W tym sfrustrowanym towarzystwie Woody Allen poczułby się ze swoją neurotycznością jak freudowski skaut...
Ona - Tiffany (Jennifer Lawrence) - zanurzona w smutku po śmierci męża równie często zmienia rodzaje leków antydepresyjnych jak łóżkowych partnerów. On - Pat (Bradley Cooper) - były nauczyciel, który przyłapał żonę in flagranti pod prysznicem z najlepszym kolegą, po czym trafił załamany psychicznie do psychiatryka, po wyjściu ze szpitala przeprowadza się do rodziców (Jacki Weaver i Robert de Niro), gdzie w dziecinnym pokoju próbuje odnaleźć wiarę w sens życia. Idzie mu kiepsko. Książkowe rady rodem z powieści Ernesta Hemingwaya okazują się bowiem dobre dla dorastających pryszczatych, ale zawodzą eksbelfra po trzydziestce.
Ona i On wpadają na siebie podczas porannej przebieżki. Ale to nie przypadek. Ona urządziła polowanie. On po kilku kilometrach biegu proponuje w końcu wyczyn zgoła niebywały: kolację w knajpce z hamburgerami. Już od pierwszej randki nasi bohaterowie licytują się skalą swoich nieszczęść oraz wymieniają wiedzą o pigułkach we wszystkich kolorach tęczy i na każdą chorobę. Wreszcie nadchodzi przesilenie w ich depresjach codziennych. Tiffany wyciąga bowiem przystojnego smutasa Pata na kurs tańca, gdzie szkolą się do udziału w turnieju par. Pat opiera się z początku, ale z małą pomocą przyjaciela Danny'ego (Chris Tucker) także zaczyna podrygiwać coraz udatniej. I tak w tangu dla dwojga budzi się miłość. Scena jak z kart popularnego poradnika pozytywnego myślenia (tytułu nie wymieniam, bo reklamy są przed filmem, a nie po). Komedia Russella zdobyła 5 głównych Satellite Awards, przyznawanych przez International Press Academy oraz 8 nominacji do Oscarów. Jennifer Lawrence dostała zaś Złoty Glob.
Przemysław Toboła