Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Wypełnianie białych plam

Rozmowa z Iwoną Fokt*, wieloletnią badaczką życia i twórczości Feliksa Nowowiejskiego, autorką książki biograficznej o kompozytorze.

. - grafika artykułu
Iwona Fokt "Feliks Nowowiejski"

Kiedy i dlaczego zaczęła się Pani zajmować twórczością Nowowiejskiego?

Pracę rozpoczęłam wiele lat temu, około 2000 roku. Nie był to przypadek - jako pracownik Akademii Muzycznej w Poznaniu prowadzę archiwum i w tym czasie przygotowywałam wystawę poświęconą kompozytorom poznańskim. Właśnie wtedy, szukając informacji o Feliksie Nowowiejskim, trafiłam na ślady jego krewnych. To był ten moment, kiedy urzeczona domem i rodziną kompozytora, zajęłam się jego życiem i twórczością. W tym domu ciągle panuje atmosfera twórczej i kreatywnej pracy, taką atmosferę tworzyła także Janina Nowowiejska [synowa kompozytora, zmarła w 2011 roku - przyp.red.]. Jej pasja nie była mniejsza niż pasja samego artysty. I tak rozpoczęłyśmy współpracę - ona prowadziła Salon Muzyczny Nowowiejskiego, a ja zajęłam się tropieniem śladów kompozytora w Polsce i za granicą.

Gdzie odnalazła Pani najwięcej śladów kompozytora?

Z zagranicznych miast najwięcej dokumentów znalazłam w Berlinie. Jednak największą kolekcję, o której nikt wcześniej nie wiedział, odnalazłam tu, w Poznaniu - w prywatnej kolekcji rodziny Cichowiczów, znanej poznańskiej rodziny, niezwykle zasłużonej dla rozwoju kultury i życia publicznego miasta. W ich archiwum znalazłam m.in. wiele autografów kompozycji, które wcześniej znane były tylko z wydań. Dzięki temu mogłam zrewidować wiele informacji dotyczących utworów.

A co przyciągnęło Nowowiejskiego do Poznania?

Możemy wnioskować, że powodów było kilka. Z pewnością tak duże zainteresowanie kompozytora osiedleniem się w Poznaniu wzbudził dynamiczny rozwój życia muzycznego w mieście: zarówno amatorskiego, jak i zawodowego. W odrodzonej Polsce, w Poznaniu, otworzyły się nowe możliwości dla polskich instytucji kulturalnych. Nowe perspektywy rozwoju otworzyły się również przed szkolnictwem muzycznym, powstawały liczne koła śpiewacze. To były dobre warunki sprzyjające rozwojowi różnorodnych talentów muzycznych twórcy Roty. Sam Nowowiejski mówił, że te same losy złączyły na pewien czas Warmię z Wielkopolską, że Poznań jest mu bliski.

Jak wygląda aktualny stan rękopisów Nowowiejskiego. Czy sądzi Pani, że jeszcze dużo jest do odkrycia?

Spuścizna kompozytorska Nowowiejskiego jest niezwykle bogata i różnorodna. Obejmuje niemal wszystkie gatunki muzyczne: oratoria, kantaty, symfonie, opery, balety, msze, koncerty smyczkowe, koncerty organowe, motety i lirykę wokalną. Myślę, że wszystkie większe dzieła kompozytora pozostają w tej chwili w Bibliotece Raczyńskich, gdzie rodzina oddała w depozyt jego dorobek twórczy. Jednak podczas moich badań natrafiłam na wiele utworów, które nie figurują w spisie depozytu. Są to drobne utwory, tworzone przez Nowowiejskiego m.in. na potrzeby ówczesnych polskich kół śpiewaczych. Odnalazłam również utwory, o których nikt nie wiedział do tej pory. Na przykład w Rzymie natrafiłam na utwór napisany dla Polskiego Kolegium Papieskiego - okazało się, że Nowowiejski napisał hymn dla tej instytucji.

Wydaje się, że Nowowiejski to interesujący przypadek kompozytora, który cieszył się lepszą sławą za życia, niż po śmierci. Dlaczego wiedza o Nowowiejskim nie jest tak powszechna w życiu Polaków jak chociażby wiedza o Moniuszce?

