Zdzisław Beksiński, którego znamy głównie z malarstwa, nigdy nie był w swojej twórczości jednoznaczny. Dotyczy to również fotografii.
Niby dokument, a jednak bardzo malarski, niby zwykła scena z życia codziennego w rodzinnym Sanoku, a jednak o surrealistycznym zabarwieniu. Oto w ostrym kontraście pomiędzy partią w świetle, a partią w cieniu - niczym w obrazach Giorgio de Chirico - ni stąd, ni zowąd wysuwa się stopa. Gdzie indziej spomiędzy opustoszałych baraków wygląda pochylona głowa konia. Dalej portrety i akty z lustrami, zupełnie zniekształcające modelkę. Wreszcie człowiek na tle budynku, którego odrapany tynk przywodzi na myśl pejzaż.
Tajemniczy język
Wystawa nosi tytuł "Alfabet". Według artysty, który opisał to w artykule o kryzysie fotografii w 1958 r., poszczególne fotografie są jak pojedyncze litery alfabetu: "odpowiednio przez twórcę zestawione tworzyć mogą całe wyrazy i zdania".
Jako odbiorca mogłam, zwiedzając wystawę, układać te zdania w całe opowieści. Pomimo wielkiej różnorodności tematycznej prac fotograficznych artysty, scala je zawarty w nich niepokój. Niepokój, czasem przeradzający się w tajemnicę, którą próbowałam odkryć. Bezowocnie. Jakby artysta zastrzegł sobie, że pewne litery znane są tylko jemu samemu. Czyni to jego fotografie bardziej intrygującymi. Można wpatrywać się w nie bardzo długo, poszukując coraz to nowych interpretacji.
Mistrzowski epizod
Zdzisław Beksiński wielokrotnie zawstydzał mnie swoim mistrzostwem. Do tego malarskiego i graficznego dawno zdążyłam się przyzwyczaić. Teraz musiałam pogodzić się z faktem, że nawet w fotografii, którą zajmował się tylko przez kilka lat, pokazał swój geniusz. Od piktorialistycznych pejzaży, poprzez zupełnie abstrakcyjne ujęcia, aż do fotografii niemalże reporterskiej - wszystko w świetnej realizacji, doskonałe technicznie.
Fotografie Beksińskiego są bardzo dalekie od jego malarstwa. Jedynie pojawiająca się w niektórych z nich myśl o śmierci, przypominała mi jego obrazy. W większości jednak z fotografii emanowało ciepło. W zasadzie przy wielu pracach "zapomniałam", kto jest ich autorem. "Alfabet" Beksińskiego to zatem wystawa nie tylko dla miłośników jego malarstwa. Przeciwnie - z pewnością przypadnie do gustu tym, którzy za malarstwem Beksińskiego nie przepadają.
Na wystawie w galerii 2PiR pokazanych zostało ponad 40 fotografii z lat 1953 - 1958, jedynego okresu, w którym artysta zajmował się fotografią. Zbiory pochodzą z Muzeum Historycznego w Sanoku.
Joanna Gryzińska
Napisz do redakcji: kulturapoznan@wm.poznan.pl
- Galeria 2PiR w WSHiD (ul. Kutrzeby 10)
- wystawa czynna do 7.05. w g. 8- 22
- wstęp wolny