Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

ERA JAZZU. Bezpieczna przystań muzyki

Jazz jest esencją spontaniczności, improwizacji oraz nie zawsze kontrolowanego przypadku. Podobnie rzecz ma się z organizowaniem festiwali jazzowych, podczas których w końcu zdarzyć może się wszystko.

. - grafika artykułu
fot. Tomasz Nowak

Od umiejętności festiwalowej improwizacji organizatorów zależy, czy ostateczny efekt spodoba się publiczności. Dionizy Piątkowski, dyrektor Ery Jazzu, nie pierwszy raz udowodnił, że jazz ma we krwi - także w sensie wyczucia możliwych składów zespołów, w momencie, gdy oryginalny skład nie ma szans wystąpić razem na scenie. Tak było w przypadku koncertu Sarah McKenzie. Muzycy mający tego dnia zagrać z artystką utknęli na lotnisku we Frankfurcie, więc w Auli UAM wystąpili z nią Damian Kostka (kontrabas), Dawid Kostka (gitara) oraz Mateusz Brzostkowski (perkusja).

"Młoda Diana Krall" - tak zapowiadali występ Sarah McKenzie na festiwalu Era Jazzu dziennikarze, krytycy, organizatorzy. Pisząc o niej, przywoływali także nazwiska Shirley Horn czy Blossom Dearie. Wydaje mi się, że takie porównywania są ze szkodą dla australijskiej artystki. Mimo iż trzon jej repertuaru stanowią standardy jazzowe, to nawet gdy wykonuje covery - robi to w sposób niezwykle indywidualny.

Podczas sobotniego koncertu Sarah McKenzie przedstawiła wiele jazzowych standardów. Szczególnie zapadła mi w pamięci piosenka "Bye, bye Blackbaird", którą w repertuarze miała m.in. Ella Fitzgerald. Melancholia, pewna przekora w głosie, połączona z miękkimi blokami fortepianowych akordów sprawiły, że interpretacja McKenzie była niezwykle świeża.

W moim odczuciu ciekawszymi utworami zaprezentowanymi podczas koncertu były autorskie kompozycje artystki. Wśród nich wielkie wrażenie zrobił na mnie tytułowy utwór z ostatniej płyty, czyli "Paris in the Rain". Subtelne pasaże, jasna barwa głosu, taneczny rytm, nieskazitelna intonacja - wszystko to sprawiło, że na chwilę poczuliśmy niezwykle filmowy klimat francuskiej stolicy.

Twórczość McKenzie oscyluje wokół bluesa, swingu, ballady, bossa novy. Ta stylistyka łączy się z wirtuozerią pianistyczną, wspaniałymi jazzowymi improwizacjami. W jej muzyce odnajdziemy zarówno retro-melancholię, jak i humor, nostalgię czy liryzm. Artystka urzeka swoim głosem, czaruje, droczy się - wszystko jednak w bardzo elegancki, subtelny sposób.

Wieczór spędzony z muzyką australijskiej pianistki był po prostu ciepły i uroczy. Jej twórczość jest bezpieczna, wywołuje przyjemne uczucia, pozwala rozmarzyć się, zachwycić ładną muzyką i głosem artystki. To idealna propozycja dla początkujących słuchaczy jazzu, jak i wszystkich, którzy zmęczeni są eksperymentami współczesnych artystów. Próżno szukać w jej piosenkach wielkich emocji, porywów, nagłych zwrotów. To bezpieczna przystań, która daje wytchnienie.

Wielkie brawa należą się poznańskim muzykom, którzy dołączyli do australijskiej pianistki. McKenzie nie mogła wymarzyć sobie lepszych partnerów na scenie!

Aleksandra Bliźniuk

  • Era Jazzu - Aquanet Jazz Festival: Sarah McKenzie
  • Aula UAM
  • 14.04

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018