Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

MALTA FESTIVAL. Souffles znaczy oddech

Zazwyczaj przychodzi nagle i nie sposób jej powstrzymać. Śmierć. To właśnie o niej Vincent Dupont opowiada w swoim spektaklu "Souffles".

fot. Marc Domage /materiały Malta Festival Poznań - grafika artykułu
fot. Marc Domage /materiały Malta Festival Poznań

Na ziemi, w centralnym punkcie słabo oświetlonej sceny leży nieruchome spowite całunem ciało kobiety. Dopiero gdy widzowie zajmą miejsca i zaczną rozbrzmiewać pierwsze dźwięki spektaklu, na scenie pojawia się mężczyzna w czerni. "Souffle" to po francusku "oddech", "podmuch". I rzeczywiście. Wszystko, co obejrzę przez następną godzinę nosi w sobie znamiona ulotności, sprawia wrażenie nietrwałego. Wrażenie potęguje ascetyczna scenografia - białe, wyłożone miękkimi materacami ściany i podłoga w tym samym kolorze. Lekkie ruchy aktorów, którzy w ostatniej scenie krążą samotnie po scenie targani nieznaną siłą, by po chwili wspólnie, acz niezdarnie splatać swoje ciała. Ale po kolei...

Vincent Dupont nie daje publiczności jasnych odpowiedzi. Można się jedynie domyślać, że kobieta leżąca na ziemi nie żyje, a mężczyzna w czerni ma z jej śmiercią cokolwiek wspólnego. Zwłaszcza, kiedy sięga po symboliczny rekwizyt, jakim jest czarna kosa. Przechadzając się miarowym krokiem zaczyna metodycznie ścinać nieistniejące... no właśnie, co? Przede wszystkim - kim jest ten człowiek? Demonem (jak mogłyby sugerować zniekształcone dźwięki, jakie z siebie wyrzuca), Śmiercią (biorąc pod uwagę narzędzie jakie trzyma w ręku), a może Szalonym Eksperymentatorem, który próbuje ożywiać zmarłych (po wyciągnięciu serca i wnętrzności ciało kobiety zaczyna się poruszać)? W rozwiązaniu tej zagadki nie pomaga trzecia z osób, która w pewnym momencie pojawia się na scenie. To przedziwna postać w kolorowym kostiumie wyszywanym cekinami (co ciekawe, obrazy z kostiumu to odzwierciedlenie tych przesuwających się przed naszymi oczami), masce i spiczastej czapce. Jej ruch ma wpływ na pozostałych bohaterów, sprawia, że wszyscy zaczynają wirować w opętańczym tańcu, aż do momentu, w którym kobieta upada i wypowiadając ostatnie słowa milknie na zawsze. Jej czas się wypełnił, sprawia wrażenie spokojnej i szczęśliwej. Pora zakończyć przedstawienie, opada kurtyna i gasną ostatnie światła. Zapada cisza.

Mam mieszane uczucia. Było i smutno (blade, nieruchome ciało), i tajemniczo (lewitujące ciało), i przerażająco (gardłowy ton mężczyzny w czerni), momentami nawet zabawnie (tłumaczenie przez niego możliwych zastosowań kosy). Trudno powiedzieć, czy to co wydarzyło się na scenie, było żałobnym rytuałem, spirytystycznym seansem, egzorcyzmem czy może groteską, niezdarną próbą oswojenia tego, co niepojęte i nadprzyrodzone? Kim był tajemniczy mężczyzna, a kim barwny karzeł? Gdzie w całym spotkaniu przebiegała cienka granica pomiędzy życiem a śmiercią? Czy to możliwe, by wskrzesić martwe ciało? Byli już tacy, którzy próbowali tego dokonać. Na przestrzeni dziejów powstawały liczne zaklęcia, misteria i mikstury mające rzekomo na nowo tchnąć życie w zmarłego. W XIX w. francuscy naukowcy - dr Laborde i jego asystent, pan Monche - wymyślili nawet specjalną maszynę do wskrzeszania zmarłych. Wszystko na nic. Mimo że od wieków ludzkość stara się przezwyciężyć strach, poznać mechanizm śmierci i zapanować nad nią, w ostatecznym rozrachunku pozostaje bezsilna. Dupont w swoim dociekaniu nie narzuca gotowych wykładni, bada jedynie możliwe drogi interpretacji tego, co od wieków nurtuje ludzi, a co pewnie już do końca pozostanie niewyjaśnione. A przynajmniej aż do momentu, w którym sami przekroczymy magiczną linię pomiędzy życiem a śmiercią.

Anna Solak

  • Malta Festival Poznań
  • Vincent Dupont "Souffles"
  • 28 i 29.06
  • Aula AWF