Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

OFF CINEMA. Wirtualne śmietnisko

Do internetu podłączony jest już praktycznie każdy z nas, ale skomplikowane mechanizmy rządzące jego funkcjonowaniem owiane są mgłą tajemnicy. Nic dziwnego - wielcy gracze, którzy mają wpływ na jego kształt, robią wszystko, by kurtyna pozostała zasłonięta dla przeciętnego użytkownika. Hansowi Blockowi i Moritzowi Riesewieckowi udało się za nią zajrzeć i dotrzeć do osób anonimowo wykonujących na rzecz cyfrowej rzeczywistości najbrudniejszą robotę.

. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

Sami różnie siebie nazywają - raz policjantami dbającymi o porządek, innym razem ochroniarzami zwykłych użytkowników, jeszcze innym - śmieciarzami pozbywającymi się wirtualnych odpadów, a nawet snajperami biorącymi za cel tych, którzy łamią reguły. Tytułowi "czyściciele internetu" to pracownicy firm outsourcingowych, najczęściej pochodzący z krajów Trzeciego Świata, którzy mają obowiązek przeglądania w sieci podejrzanych treści i usuwania tych, które nie spełniają ustalonych przez właścicieli mediów społecznościowych standardów. Są oczywiście treści, których kasowanie nie powinno budzić żadnych wątpliwości - z pewnością należą do nich materiały pedofilskie czy choćby filmy przedstawiające brutalne dekapitacje przeprowadzane przez terrorystów. Dlaczego jednak zablokowano słynne zdjęcie, o którym mówi się, że zakończyło wojnę w Wietnamie, ukazujące nagą, przerażoną wietnamską dziewczynkę oblaną napalmem, biegnącą w stronę obiektywu? Albo dlaczego satyryczny obraz amerykańskiej artystki Illmy Gore zatytułowany "Uczyńmy Amerykę znowu wielką", przedstawiający Donalda Trumpa z mikroskopijnym penisem, całkowicie zniknął z Facebooka, zresztą razem z profilem jego autorki?

Mark Zuckerberg, założyciel Facebooka, nieraz roztaczał utopijną wizję swojego portalu jako oazy globalnej wolności i demokracji. Jednocześnie jego programiści cały czas zaostrzali mechanizmy kontroli publikowanych treści. To korporacyjni oficjele tworzyli również reguły, którymi muszą kierować się użytkownicy piszący posty i wrzucający zdjęcia czy filmy, w pewnym sensie stali się więc prawodawcami w największym wirtualnym państwie świata, obejmującym dziś blisko 3 miliardy obywateli różnych krajów. Trudno jednak mówić o równości wobec prawa mieszkańców owej globalnej wioski, skoro właściciele mediów społecznościowych - jak udowadniają twórcy dokumentu - nieraz szli na zgniłe kompromisy z niedemokratycznymi, autorytarnymi rządami, by nie pozbawić się wymiernych zysków. Gdzie zatem jest tu miejsce na etykę?

Choć "Czyściciele internetu" w pierwszych partiach filmu mogą kojarzyć się ze spiskową teorią dziejów, to jednak twórcy szybko pokazują, że są merytorycznie do tematu doskonale przygotowani. Nie tylko serwują gros poruszających wywiadów, zarówno z anonimowymi moderatorami, jak i z ekspertami oraz działaczami na rzecz wolności w sieci, ale przywołują również konkretne przykłady, które udowadniają, że sama technologia, której celem jest zarabianie pieniędzy, z natury nie może być etycznie neutralna. I nie chodzi tu tylko o cenzurę jaką portal Zuckerberga stosuje w Turcji, kłaniając się tamtejszemu reżimowi, ale również o to, co przechodzi przez moderacyjne sito. By maksymalizować finansowe korzyści płynące z mediów, potrzebne są bowiem materiały przykuwające uwagę, nierzadko kontrowersyjne i wywołujące oburzenie, a zatem między innymi masowo akceptowane, sprzyjające rozsiewaniu nienawiści wobec różnego rodzaju mniejszości fake newsy. W skrajnych przypadkach mogą one doprowadzić do tragedii - jak w Birmie, gdzie fale facebookowego hejtu i dezinformacji podwyższyły i tak już wysoką temperaturę, doprowadzając do czystek etnicznych na ludności Rohingja. Naga kobieca pierś czy rysunek męskiego przyrodzenia łamią więc standardy, ale nawoływanie do przemocy może być dobrze sprzedającym się viralem. Hipokryzja? Raczej brutalny biznes.

Block i Riesewick nie obierają za cel tylko Facebooka, ale wspominają także o innych medialnych gigantach, takich jak Google czy Twitter. Nie stają się przy okazji cynicznymi hejterami dobierającymi argumenty pod z góry ustaloną tezę. Przeciwnie, mieszając formę filmowego eseju z elementami charakterystycznymi dla thrillera, przyglądają się mrocznym stronom internetu z wielu stron i jak ognia unikają pochopnych wniosków. Choć materiały przez nich zebrane bywają wstrząsające, to nie próbują oni naiwnie wmawiać widzowi, że jesteśmy odgórnie sterowani przez tuzów cyfrowego świata. Raczej chodzi o to, że stworzony mechanizm jest z gruntu przemocowy i dobrze mieć tego świadomość. Tym bardziej że jego ofiarami padają nawet sami moderatorzy, czyściciele internetu - zobowiązani wobec mocodawców do oglądania dziennie minimum 25 tysięcy zdjęć, z których duża część budzi moralne wątpliwości, zatem ponoszą oni ogromne psychiczne koszty. Nic dziwnego, że stanowią tyleż konieczny element globalnego biznesu, co wstydliwy wyrzut sumienia władców Doliny Krzemowej.

Adam Horowski

  • OFF Cinema: "Czyściciele internetu"
  • reż. Hans Block i Moritz Riesewieck

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018