Justyna Stachowska pochodzi ze Szczecina, a od lat mieszka i pracuje w Poznaniu, prowadzi Gato Studio i robi zdjęcia. - Jestem raczej introwertyczną osobą i przełamywanie tego jest dla mnie dużym stresem. Stąd pewnie wybór mojego zawodu - bo podobny stres czuję, gdy stoję przed aparatem, a ktoś próbuje mi zrobić zdjęcie. Z kolei gdy fotografujesz, to panujesz nad tą sytuacją i nie robisz rzeczy, do których jesteś zmuszany, na przykład byciu na miejscu modela czy osoby, która jest w centrum uwagi - wyjaśnia.
Stachowska ostatnio prezentowała swoje zdjęcia na ekspozycji jeszcze w rodzinnym Szczecinie ponad dziesięć lat temu. - Nie robię wystaw. Mam duży problem z wystąpieniami publicznymi. Zawsze mam poczucie, że coś mogłam zrobić lepiej, ale na szczęście wokół mnie są osoby, które wyciągają ze mnie to, co dobre - przyznaje.
Tymi osobami okazali się przyjaciele z klubokawiarni Meskalina, z którą od wielu lat współpracuje, dokumentując różne koncerty i festiwale muzyczne. - Na Islandię pojechałam półtora roku temu na tydzień z moim chłopakiem. Część osób, gdy zobaczyła zdjęcia z naszych wakacji, natychmiast uznała, że koniecznie chce je pokazać. Bo są piękne, są w nich zakochani i chcą je pokazać u siebie - opowiada fotografka.
Część przyjaciół Justyny przeprowadziła się na Islandię. Podczas wyjazdu miała doskonałą bazę w Reykjavíku, a znajomi dzielili się wiedzą o kraju i wskazywali miejsca, które warto odwiedzić. - Byliśmy chwilę w stolicy, ale potem wsiedliśmy w samochód i zjechaliśmy całe południe wyspy, śpiąc po drodze w aucie na kempingach - relacjonuje. - Nie nastawiłam się na wyjazd fotograficzny, a turystyczny. Zdjęcia starałam się robić na bieżąco w trakcie wycieczek i spacerów po górach. Dzięki temu fotografie wyszły bardziej naturalnie. Jeśli popatrzymy na Islandię, to znajdziemy tam idealne krajobrazy, co prowokuje do wielu sztampowych zdjęć na dłuższych czasach naświetlania czy z rozmytym wodospadem. Nie kusiło mnie fotografowanie przyrody w ten sposób. Nie popadłam w pompatyczność. Chciałam uchwycić te widoki takimi, jakie są. Może przez to, że nie myślałam o tym za bardzo, to wyszło dobrze? - przyznaje.
Na zdjęciach Stachowskiej rozpoznamy widoki, które możemy kojarzyć z teledysków i projektów filmowych islandzkich zespołów muzycznych. - Ciężko byłoby mi nazwać to inspirowaniem się. Na pewno ta muzyka w pewnym stopniu wpływa, buduje poczucie estetyki i kształtuje spojrzenie na pewne rzeczy. Słuchając ludzi, którzy tworzą tam, na miejscu, trochę też inaczej czuje się przestrzeń. Bardzo lubię zespoły z Islandii - a cztery dni po moim wernisażu odbędzie się zresztą w Meskalinie piękny koncert Árstíðir - dodaje Stachowska.
Marek S. Bochniarz
- Wystawa Justyny Stachowskiej "Nie deptać mchu, czyli Islandia dla początkujących"
- klubokawiarnia Meskalina
- wernisaż: 17.02, g. 20
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019