Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Bóg, honor i... zupa!

Macie Państwo ochotę na polską kolację? Zapraszam do Teatru Strefa Ciszy na spektakl "Smacznego!". Będzie i śmiesznie, i strasznie, i...

"Smacznego!" Teatru Strefa Ciszy, fot. archwum TSC - grafika artykułu
"Smacznego!" Teatru Strefa Ciszy, fot. archwum TSC

Od bardzo dawna przymierzałam się do zrecenzowania tego spektaklu, ale wciąż biłam się po łapach. Napisać trzeba, bo to dobre przedstawienie. Napisać nie można, bo jak już się napisze, to tym, którzy jeszcze nie widzieli, odbierze się co najmniej połowę przyjemności! Ech, raz kozie śmierć! W końcu ja już widziałam i wszystko wiem, a chętnie zobaczę jeszcze raz.

Ten barak knajpa się nazywa

Strefa Ciszy słynąca przede wszystkim ze spektakli plenerowych, zabiera nas tym razem do bardzo kameralnej salki w swoim baraku przy Grunwaldzkiej. Pierwszy szok przeżywamy wchodząc do tego - dobrze przecież znanego - wnętrza, które - nie wiedzieć kiedy - zamieniło się w całkiem elegancką knajpę z białymi obrusami, kryształowym żyrandolem, lustrami i trzema parami wahadłowych drzwi. Te drzwi odegrają bardzo ważną rolę w budowaniu rytmu przedstawienia. Będą bowiem w wariackim tempie wirować, wypluwając i wsysając aktorów-kelnerów, którzy zaserwują widzom-konsumentom kolejne dania-sceny, dwojąc się przy tym, trojąc, a także stając na rzęsach (prawie dosłownie).

Od Worcella do Goffmana

Niby wszystko jest jak w normalnej knajpie: my siadamy, zamawiamy, czekamy... Oni się kłaniają, podają menu, zbierają zamówienia... Nagle wszystko jednak staje na głowie. Nasze talerze pozostaną puste do samego końca, a karmić będzie się nas gagami. Ekipa Adama Ziajskiego zabawiła się bowiem w poszukiwanie wszelkich możliwych knajpianych skojarzeń i przerabianie ich na teatralne etiudki czy nawet skecze, wymagające naprawdę niezłej aktorskiej kondycji. Jest zatem bardzo kabaretowo (na szczęście, raczej w stylu Monty Pythona niż Benny'ego Hilla), a wachlarz konotacji obejmuje zarówno zagadnienia metafizyczne, jak i gastryczne.

Co bardziej wyrafinowany koneser znajdzie tu jednak zarówno smaczki z "Zaklętych rewirów" Henryka Worcella (znanych głównie z filmowej adaptacji w reżyserii Janusza Majewskiego z kultowymi rolami Marka Konrada i Romana Wilhelmiego), jak i odniesienia do sztandarowej lektury humanistów wszelkiej maści czyli "Człowieka w teatrze życia codziennego" Ervinga Goffmana. Mnie momentami zapachniało także (naprawdę, choć bardzo à rebours) legendarnym spektaklem "Cafe Muller" Piny Bausch czy magicznym filmem "Bal" Ettore Scoli. I dobrze mi się zrobiło w tej rzeczywistości. Bardzo dobrze.

Zatrucie zbiorowe

Można by sobie zostać w tej konwencji do końca, wprawiając widzów w błogie poczucie miło i kulturalnie spędzonego wieczoru. Ale tak się nie dzieje. Mimochodem w galopadę z serwowaniem kolejnych absurdalnych dań wkradają się bowiem (trochę jak wirus) dwa wątki: kościelny i wojenny - oba potraktowane bardzo "po polsku". Na tacach pojawiają się granaty i hełmy, kropidła, dzwonki, katechizmy... Z czasem to one dominują nad wszystkim, sprawiając, że w knajpie zaczyna panować straszliwy chaos i bałagan. Nie do ogarnięcia.

Dlaczego tak? Po co to mieszać? Co z tego wynika? Mnie ułożyło się to w jedną z celniejszych metafor polskiego piekiełka, potraktowanego jednak nie z grubej rury, nie z pozycji krytyczno-politycznych, nie na serio, ale z przymrużeniem oka, a nawet z nutką nostalgii. Spodobał mi się ten ton. Być może wynika to z faktu, że kocham knajpy, uważam ich prowadzenie za sztukę i bardzo lubiłabym mieszkać w kraju, gdzie zbiorowo jada się dobrze, pięknie i zdrowo. Lubiłabym do tego stopnia, że gotowa jestem uznać to za priorytet w rozwoju państwa oraz podstawę do budowania narodowej tożsamości.

Poproszę o dokładkę!

Jest w tym przedstawieniu jeszcze pointa, ale jej nie zdradzę. Zabiłabym każdego recenzenta, który się wygadał. Ale to właśnie dla niej mam wielką ochotę wrócić na ten spektakl i wzruszyć się jeszcze raz. Bo, jak by nie kombinować, prawdziwa zupa, to jednak prawdziwa zupa. A Państwu życzę oczywiście "Smacznego!".

Ewa Obrębowska-Piasecka

  • "Smacznego!" Teatru Strefa Ciszy
  • reżyseria: Adam Ziajski
  • scenariusz: praca zespołowa
  • scenografia: Adam Wojda i Piotr Kamiński
  • muzyka: SOSEN
  • kostiumy: konsultacja MIXER
  • występują: Dominika Olszowy, Alicja Piotrowska, Grzegorz Ciemnoczołowski, Adam Wojda
  • obsługa techniczna: Piotr Kamiński
  • produkcja: Stowarzyszenie Teatr Strefa Ciszy, Festiwal Teatralny Maski
  • najbliższe spektakle: 29 i 30.09, g. 17, Scena Robocza (barak nr 1, ul. Grunwaldzka 55)