Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

DANCING POZNAŃ - dzień 3. Oczarowanie

Kto widział spektakle Maria Kong Dancers Company, ten nie zapomni...

Maria Kong Dancers Company, "ecilA", fot. Ben Shabat - grafika artykułu
Maria Kong Dancers Company, "ecilA", fot. Ben Shabat

W ubiegłym roku "Fling" - niezwykłe przedstawienie przykuwające uwagę nieprzerwanie przez godzinę, wypełnione nieludzko precyzyjnym, transgenicznym ruchem - oczarował publiczność i poderwał ją na równe nogi podczas owacji, która niemal uniosła dach Auli Artis w WSNHiD w powietrze. Poniedziałkowy wieczór był równie zachwycający, co nie znaczy, że zespół odcina kupony od swojego poprzedniego sukcesu - program prezentowany obecnie znacząco różni się od poprzedniego spektaklu.

Na "Kong's Night" składają się: "Hot Dogs" w choreografii Leo Lerusa, "ecilA" autorstwa Andersona Braza i "ButterFish" stworzone przez Artoura Artmana. Każde przedstawienie jest inne, ale można znaleźć kilka wspólnych mianowników. Pierwszym z nich jest oczywiście unikalny styl taneczny zespołu, cechujący się niebywałą precyzją ruchu, z wyraźnie zaznaczonymi izolacjami i swego rodzaju oszczędnością. Nie znajdziemy tu taniego efekciarstwa czy gimnastycznych popisów - a jednak laboratoryjnie czysto wykonane dwa kroki zakończone głębokim wypadem wywierają głębsze wrażenie niż gdyby w ich miejscu znalazły się niczym nieuzasadnione, niechlujnie wykonanie cztery piruety fouetté. Drugim spoiwem jest fakt, że wszystkie pokazane prace są inspirowane innymi tekstami kultury. "Hot Dogs" powstało pod wpływem szkiców Charlesa Le Bruna, "ecilA" jest efektem lektury "Alicji w krainie czarów", "Małego księcia" i "Nowego wspaniałego świata", a "Butterfish" to kontynuacja malarskiej pracy Artmana pod tym samym tytułem. Kolejna wspólna cecha to rozpoznawalne, charakterystyczne dla Kong Dancers kostiumy: przylegające do ciała niczym druga skóra, wytatuowana w misterne grafitowe, błękitne i czarne wzory. Tylko w ostatniej części skóra ta jest naga, nietknięta kolorem, cielistością rekompensująca zabudowane kostiumy z wcześniejszej części, kryjące całe ciała tancerzy łącznie z twarzami.

Izraelski teatr tańca jest w Polsce bardzo popularny. Oprócz Kongs Dancers bywają u nas takie zespoły jak Kibbutz Contemporary Dance Company, Batscheva Dance Company czy Machol Shalem Dance House. Rozpowszechnia się także GaGa - autorski język ruchowy Ohada Naharina. Choreograf stworzył niedawno z zespołem Polskiego Teatru Tańca znakomity spektakl "Minus 2". Ciekawe jest, że pewne tendencje w świecie tańca rozpoczynają się niekiedy w tym samym momencie, ale w różnych ośrodkach. O ile Izraelczycy to stali goście festiwalu, o tyle pewną nowością jest zainteresowanie kręgiem azjatyckim. Wprawdzie od dawna silnie reprezentowane jest zjawisko butoh, ostatnimi czasy jednak obserwujemy zaczątki zainteresowania Koreą Południową. Artyści z tego kraju gościli m.in. na Festiwalu Malta (Young Cool Park) czy na warszawskich Zawirowaniach (Lee Taesang Dance Project), wątek koreański był obecny także na Gdańskiej Konferencji Tańca.

W wtorek i środę zaś Dancing Poznań zaprasza na spektakl "Tykwa" Isum Dance Company właśnie z tego kraju. Czyżbyśmy byli świadkami powstawania nowego kierunku zainteresowań w polskich poszukiwaniach? Jeszcze za wcześnie, żeby odpowiedzieć na to pytanie, ale gorąco polecam wybranie się na "Tykwę", co i sama zamierzam zrobić  - ponownie hala nr 2 MTP. A do Teatru Ósmego Dnia zaś warto wybrać się na "The Untouchables" czeskiego zespołu Spitfire Company, opatrzony mottem z "Fal" Wirginii Woolf: "Jakie to dziwne, czuć, jak wysnuta z nas nić przeciąga swe delikatne włókno przez mgliste przestrzenie dzielącego nas świata". A zatem kontekstów literackich ciąg dalszy.

Hanna Raszewska

  • 21.08 (wtorek), g. 21:
  • hala nr 2 MTP (Głogowska 10), Isum Dance Company (Korea Płd.) "Gourd (Tykwa)"
  • Teatr Ósmego Dnia, (Ratajczaka 44), Spitfire Company (Czechy) "The Untouchables"