Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Nie zamykamy widza w gotowym montażu

O fascynacji poznańskim Zamkiem, baśniowym śledztwie i wymyślonym przez siebie gatunku "czarnej baśni" opowiadają Paweł Czarkowski i Marek Straszak, którzy realizują film interaktywny o Zamku.

Paweł Czarkowski. Fot. N. Grudzień - grafika artykułu
Paweł Czarkowski. Fot. N. Grudzień

Co to właściwie znaczy "film interaktywny"?

Paweł Czarkowski: W prostym tłumaczeniu znaczy to tyle, że odbiorca jest aktywnym uczestnikiem fabuły. Film będzie do obejrzenia na stronie internetowej, czyli z perspektywy każdego nośnika, w którym łapiesz sieć, będziesz mogła współtworzyć tę fabułę i być jej moderatorem. Obecnie interaktywność rozwija się na wielką skalę nie tylko w kinie. Natomiast na podstawowym poziomie, który nas interesuje, interaktywność to swoboda i możliwość samodzielnego wygenerowania własnego kształtu fabuły.

Czyli klikam i wybieram?

P.C.: Tak, wybierasz klikiem na przykład wersję odpowiedzi na jakieś pytanie w rozmowie lub miejsce, do którego chcesz iść. Jeśli dwójka aktorów rozmawia przez telefon, od ciebie zależy, jaką wersję odpowiedzi udzielisz. W zależności od tego, co wybierzesz, tak potoczą się losy bohatera, czyli poniekąd ciebie.

Ale domyślam się, że jest też wyższy poziom interaktywności?

P.C.: Tak. Dla mnie interaktywność to sposób narracji, opowiadania. Nie zamykam widza w gotowym montażu, wobec którego jest bierny, tylko daję mu możliwość współuczestnictwa. Wyższy poziom rozumiem tak: mieszkasz w Australii i w trakcie oglądania filmu masz ochotę wpisać komentarz, hasło, które pojawia się w filmie na ścianie Zamku, stając się elementem scenografii. Ewentualnie w trakcie jednej ze scen zatrzymujesz się przy niej i na czacie dyskutujesz z innymi o tym, że każdy z was miał zupełnie inną drogę dotarcia do tego miejsca.

Marek Straszak: Póki co skupiamy się na tym, żeby dopracować wersję podstawową. W przyszłości będziemy chcieli ją poszerzyć.

Nawet na niskim poziomie interaktywności to, co uzyskuje widz na końcu, za każdym razem jest inne. Czy jest jakaś skończona liczba scenariuszy?

M.S.: Skupiamy się też na tym, żeby to był przede wszystkim film, a to, że jest "interaktywny" stawiamy na drugim miejscu. Dlatego scenariusz przewiduje skończoną ilość rozwiązań.

P.C.: Krótko mówiąc, są ich trzy. Albo skończysz szybko, albo troszkę później, albo dojdziesz do trzeciego zakończenia, które jest pełniejszą eksplikacją fabuły. Będziemy chcieli rozszerzyć tę liczbę w przyszłości. Co ciekawe i też ryzykowne - ale mamy taką ambicję - chcemy, żeby w trakcie odkrywania fabuły filmu i stopniowego wkręcania się w nią widz miał możliwość odkrycia filmu dokumentalnego o Zamku.

Chwileczkę! Cały Wasz film to dokument czy dokument stanowi tylko część Waszego filmu?

P.C.: Dokument jest wpleciony w fabułę, ale wyraźnie oddziela się w estetyce i sposobie narracji, dopowiadając i wchodząc w ciekawe zależności z fabułą.

M.S.: Dokument wiąże się z tą fabułą ściśle, ale obie te warstwy nie idą obok siebie przez cały film. Dajemy ci kilka momentów, "drzwi" schowanych w fabule, którymi możesz wyjść i obejrzeć kilkanaście małych dokumentalnych filmików. Może to być jeden-dwa, a możesz przebrnąć przez wszystkie, żeby dowiedzieć się o Zamku maksymalnie wiele. To też jest dla nas jakaś forma interaktywności.

W warstwie dokumentalnej historia przeplata się ze współczesnością?

P.C.: Główną inspiracją była i historia Zamku, i jego współczesny temperament - odbywa się tu wiele imprez, przewija się wiele osobowości. Wykonaliśmy najpierw dokumentalną robotę, przeprowadziliśmy mnóstwo wywiadów. To miejsce ze swoją historią jest pełne pięknych i mrocznych paradoksów, staraliśmy się oddać to w filmie za pomocą nieoczywistej atmosfery i wydarzeń. Postanowiliśmy wymyślić sobie osobną nazwę tej konwencji: "czarna baśń". Film subtelnie sugeruje kilka gatunków i można je rozpoznać, natomiast nadrzędna atmosfera jest inspirowana baśniami braci Grimm. Pociągała mnie ich surowość, naturalność, surrealizm oraz to, że są krótkie, punkowe i każda jest mocną etiudą.

