistości - fragment popękanej kamiennej posadzki, grzałkę zanurzoną w wodzie, wnętrze telewizora z plątaniną kabli i pokręteł, fragment architektury budynku czy panoramy miasta. Czasem na zdjęciach widzimy coś, czego w rzeczywistości nie ma - zatrzymane w kadrze, rysowane za pomocą świetlnego punktu obrazy (powstają, gdy przy długim czasie otwarcia migawki kreśli się, np. latarką, kształty w powietrzu przed aparatem). Jeszcze innym razem coś, czego w rzeczywistości nie widać - np. ruch. Silne odniesienia do nauki podkreślają nazwy niektórych fotografii: "Fluktuacje oscylogramu" czy "Krzywa matematyczna".

Z jednej strony oglądanie tych zdjęć jest trochę jak uczestniczenie w lekcji fizyki i czytanie "Opowieści o Pilocie Pirxie" jednocześnie - trochę śrubek, futurologii i wiary w niezawodność ludzkiego rozumu. Klucz do czytania tej wystawy współcześnie tkwi jednak gdzie indziej - w jej tytule. Prace Wojneckiego są początkiem poszukiwań artysty w dziedzinie fotografii - jego doświadczaniem/próbowaniem fotografii. Sam autor napisał w którymś z esejów: "Obiektywność fotografii polega już tylko na tym, że fotograficzny obraz zawiera zakodowaną informację o kierunkach, częstotliwościach i natężeniach promieni, które pojawiły się przez jakiś czas w polu widzenia kamery". Reszta jest więc interpretacją, rzeczywistością pokazaną przez pryzmat tego konkretnego autora. We fragmencie posadzki zwykły przechodzień nie zobaczyłby twarzy - widzi ją w momencie, gdy jest ograniczona ramami fotografii, wycięta z przestrzeni miejskiej, podana mu przez autora jak na tacy. Nie zobaczyłby też rysunku namalowanego światłem - on istnieje jedynie jako fotografia i istnieje jedynie dzięki temu konkretnemu autorowi. Stefan Wojnecki pokazuje nam więc to, czego nie widać, a czasem to, czego nie ma. Czy w związku z tym kreuje jakąś nową rzeczywistość czy tylko przykłada swój stempel do tej jednej, obiektywnej, potwierdzonej przez naukę i prawa fizyki rzeczywistości? Dzisiaj, w silnie zindywidualizowanym świecie na plan pierwszy wysuwa się raczej osobiste doświadczenie autora - oglądam te fotografie jak jego artystyczną biografię, patrzę na ten sam świat jego oczami i wnikam do jego rzeczywistości.

Ze wszystkich wielkości fizycznych obecnych na tych fotografiach najważniejszy współcześnie jest czas (t). Nie jest to fotografia przedmiotów, bo przedmioty byłyby obiektywne - posadzka to posadzka, grzałka pozostawałaby grzałką. Jest to fotografia tego, co między przedmiotami, czyli zmiany, ulotności, tymczasowości. A tego mamy współcześnie aż nadto - czas biegnie szybko, przedmioty starzeją się, a my nawet ich nie naprawiamy, tylko zmieniamy na inne. Być może dlatego ta wystawa tak mi się podobała. Pięćdziesiąt lat temu Wojnecki fotografował to, co teraz uważam za esencję współczesności - zmianę. Daje to krzepiące poczucie pewnego kontinuum, zakorzenienia w historii, przyczynowości zdarzeń. I to jest właśnie ciekawe.

Natalia Grudzień

  • Stefan Wojnecki "Doświadczanie (w) fotografii"
  • Galeria Piekary, ul. Piekary 5
  • wystawa czynna do 27.07
  • wstęp wolny