Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Eliksir młodości

- Mimo wszystkich katastrof intelektualnych, które przydarzyły się w ostatnich latach, publiczność poetycka istnieje, jest dość liczna, bardzo wymagająca, zaangażowana i wierna swemu ulubionemu gatunkowi - mówi prof. Piotr Śliwiński*, kurator festiwalu Poznań Poetów.

. - grafika artykułu
fot. Michał Ciesielski

Jednym ze słów kluczy tegorocznej edycji Poznania Poetów ma być "młodość". Czy młodość jest istotną kategorią w poezji?

Poezja to jeden z niewielu sprawdzonych eliksirów młodości. Póty jesteśmy młodzi, póki nasza wrażliwość i zdolność do otwierania się na inne doświadczenia i języki pozostaje czynna. W takim pojęciu tkwi sporo prawdy. I dlatego Poznań Poetów zawsze afirmował młodość, a z pewnością zawsze poszukiwał młodych głosów.

Jednak, zdaje się, tym razem chodzi o coś jeszcze...

Tak, o konfrontację młodości, która wybuchła przed trzydziestu laty, po przełomie '89 roku, i długo trzymała się swoich przekonań i poetyk, z młodością ostatnich lat. Tamta próbowała odwrócić się od "smoka" z wiersza Marcina Świetlickiego, smoka polityki, wielkich narracji, nadrzędnych idei, by szukać wartości prywatnych, autentyczności życia, języków intymnych, idiolektów. Ta dzisiejsza czuje się skazana na polityczność, przesiąknięta nią, ale także zobowiązana, by wypowiedzieć się krytycznie o realiach spełnionego kapitalizmu, którego sukces nie przekłada się na spełnienie aspiracji jednostek i całych grup społecznych. Mówi językiem zbiorowości, socjolektem.

Dość radykalna różnica...

To nie jest mocna teza, lecz przeczucie, które potwierdzi się, lub nie, podczas sesji krytycznoliterackiej, wieczoru debiutantów, spotkań z poetkami i poetami, których zalicza się do szeroko rozumianej formacji "brulionu".

Wspominasz o przełomie roku 1989. Nawiązanie do niego w tym roku jest zrozumiałym pomysłem. Na ile istotne było (wówczas niektórym obserwatorom wydawało się, że przełomowe) pojawienie się pokolenia "brulionu". Jak można je ocenić dziś, z perspektywy tych trzech dekad? Co z tamtych lat warto przypominać?

Nie mam wątpliwości, chyba nikt nie ma, choć niektórzy - zwłaszcza młodzi publicyści kulturalni - lubią te wątpliwości eksponować, że zebrała się wtedy potężna gromadka. Bez jej najwybitniejszych reprezentantów: Świetlickiego, Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, Andrzeja Sosnowskiego, Jacka Podsiadły, Marcina Sendeckiego, Marcina Barana, Jerzego Jarniewicza, Miłosza Biedrzyckiego, Krzysztofa Jaworskiego, Artura Szlosarka, Marzanny Kielar, Ewy Sonnenberg, Marzeny Brody, a także trochę młodszych: Dariusza Suski, Darka Foksa, Adama Wiedemanna, Mariusza Grzebalskiego, Dariusza Sośnickiego i jeszcze nieco młodszych: Marty Podgórnik, Klary Nowakowskiej, Edwarda Pasewicza, Krzysztofa Siwczyka nadal nie da się sensownie mówić o polskiej poezji.

Imponująca lista ważnych nazwisk.

Ciekawe jest i to, iż ci poeci, którzy zrazu pozostawali w cieniu najbłyskotliwszych, jakby w drugiej linii, z czasem osiągali swoje szczyty i szczyty uznania. Zdumiewające, że bodaj nikt z głośnych debiutantów z lat 90. nie przepadł dla literatury. Wszyscy się ostali, potwierdzili talenty, pokazali nowe możliwości. Razem z poetkami i poetami, którzy pojawili się później, składają się na siłę - tyleż niewątpliwą, co niestety słabo znaną.

A właśnie. Ówczesne doświadczenie pokolenia "brulionu" było jednak odmienne w porównaniu do dzisiejszych młodych poetów. Zdaje się, że wtedy, mimo polityczno-społecznej gorączki, współczesna poezja jednak bardziej interesowała, bardziej dotykała "statystycznych" czytelników?