Powiedzcie słowo o samej fabule. O czym będzie ten film?

P.C.: W sumie napisałem kilka scenariuszy, które łączą się w nieco skomplikowanej technologii, opowiedzenie tego jednym zdaniem graniczy z cudem. Ale spróbuję. [śmiech] Film jest o młodym filmowcu, który pojawia się w Poznaniu na Zamku, żeby nakręcić krótki dokument o jego przebudowie. Na miejscu okazuje się, że za sprawą swojej wyobraźni, wrażliwości albo samego miejsca, zostaje wplątany w śledztwo, w którym logika nie na wiele się zdaje.

Czyli są czasy współczesne...?

P.C.: Są czasy współczesne, ale też nie do końca. Jak w każdym filmie, musi nastąpić przełamanie. Chłopak jest zachwycony tym miejscem. Okazuje się jednak, że aktywne są tu baśniowe rzeczywistości, na które trafia niby przez przypadek. Film się kończy tym.... do czego wszystkich zachęcamy. [śmiech]

Film zawiśnie w internecie, czyli dostęp do niego będzie miał każdy. Czy jakoś sobie wyobrażacie widza?

P.C.: Przede wszystkim robimy film dla jak największego grona ludzi. Widza wyobrażamy sobie globalnie. To było trudne. Nie chcieliśmy dawać napisów "od 18 lat", więc użycie formy kryminału czy emocjonalnie "mocniejszych" scen musiało być subtelne.

M.S.: Na pewno będzie tak, że ci, którzy znają Zamek i orientują się na przykład w jego architekturze obejrzą film w sposób pogłębiony.

Ktoś z Australii klika i co z tego ma?

M.S.: Jest w stanie dowiedzieć się sporo o Zamku. A jeśli nie ma podstaw, nie wie, co to jest Zamek, to nie odbierze mu to zabawy płynącej z samego oglądania fabuły. Możliwości promocji miasta i regionu są olbrzymie.

P.C.: Idziemy w tym kierunku, żeby inspirować ludzi z zewnątrz. Ktoś, kto nigdy nie był w Poznaniu, może przez stronę filmu dostać się do innych miejsc w sieci, które podlinkujemy. Jesteś tą przykładową Australijką, wchodzisz na stronę filmu w trakcie jego oglądania dochodzisz do momentu, w którym wybierasz, czy interesuje cię dokument (jaki Zamek był, jacy ludzie w nim pracują, zdjęcia archiwalne, filmy), czy zostajesz na poziomie fabularnym. Naszym zadaniem jest zrobić artystycznie intrygującą rzecz, która niekonwencjonalnie przeniesie cię we współczesny świat Zamku.

Zakończyliście właśnie casting. Duże było zainteresowanie?

M.S.: Prawie trzysta osób wysłało maile, choć niestety niektóre zgłoszenia były dość enigmatyczne.

Pojawią się profesjonalni aktorzy?

P.C.: Film tworzymy trochę w oparach zabawy, budżet nie jest zbyt duży. Mimo to zaangażowaliśmy kilkoro profesjonalnych aktorów. Główne role zagrają Alicja Dąbrowska, aktorka telewizyjna, filmowa i teatralna z Warszawy, znana z takich seriali jak "Odwróceni" czy "Na dobre i na złe". Zagrała też epizodyczne role w "Katyniu" i "Rewersie". Centralną postać gra Miron Jagniewski, nasz serdeczny przyjaciel, aktor Teatru Studio, również z filmowym doświadczeniem. Poza nimi w filmie pojawią się Agata Elsner i Piotr Zawadzki. Kręcimy ten film też trochę po to, żeby udowodnić sobie, że można w Poznaniu razem fajnie pracować i "bez spiny" oraz olbrzymich pieniędzy realizować ciekawe projekty. Klawo, że ludzie z CK Zamek uwierzyli w projekt, wyczuli w nim potencjał. Mimo że to debiut i mimo ciężkiej pracy wszyscy świetnie się bawimy.

Kiedy premiera?

P.C.: Robimy wszystko, żeby to był grudzień. Będzie nas to kosztowało jedynie mniej snu. [śmiech]

Rozmawiała Natalia Grudzień

Paweł Czarkowski i Marek Straszak - poznaniacy, właściciele studia filmowego Movlab. Razem z Tomaszem Gęstwickim tworzą interaktywny film o Zamku w ramach rezydencji artystycznych w Centrum Kultury Zamek ("Laboratorium"). Film będzie do obejrzenia w internecie, premiera planowana jest na grudzień 2013.