Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Przyrodnicze frankensteiny inżyniera Bownika

Czy piękne rośliny na wystawie fotografii Bownika to rzeczywiście tylko rośliny?

Paweł Bownik "Demontaż". Fot. materiały organizatorów - grafika artykułu
Paweł Bownik "Demontaż". Fot. materiały organizatorów

Lubię tę przestrzeń CK Zamek - kawałek korytarza z kolumnami, przyciemnione światło, dyskrecja. Nie ma tam prawie nikogo, mam szansę na intymne tête-à-tête z fotografią. Tym razem to zdjęcia Pawła Bownika. Idę zaciekawiona, a po głowie kołacze mi zdanie z opisu: "Bownik fotografuje rośliny"...

Cykl "Demontaż" składa się z dziesięciu fotografii, na których widnieją rośliny - kwiaty, kaktusy, liście, fragmenty łodygi. Zdjęcia piękne jak z katalogu EuroFlorist. To fotograficzne portrety mające za zadanie ukazać obiekt w jak najlepszym świetle. Bez zwiędniętych kwiatów, żółtych liści, kawałków ziemi przyklejonych w nieoczekiwanym miejscu. Wszystko idealnie ostre, odpowiednio oświetlone i skontrastowane. Istna fotografia produktowa na najlepszym sprzęcie. "Kup Teraz!" (pisownia oryginalna) i podaruj bliskiej osobie.

Coś jednak nie gra. Przytykam nos bliżej, a tu niespodzianka. Po zbliżeniu do fotografii widać, że liście trzymają się na żyłkach, do łodyg przypięto kolorowymi pinezkami małe karteczki, na płatki kwiatów nałożono plastikowe rurki, a małymi cyframi oznaczono poszczególne części. Element, który z daleka wyglądał jak naturalna część rośliny okazuje się dorobionym, nie wytworzonym przez naturę, choć estetycznie spójnym, ozdobnikiem. Transakcja anulowana.

Zamiast w palmiarni znalazłam się więc w muzeum, a natura tym samym zmieniła się w kulturę. Bownik rozłożył rośliny na części pierwsze, a następnie wyczyścił i poskładał je w nowe całości. Wzorem XIX-wiecznych przyrodników ponadziewał na szpilki jak egzotyczne motyle. Okiełznał dla mnie naturę w celach badawczych, żebym i ja mogła ją sobie pooglądać przez szybkę. Uczynił ją sobie i mnie poddaną. Ale to, co widzę, to fałsz. Kwiat nie pachnie, w łodydze nie płyną już soki. Zniszczył ją dla nas, choć wciąż jest piękna i przypomina samą siebie.

Człowiek to jednak potrafi! Działać wbrew naturze. Zawraca rzeki, zmienia ekosystemy, doprowadza inne gatunki do wyginięcia, wygładza zmarszczki, odwraca naturalne procesy starzenia. Jego działania są chaotyczne, bezczelne i na oślep. Uosabiają to rośliny Bownika - przyrodnicze frankensteiny. Mimo że są precyzyjnie skonstruowane, to i tak wyglądają, jakby powstały po tym, jak ktoś walnął ręką w biurko, na którym oprócz roślin leżały pinezki, kartki, plastikowe worki. Wszystkie te rzeczy uniosły się w powietrze, powstał chaos, z którego za chwilę wyłoniły się nowe elementy. Możemy się nazywać inżynierami genetycznymi, biomedycznymi czy jeszcze innymi, ale to, co robimy będzie miało w sobie znamiona przypadkowości i trudne do przewidzenia skutki. Cóż, tak działa natura od miliardów lat - po omacku wyciągając ręce w ciemności.

Gdzieś przeczytałam, że w "Demontażu" widać utopie współczesnej cywilizacji. Na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim jedna: idealizacja piękna. Pamiętam, jak jedna kolorowa gazeta dawno temu zrobiła eksperyment. Ze zdjęć znanych aktorów wycięli po jednym (najpiękniejszym zdaniem redakcji) elemencie i złożyli w jedną twarz. Idealny nos od Toma Cruisa, idealne czoło od Bruce'a Willisa itd. Taki analogowy Photoshop. Nie muszę chyba pisać, jaki był efekt. Kierując się jedynie poczuciem estetyki, możemy zejść na manowce. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Bownik wcale nie fotografował roślin.

Natalia Grudzień

  • Paweł Bownik "Demontaż"
  • Galeria Fotografii pf, CK Zamek
  • wystawa czynna do 20.01
  • bilety: 2,3 zł