Poezja "brulionowców" budziła zainteresowanie, poczynania dzisiejszych młodych budzą znacznie mniejsze. W latach 90. pamiętaliśmy jeszcze świadectwa ogromnego znaczenia, jakie wiersze odgrywały w życiu zwykłych ludzi; ludzi zwykłych, lecz zanurzonych w niezwykłej, dramatycznej historii.

To znaczy?

Na autorytet poezji pracowały legendy noblistów, Herberta, Różewicza, ale także przejmujące biografie Kaczmarskiego, Wojaczka, Poświatowskiej. Media ciągle uważały, że bez kultury, bez czytania nie da się zasłużyć na szacunek i sukces. Ale z czasem kultura masowa wzięła prawie wszystko. Dzisiaj media poświęcają poezji jeden (sic!) procent uwagi, którą poświęcają literaturze w ogóle - a tej przecież nie okazują wiele. Wydarzeniem miesiąca jest romans dwojga autorów literatury kryminalnej, zresztą słabej, lecz dobrze wylansowanej.

Niewesołe to realia.

Z drugiej strony poezja to dziedzina od zawsze elitarna, bo elitarna jest przecież wrażliwość, potrzeba kwestionowania status quo, bez której wierszy i czytania wierszy po prostu być nie może. I mimo wszystkich katastrof intelektualnych, które przydarzyły się w ostatnich latach, publiczność poetycka istnieje, jest dość liczna, bardzo wymagająca, zaangażowana i wierna swemu ulubionemu gatunkowi.

Ważnymi punktami tegorocznego festiwalu będą spotkania poświęcone kobietom - w kontekście twórczości poetyckiej, przekładów. Czy poezja kobieca jest dziś w młodej literaturze dominującym zjawiskiem?

Młode poetki piszą mnóstwo świetnych i poruszających wierszy. Barbara Klicka, Joanna Roszak, Marta Eloy-Cichocka, Justyna Bargielska, Joanna Mueller, Kira Pietrek, Ilona Witkowska, Aneta Kamińska i wiele innych tworzą nieformalny, lecz widoczny ruch w kulturze współczesnej. Nie wszystkie manifestują mocny związek z feminizmem, żadna nie robi tego w sposób agitatorski, za cenę uproszczeń, lecz w utworach każdej z nich wyraża się "to coś", szczególność spojrzenia, charakter doświadczeń, co chce i powinno zostać dostrzeżone i usłyszane, czego nie należy redukować do przymiotnika "ludzkie" czy "uniwersalne", bo wyrazy te napełniały się przez wieki treścią męską. Treść kobieca nie godzi się na drugorzędność, na połowiczne milczenie. Na ulicach to żądanie głosu nabiera radykalizmu, w wierszach - głębi.

Ciekawym pomysłem jest wieczór Pod pozorem prozy z udziałem trojga uznanych prozaików. Co prawda zarówno Andrzej Stasiuk jak i Dorota Masłowska mają za sobą poetyckie lub okołopoetyckie próby (Masłowska głównie piosenkowe), ale - jak rozumiem - niekoniecznie o te doświadczenia będzie chodziło podczas tego spotkania. Czy to jednak nie znaczy, że poezja nie może się obejść bez prozy?

Zupełnie na odwrót - proza, artystyczna proza, nie może obejść się bez poezji. Serio, uważam tę trójkę za poetów, którzy przebrali się za prozaików. Stasiuk przyznaje się do tego bez bicia. Dorota Masłowska pisała piosenki i wiersze, lecz - co ważniejsze - w prozie zachowuje się jak poetka, kręci językiem, każe mu wirować, sądząc słusznie, że ziarenko prawdy o świecie da się ujrzeć dopiero po odwirowaniu języków, jakimi ten świat mówi. A Bieńczyk? Kto z większą czułością odnosi się do słów, kto zdaje się brać je w dłonie, ostrożnie, z ciekawością i atencją, by przyglądać się im z oddaniem?

rozmawiał Tomasz Janas

*prof. Piotr Śliwiński - kierownik Zakładu Poetyki i Krytyki Literackiej IFP UAM, autor i współautor kilku książek, m.in. Awangarda przedwojenna, Po całości. Szkice, punkty oraz redaktor blisko dwudziestu książek na temat poezji współczesnej. Twórca i kurator festiwalu Poznań Poetów. W latach 2006-2013 przewodniczący kapituły Nagrody Literackiej Gdynia. Od 2015 roku jest przewodniczącym kapituły Poznańskiej Nagrody Literackiej.

  • Festiwal Poznań Poetów
  • 14-18.05
  • CK Zamek

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019

Załączniki