Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Przekształcać znajomą przestrzeń

- W przypadku fantastyki możemy przesunąć ulicę Święty Marcin o 50 lat w przód albo w tył, poszerzyć, zwęzić, zniszczyć w atomowej apokalipsie albo zamienić w czasoprzestrzenną anomalię - mówi Piotr Jaśkowiak*, tegoroczny juror konkursu Poznań Fantastyczny.

. - grafika artykułu
fot. archiwum prywatne

Hasło szóstej edycji konkursu - AMU.NET.100 - nawiązywało do 100-lecia utworzenia w Poznaniu uniwersytetu. Jaki obraz uczelni wyłania się z fantastycznych opowiadań?

Niektóre teksty po prostu portretują uczelnię, ale inne biorą ją tylko za scenografię. W opowiadaniach, które najwięcej czerpały z uniwersytetu, autorom zazwyczaj wychodziła humoreska, a to natychmiast przenosi czytelnika w okolice Świata Dysku, na Niewidoczny Uniwersytet w Ankh-Morpork. Trochę nonsensu, dużo złośliwości wobec kadry akademickiej. Terry Pratchett nie oszczędza też studentów, ale nasi autorzy raczej ich nie poniewierali. Przewijał się jeszcze motyw samotnego naukowca, który schowany przed światem w laboratorium wymyśla w końcu przełomowy, niebezpieczny wynalazek będący punktem wyjścia dla fabuły. Taki bardziej Wiktor Frankenstein niż doktorek z Powrotu do przyszłości.

Czym charakteryzowały się nagrodzone i wyróżnione prace?

Chyba wszyscy mocno premiowaliśmy poznańskość tekstów. Mogę mówić tylko za siebie, ale szukałem opowiadań, w których UAM-u nie dałoby się łatwo zamienić na cokolwiek innego.

Zwycięski utwór Barbary Sarbian o czym opowiada?

Doskonały przykład myślenia Pratchettem. Barbara Sarbian przeprowadziła to po prostu najlepiej i ujęła w kadrze oprócz uniwersytetu jeszcze spory kawałek miasta. Zbliża się setna rocznica powstania uczelni, więc z powodów ambicjonalnych władze decydują się na sprowadzenie ducha Adama Mickiewicza. Bo - jak mówi prorektor Rozkręt - jego sława jest nieśmiertelna, ale jego osoba to zupełnie inna bajka.

Jakich wątków lub gatunków zabrakło wśród opowiadań?

Drugi raz jestem w jury i drugi raz jestem zaskoczony, jak mało opowiadań fantasy trafia na konkurs. Urban fantasy byłoby chyba moim pierwszym punktem zaczepienia, gdybym miał pisać tekst powiązany z konkretnym miastem. Druga myśl: cyberpunk, bo to poetyka związana z wielkimi metropoliami. Autorzy często sięgali po wątki postapo, ale to chyba jedyny podgatunek fantastyki (o ile to w ogóle jest podgatunek), jaki pojawiał się regularnie. Z jednej strony to dobrze, że szukają oryginalnych rozwiązań, ale poprawne stosowanie konwencji albo jej łamanie też świadczy o wartości tekstu, a nie trzeba przy tym wyważać otwartych drzwi.

Wszystkie dotychczasowe edycje konkursu cieszyły się dużą popularnością. Co Twoim zdaniem powoduje, że autorzy tak licznie chcą się mierzyć z fantastyką?

Fantastyka daje dużo możliwości, by przekształcać znajomą przestrzeń. Ktoś piszący, dajmy na to, kryminał musi twardo stąpać po Świętym Marcinie, bo od tego w dużej mierze zależy, jak bardzo uda mu się wciągnąć czytelnika do gry. Literatura artystyczna stawia raczej na introspekcję, więc Święty Marcin w ogóle traci na znaczeniu. A w przypadku fantastyki możemy przesunąć ulicę Święty Marcin o 50 lat w przód albo w tył, poszerzyć, zwęzić, zniszczyć w atomowej apokalipsie albo zamienić w czasoprzestrzenną anomalię.

rozmawiał Mateusz Malinowski

* Piotr Jaśkowiak - dziennikarz radiowy, zajmuje się m.in. literaturą fantastyczną, pochodzi z Ostrowa Wielkopolskiego, absolwent Politechniki Poznańskiej.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019