Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Nowy w rytmie fokstrota

Jubileuszowe gale, ordery, bukiety, przemowy i fety to zwykle straszliwa nuda. Tym razem było jednak zupełnie inaczej.

Sława Kwaśniewska na Gali Jubileuszowej w Teatrze Nowym 7.01. Fot. Jakub Wittchen - grafika artykułu
Sława Kwaśniewska na Gali Jubileuszowej w Teatrze Nowym 7.01. Fot. Jakub Wittchen

1923, 1973, 2013 - ten ciąg cyfr staje się na najbliższy rok znakiem rozpoznawczym Teatru Nowego. Poniedziałkowa inauguracja jubileuszowych działań przyciągnęła tłumy do secesyjnej jeżyckiej kamienicy zwieńczonej charakterystyczną wieżyczką. Widać było gołym okiem, że to stali bywalcy, miłośnicy, pasjonaci, którzy mają w tym teatrze ukochanych aktorów i ukochane spektakle. Którzy doświadczyli w nim czegoś niezwykłego. Pojawili się i młodzi zapaleńcy, i stateczni weterani.

Trochę się bałam, że będziemy kryć wielkie zbiorowe ziewanie, w oczekiwaniu na finał oficjalnych przemówień, żeby się wreszcie nagadać, naprzytulać i pożyczyć sobie jak najlepiej w kuluarach. Jakież było moje zdziwienie, kiedy się okazało, że żaden z prelegentów nie nudzi, bo wszyscy mają do Nowego stosunek osobisty, bo sypią anegdotami, bo mają o czym opowiadać.

Akt pierwszy przerwany

Wszystko zaczęło się od dzwoneczka, którym dyrektor Piotr Kruszczyński przywołał służącą, cytując tym samym prześmiewczo pierwszą scenę z "Przechodnia" Bogdana Katerwy. Ta właśnie premiera otwierała bowiem 90 lat temu scenę im. H. Modrzejewskiej przy ul. Dąbrowskiego 5 w Poznaniu. Jej żywot, rozpoczęty za dyrekcji Mieczysława Rudkowskiego, nie zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiego teatru, choć w repertuarze skrzą się nazwiska wielkich tamtego czasu (gościnne występy Wysockiej, Solskiej, Jaracza, reżyseria Osterwy), choć liczba premier przypadających na jeden sezon może przyprawić współczesnych teatromanów o zawrót głowy, bo dawano dwie na miesiąc, a do tego grano także w lipcu i sierpniu. Teatr znacznie bardziej niż o sztukę przez duże S walczył o kasę za bilety i w końcu tę walkę przegrał w 1937 roku.

Akt drugi kochany

Po wojnie połączono dwa poznańskie teatry (Polski i Nowy) pod jedną dyrekcją i Nowy się w tym mariażu roztopił, zniknął ze świadomości poznaniaków. Powtórne narodziny to rok 1973 i legendarna dyrekcja Izabeli Cywińskiej, która przez dwie dekady zamieniła to miejsce w mekkę sztuki, w przestrzeń społecznego dialogu, a także w rodzinny dom, do którego lgnęły coraz liczniejsze i coraz wierniejsze rzesze widzów. - Nasz Nowy, nasza Iza kochana, nasi aktorzy - powtarzają jak zaczarowani (rzadko przecież skłonni do jakiejkolwiek wylewności) dorośli poznaniacy. Jest w tym zawsze nuta wzruszenia, nostalgia i poczucia, że coś takiego nie zdarza się w życiu często.

Owacyjnie fetowana przez widownię Cywińska mówiła podczas gali o tym, że jej "pięć minut" trwało w Poznaniu znacznie dłużej:

- W tym czasie udało mi się zbudować prawdziwy teatr zespołowy, w którym można się kochać i lubić, a jeśli kłócić, to w dobrej sprawie. Teatr, który mówi i myśli. Udało się wychować świetnych aktorów i reżyserów. Udało się rozmawiać z widownią bez pośredników: stworzyliśmy metajęzyk, a Państwo chcieli go rozumieć. Piotr Kruszczyński mówi do mnie "mamo", a ja mu życzę, żeby taki właśnie dialog udało się dziś prowadzić teatrowi z Wami.

Jej następca Eugeniusz Korin podkreślał, że teatr to scena i widownia:

- Obiecałem aktorom, że widownia będzie pełna i że krytyka nas nie pokocha. Tak się stało. Dziękuję za tych trzynaście lat Państwu na scenie, za sceną i na widowni. Życzę, żeby wszystkie miejsca na niej (siedzące, stojące, wiszące i klęczące) były zawsze zajęte. I żeby ta praca miała sens.

- Ja właśnie czas Korina lubiłam najbardziej - szepnęła pani w rzędzie z tyłu. - Nie interesują mnie te wszystkie bardzo ważne sprawy, a w teatrze chcę przede wszystkim odpocząć i się rozerwać.

Trzeci z dyrektorów Janusz Wiśniewski nie przyjechał na jubileusz. Pewnie za świeże są jeszcze rany związane z jego burzliwym rozstaniem z tą sceną. Szkoda jednak, że nie słyszał, jak wiele dobrego powiedziano tego wieczoru o jego przedstawieniach.

