Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Jaka jest cena pychy?

Duński reżyser, belgijsko-francusko-luksemburska produkcja i bohaterowie mówiący po angielsku w filmie o militarnej, a przede wszystkim etycznej porażce rosyjskich służb na Morzu Barentsa. Kursk Thomasa Vinterberga to dziwny twór, który historię zatopionej łodzi podwodnej, jakiej w 2000 roku przyglądał się cały świat, opowiada w nierówny, momentami sztampowy sposób.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Atomowy okręt podwodny K-141 Kursk zostaje zatopiony podczas ćwiczeń wojskowych w sierpniu 2000 roku. Razem z 118 członkami załogi opada na dno Morza Barentsa na skutek wybuchów, jakie wstrząsają łodzią. Pierwszy z nich ma siłę 1,5 stopnia w skali Richtera, drugi już 3,5 stopnia. Przyczyną pierwszego jest wyciek nadtlenku wodoru z jednej z przewożonych na pokładzie torped balistycznych, o czym załoga informuje swoich przełożonych jeszcze przed tragedią. Inne jednostki biorące udział w manewrach początkowo myślą, że to element ćwiczeń. Akcja ratunkowa rusza dopiero wtedy, gdy z Kurskiem nie udaje się nawiązać łączności.

O zdarzeniu światowe media - podobnie jak rodziny ofiar - dowiadują się dopiero dwa dni później. Skala dezinformacji jest ogromna. Nie wiadomo ile dokładnie osób ocalało w wybuchach i jak długo uda im się przeżyć bez elektryczności i tlenu. Rosyjski statek ratowniczy "Michaił Rudnicki" jest zbyt przestarzały, by zespolić się z włazem ratunkowym Kurska i wydostać załogę. Czas ucieka. Władze Kremla początkowo odmawiają przyjęcia pomocy zagranicznej, bojąc się okazania słabości i zdradzenia własnej technologii militarnej, ale ostatecznie poddają się i zezwalają brytyjsko-norweskim służbom na podjęcie akcji ratunkowej. Kiedy jednak ta dociera na miejsce (tydzień po katastrofie!) okazuje się, że dla wszystkich jest już za późno.

Film Thomasa Vinterberga przez blisko dwie godziny balansuje na granicy dramatu psychologicznego i kina idącego na skróty. Kreacyjnie też nie jest łatwo - z jednej strony znakomity, na wskroś ludzki Matthias Schoenaerts jako Mikhail Kalekov - główny bohater dramatu rozgrywającego się w zatopionym wraku, z drugiej przedstawieni w skrajnie stereotypowy sposób admirał brytyjskiej marynarki David Russell (w tej roli Colin Firth) i rosyjski generał Vladimir Petrenko (Max von Sydow). Nie do końca wiadomo czy to omyłkowe potknięcie twórcy takiego ekranowego majstersztyku jak choćby Polowanie czy może wypadkowa jego ambitnej wizji i komercyjnego podejścia producenta - w tym wypadku w osobie samego Luca Bessona. Niestety, umiejętne próby jakiegokolwiek zniuansowania postaci występujących w filmie co rusz niweczone są przez fabularną mieliznę, a obyczajowe sceny wesela czy pogrzebu marynarzy ocierają się o kicz. Z kolei sceny podwodne czy te kręcone we wnętrzu łodzi wypadają tu bardzo realistycznie, pozwalając widzowi możliwie najmocniej wczuć się w klaustrofobiczny klimat tej historii. Szkoda tylko, że przez cały czas załoga i dowództwo Kurska rozmawiają ze sobą po angielsku - w tym kontekście scenografia rosyjskiego, nadmorskiego miasteczka i dialogi, jakie prowadzą ze sobą mężczyźni o imionach Michaił czy Oleg, wypadają co najmniej mało wiarygodnie. Nie zmienia to jednak faktu, że finałowa scena, w której uwięzieni zdają już sobie sprawę z tego, że pomoc nie nadejdzie, ściska za gardło i na długo pozostaje w pamięci.

Tyle jeśli chodzi o ekranizację. W prawdziwym życiu jeden z trzech oficerów, którzy przeżyli wybuch i oczekiwali na ratunek - Dmitrij Kolesnikow, zapisał nazwiska 23 ocalałych, a przed śmiercią zostawił ostatnią notatkę: "Jest zbyt ciemno, ale spróbuję pisać po omacku. Chyba nie ma szans, 10-20 procent. Mamy nadzieję, że ktoś to jednak przeczyta. Poniżej jest lista ludzi z załogi innych przedziałów, którzy zgromadzili się w dziewiątym i będą próbowali wyjść. Pozdrowienia dla wszystkich, nie trzeba rozpaczać. Kolesnikow".

Anna Solak

  • "Kursk"
  • reż. Thomas Vinterberg

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018