Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Davida LaChapelle przepis na życie

- Chciwość to Nowa Ewangelia. Przez tysiące lat odnosiliśmy się do duchowości, teraz tego odniesienia zaczyna brakować i skupiamy się na materializmie. Byłem tego częścią poprzez pracę dla magazynów modowych, dlatego w 2008 roku zakończyłem etap pracy jako zawodowy fotograf - mówił David LaChapelle, amerykański artysta fotograf podczas spotkania w Starym Browarze.

. - grafika artykułu
fot. materiały organizatorów

Rok temu Martin Parr, w tym roku LaChapelle. Poznań ma szczęście do wizyt nietuzinkowych gwiazd fotografii. 15-lecie Starego Browaru stało się okazją do pokazania prac artysty na wystawie "LaChapelle. Songs To The World" oraz do osobistej wizyty fotografika w Poznaniu. Dla jednych Amerykanin jest wzorem i inspiracją, dla drugich może być uosobieniem kiczu, nie sposób mu jednak odmówić rozpoznawalności na całym świecie. Na swoich zdjęciach umieszczał największe gwiazdy show-biznesu, ze zleceniami dzwoniły do niego największe światowe czasopisma. Aż do 2008 roku, gdy skończył z zawodową fotografią i osiadł na Hawajach.

Na scenę wszedł miły, uśmiechnięty, pewny siebie 55-latek. Nie robi show, nie porywa tłumów, jak sam mówił - przemawia obrazami, nie słowem. Stara się, by jego fotografia była jak muzyka. Tak jak kompozytorowi zależy mu na tym, by w jego dziełach przebijały emocje i uczucia. Muzyka jest dla niego inspiracją, a niektórzy muzycy jak Stevie Wonder czy George Harrison wywarli na LaChapelle"a ogromny wpływ. Stąd - o co spytał prowadzący dyskusję kurator wystawy Wojciech Piotr Onak - są oni na fotografiach, choć fotograf nigdy nie miał okazji ich spotkać. Jest to swoisty hołd dla nich, sposób upamiętnienia ich poprzez fotografię, umieszczenia ich pośród bujnej przyrody symbolizującej dobre emocje, które przekazali LaChapellowi. Opowieść która płynęła z rozmowy artysty z kuratorem była taką właśnie, nieco mistyczną opowieścią o duchowości i przemianach.

O fotografii "Rape of Africa":

- Odwołuje się do "Venus i Marsa" Botticellego, jej głównym tematem jest odwieczna walka chciwości z pięknem. Jako kultura zachodu wykorzystujemy Afrykę na wszelkie sposoby, co prowadzi do wojen, głodu, wyzysku dzieci. I to właśnie przeciwstawiając się wszechobecnej chciwości, zawłaszczaniu i konsumeryzmowi, zerwałem z komercyjną fotografią. Pracując w modzie tego konsumeryzmu, wszechobecnego prymatu materializmu, byłem dostawcą.

O odejściu z zawodowej pracy:

- Czułem na sobie ogromną presję związaną z pracą z gwiazdami i celebrytami, brakowało mi oddechu, by znaleźć w sobie nową artystyczną siłę. Zwrot ku duchowości - choć religijny byłem od zawsze - był poszukiwaniem nowych inspiracji do komunikowania się jako artysta. Inspiracji, których najlepiej szukać w samotności, stąd ucieczka na Hawaje, gdzie pośród piękna przyrody mogę skupić się na odczuwaniu siebie. Warto odłożyć iPady i smartfony, czerpać siłę z przyrody. Być świadomym świata w którym się żyje, świata w którym chciwość staje się Nową Ewangelią.

O serii zdjęć rafinerii:

- Rewolucja przemysłowa zaowocowała postępującym brakiem duchowości w społeczeństwie. I choć nie można jej negować, bo sami z jej owoców korzystamy, to powinniśmy łączyć materializm ze sferą sacrum.

O wizji nowego świata:

- "Awakened" to rozmyślania na temat granicy między życiem a śmiercią. Niczym w brzuchu matki, rodzimy się właśnie przez światło.

Od "Awakened" blisko do "After the defluge", o które spytany artysta rozpoczął opowieść o Nowym Świecie. Świecie, w którym podptopione bezcenne dzieła sztuki stają się już bezwartościowe. Widmo apokalipsy i strachu przed przyszłością były motywem do stworzenia zdjęć, których drugą częścią jest seria "New World" (2017) z wizjami na temat przyszłości. Piękni, szczęśliwi ludzie, intensywne kolory. Nowy Adam, nowa Ewa, Pierwsza Wieczerza zamiast ostatniej.

O fotografii artystycznej:

- Jako artysta nie jestem uzależniony od sprzedaży, mam wolny wybór. Mogę zrobić wszystko. Stąd powrót do galerii i fotografii artystycznej. Nie ma dla mnie zróżnicowania na sztukę przez duże "S" i popkulturę, wszystko łączy się w jedno.

O Andym Warholu:

- Wiele osób myślało, że jako artysta miał łatwe życie. A Andy nauczył mnie, że świat jest zmienny, jednego dnia mogą Ciebie kochać, drugiego nienawidzić. Po próbie zabójstwa (postrzelenie w klatkę piersiową - przyp.red.) doszedł do siebie i pokazywał się publicznie. Ja bym chyba nie miał tyle siły i odwagi.

O pracy z tancerzami:

- Uwielbiam z nimi pracować, uwielbiam pracować z Sergeiem Poluninem. Tancerze mają ogromną świadomość własnego ciała, wspaniałą pamięć fizyczną. Polunin ma w sobie coś z dziecka, choć na planie jest bardzo profesjonalny. Kocham z nim pracować.

O spontanicznej fotografii:

- Doceniam dokumentalistów, ich praca jest ważna, ale ja nigdy nie chciałem uprawiać takiej fotografii. Jestem bardziej malarzem fotograficznym, wynika to z moich zainteresowań gdzie malarstwo i obrazy są na czele.

notował Adam Jastrzębowski

  • spotkanie z Davidem LaChapelle
  • 10.11

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018