Akt trzeci śpiewany

Artystyczny wyraz wszystkim tym stanom pełnym gorących emocji dał koncert z piosenkami 40-lecia przygotowany przez Jerzego Satanowskiego, nadwornego kompozytora (ale też reżysera) tej sceny. Z ekranów umieszczonych na horyzoncie wyłaniali się filmowo i młodzieńczo Dorota Lulka, Jacek Różański, Leszek Łotocki, Waldemar Szczepaniak... A na scenie najmłodsze pokolenie aktorów śpiewało "Ekscentryków", "Białą lokomotywę", "Balladę sutenerską", "Piosenkę psa". Wróciły też motywy z "Kuglarzy i wisielców", "Czerwonych nosów" czy "Pięknej Lucyndy" (tu na scenę wtargnęła Daniela Popławska i z dumą zakomunikowała, że śpiewa w tej samej sukience, co 20 lat temu, bo mieści się w nią bez problemu).

I ja poczułam wzruszenie, kiedy ze sceny popłynęło legendarne: "Hopla, żyjemy!" - cudowny, choć gorzki, fokstrocik, jakże dziś znowu aktualny, jak budujący, jak potrzebny do tego, żeby jednak nie zwariować.

Akt czwarty odznaczony

Ceremonia honorowania zasłużonych zamieniła się w pisaną na żywo ze swadą i humorem historię aktorów, którzy rzadko mówią ze sceny własnymi słowami.

Najpierw posypały się medale Gloria Artis. Pierwsze skrzypce grała tu niewątpliwie Sława Kwaśniewska, długo i serdecznie oklaskiwana podczas stojącej owacji. Wspaniała dama w czerwonym, nietoperzowym żakiecie promieniała, dziękując za miłość widzów i zapewniając o swoim do nich gorącym uczuciu.

Skromny i stonowany jak zawsze Bolesław Idziak powiedział krótko: - Dziękuję za pamięć i mam nadzieję, że jeszcze trochę w niej pobędę.

Andrzej Lajborek: - Nie spodziewałem się odznaczeń. Nowy to mój drugi i mam nadzieję, że ostatni teatr.

Piotr Kruszczyński nagrodzony za swoje wcześniejsze dokonania aktorskie, reżyserskie i dyrektorskie żartował, że wprawdzie spocznie na poznańskim Junikowie, ale na jego nagrobku obok nazwiska pojawi się niewątpliwie przydomek "Wałbrzych".

Na drugi ogień poszły Honorowe odznaki zasłużonych dla kultury polskiej.

Bożena Borowska-Kropielnicka: - Kiedy przed laty wysiadłam na poznańskim dworcu, pomyślałam: "Boże, co ja tutaj robię?". A kiedy wieczorem obejrzałam "Ferdydurkę" wiedziałam, że to jest moje miejsce. Potem Eugeniusz Korin przyjął do pracy mojego męża, a potem, w czasie prób do "Króla Leara", począł się nasz syn. Do tego mam zaszczyt dzielić garderobę ze Sławą Kwaśniewska.

Antonina Choroszy: - Dojrzewałam w tym teatrze. Eugeniusz Korin mówił: "Patrz na Kaję Nogajównę, na Sławę Kwaśniewską, na Wojtka Standełłę i się ucz". Tak robiłam. Dziękuję wszystkim.

Daniela Popławska: - To, że jestem aktorką zawdzięczam Kai Nogajównie, która jeszcze w Kaliszu przygotowała mnie do "Nagłego zastępstwa". Dzięki niej nie umarłam wtedy.

Mariusz Puchalski: - Zaczynałem w Teatrze Polskim, ale tam, jak zawsze, wszystko się waliło. Mariusz Sabiniewicz powiedział wtedy: zostaw to i spróbuj u nas. Spróbowałem i do dziś jestem w najlepszym poznańskim teatrze.

Uhonorowani zostali też Maria Rybarczyk i Mirosław Kropielnicki, którzy nie mogli wziąć udziału w uroczystości.

Epilog

Na finał obejrzeliśmy jubileuszowy film Agnieszki Nawrockiej. Wróciły sceny z niezapomnianych spektakli: "Oskarżony Czerwiec 56", "Czerwone nosy", "Piękna Lucynda", "Ryszard III", "Faust". Poraził demiurgiczny ton Tadeusza Łomnickiego z zapisów prób do "Króla Leara" - jego ostatniej wielkiej kreacji, której oddał życie i która na zawsze związała go z Nowym jako patrona. Do refleksji skłaniały podsumowania kolejnych dyrekcji.

Pamięć o ostatnich czterech dekadach Nowego wciąż budzi emocje. Można ją przywoływać, można się nią karmić, można się o nią spierać. Czasów sprzed wojny nie pamięta już nikt z siedzących na dzisiejszej widowni. Na zawsze pozostaną one tematem frapującym wyłącznie dla teatralnych historyków, którzy z archiwalnego kurzu otrzepią afisze, programy, recenzje i będą nas próbowali przekonać, że wszystko już było. Cała reszta skupi się na tym, co dzieje się tu i teraz. Hopla!

Ewa Obrębowska-Piasecka

  • Gala Jubileuszowa 23-73-13. Cztery dekady Teatru
  • Teatr Nowy
  • 7.01. g. 19