Myślę, że czasy, w których żył miały na to ogromny wpływ. Także niezrozumienie przez krytyków muzycznych warunków, w których kształtowała się osobowość artysty oraz fakt, że znaczna część jego twórczości utrzymana była w wyraźnie narodowym charakterze, a jej atrybutami nie były: nowość, oryginalność, lecz przede wszystkim chęć odpowiedzi na określone zapotrzebowanie społeczne. Te właśnie utwory były wykonywane, masowo wydawane, a co za tym idzie - szeroko znane, podczas gdy znaczące dzieła do dzisiaj pozostają w rękopisach. Przez pryzmat tych popularnych utworów oceniana jest, a nawet często podważana, wartość artystyczna całej spuścizny kompozytora. Ponadto subiektywny charakter udostępnianych informacji często był powodem do dzisiaj powielanych przekłamań oraz niechętnego obecnie postrzegania osoby samego kompozytora

Co było najtrudniejsze w pracy nad Pani najnowszą książką?

Prace badawcze związane z życiem i twórczością Feliksa Nowowiejskiego przerodziły się w pasję, ale zawsze sprawiają trudność. Trudne jest tropienie śladów Nowowiejskiego, bo kompozytor żył w niełatwych czasach. Urodził się przecież na przełomie XIX i XX wieku, przeżył dwie wojny. Skutki zawirowań historycznych oraz trudność dotarcia do dokumentów, które nierzadko są w prywatnych zbiorach, były największym wyzwaniem.

Czy Pani książka ma na celu popularyzację tej twórczości?

Zdecydowanie tak. Ale ta książka jest przede wszystkim świeżym spojrzeniem na kompozytora. Wiele czynników wpłynęło na to, że zapomniano o Nowowiejskim i jego twórczości. Wpływ na to miała między innymi religijność kompozytora. Wątki sakralne znajdujemy w wielu utworach, a twórczość o jednoznacznej wymowie religijnej i patriotycznej w latach powojennych - stalinowskich - nie była ceniona przez oficjalną krytykę. Ponadto wiele wątków w jego życiu było źle zinterpretowanych, a potem bezkrytycznie powielanych.

Na przykład?

Chociażby to, że gdy Nowowiejski zdobył nagrodę im. Giacomo Meyebeera w prasie polskiej podano - dla podkreślenia rangi nagrody i odniesionego sukcesu - informację, że była to nagroda wzorowana na Nagrodzie Rzymskiej. Źle sformułowana wiadomość stała się przyczyną wielu nieporozumień, doprowadziła później do utożsamienia otrzymanej przez kompozytora nagrody z Nagrodą Rzymską, a bezkrytycznie powielany błąd stał się źródłem podważania wiarygodności jego dokonań. Innym przykładem może być powtarzana informacja, że Nowowiejski zmienił nazwisko na Warmiński i pod tym nazwiskiem uciekał z Poznania do Krakowa w czasie okupacji, co nie jest zgodne z prawdą.

Takie sytuacje rodziły późniejsze niedomówienia i plotki, które nie przysporzyły kompozytorowi i jego twórczości zwolenników, a dziś wymagają wielu sprostowań. Mam nadzieję, że moja książka przysłużyła się temu, że białych plam w historii Nowowiejskiego jest mniej, a wiele nieścisłości zostało wyjaśnionych.

Jakie ma Pani kolejne plany naukowe?

Chcę rozpocząć pracę nad twórczością innego poznańskiego kompozytora - Stefana Bolesława Poradowskiego, którego niezwykle barwna postać i twórczość zasługują na przywrócenie polskiej kulturze muzycznej. Jednak praca nad życiem i twórczością Nowowiejskiego nigdy się nie skończy. Ciągle odkrywam nowe wątki. O wielu możemy nadal tylko domniemywać. Moja praca polega nie tylko na odkrywaniu nowych informacji, ale także na tym, by rzetelnie udokumentować to, co już wiemy. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą do Czytelników, aby porozmawiali ze swoimi dziadkami i pradziadkami, przeszukali strychy i piwnice - nieznanych wątków dotyczących tego kompozytora może być jeszcze wiele, może wspólnie odkryjemy kolejne?

rozmawiała Aleksandra Bliźniuk

*Iwona Fokt - od 2001 roku związana z Akademią Muzyczną im. I.J. Paderewskiego w Poznaniu jako starszy specjalista naukowo-techniczny ds. archiwum i wydawnictwa. Na uczelni tej prowadzi także wykłady. Od lat działa w Towarzystwie im. Feliksa Nowowiejskiego. Jej działalność naukowa skupia się głównie wokół twórczości kompozytorów środowiska poznańskiego.