Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Dobra jakość zamiast niskiej ceny

Z Piotrem Dobrołęckim, redaktorem naczelnym "Magazynu Literackiego Książki" rozmawia Maciej Kucharski.

. - grafika artykułu
Fot. M. Czarnocka

Dlaczego jest Pan zwolennikiem ustawy o jednolitej cenie książek?

Kiedyś miałem sporo wątpliwości, a dziś mogę zdecydowanie powiedzieć, że jestem za. Podczas wielu spotkań z księgarzami i wydawcami słyszę krzyk rozpaczy: jeśli ustawa nie wejdzie w życie, to nie przeżyjemy.

Naprawdę uważa Pan, że ustawa jest w stanie zastopować upadek małych księgarń?

W Polsce znika rocznie dwieście tego typu placówek, a wielu polityków twierdzi, że jeśli księgarze nie dają sobie rady na wolnym rynku, to oznacza, że są niepotrzebni. Pamiętajmy, że księgarnie to nie tylko sklepy z książkami. Oprócz biblioteki księgarnia to jedyne miejsce, które daje kontakt z szeroko pojętą kulturą. Oczywiście wraz z wejściem w życie ustawy nie pojawią się setki nowych miejsc. Mam jednak nadzieję, że uda się uratować te, które istnieją i ledwo żyją. Tak było we Francji, gdzie ustawa skutecznie pozwoliła przeciwstawić się wielkiej sieci FNAC. W Polsce w małych miejscowościach nie ma sieciowych księgarń, są za to liczne dyskonty spożywcze, które sprzedają książki. Tam często trafiają nowości z ogromnymi rabatami. Dyskont gra ceną i niższą marżą. Książka to dla niego dodatek do serka czy szynki. Sklep zarabia na czym innym, a książkę traktuje jak bonus.

Księgarze twierdzą, że największym zagrożeniem nie są dla nich dyskonty spożywcze, tylko księgarnie internetowe. Nikt z pomysłodawców ustawy nie kryje, że trzeba ograniczyć sprzedaż książek w internecie.

Największym zagrożeniem może być Amazon. Nie wiadomo, jak firma wpłynie na polski rynek. W Wielkiej Brytanii, gdzie nie ma ustawy o jednolitej cenie książki, Amazon wykosił stacjonarne księgarnie. To jest dla nas ostrzeżenie. We Francji czy w Niemczech, gdzie funkcjonuje ustawa o jednolitej cenie, Amazon zdołał opanować zaledwie 20 procent rynku. Nie przeczę, że w Polsce ustawa może być problemem dla księgarni internetowych. Pamiętajmy jednak, że na rynku książki trzeba wygrywać nie ceną, ale jakością usług.

Kolejna sprawa to tak zwana "biblioróżnorodność". Podobno dzięki ustawie w księgarniach pojawi się bogatsza oferta książek.

Według badań Biblioteki Narodowej w Polsce ukazuje się rocznie 35 tysięcy nowych tytułów. Tak więc każdego dnia na rynek trafia 100 nowych książek. Przecież tego nie jest w stanie przyjąć żadna mała księgarnia! Projekt ustawy zakłada, że nawet najmniejsza księgarnia ma obowiązek na życzenie klienta sprowadzić każdą książkę. Przy dzisiejszej technologii zamówienie może być zrealizowane nawet w ciągu 24 godzin. Ustawa nakłada na księgarzy obowiązek wyszukania i sprowadzenia danego wydawnictwa. Takie rozwiązanie według mnie bardzo ożywi rynek!

Przeciwnicy ustawy odpowiadają: nastąpi złamanie konstytucyjnej zasady równości wobec prawa. Dlaczego jedni mają się rozwijać kosztem drugich?

Powiem nieco żartobliwie: to ładny, lecz demagogiczny argument! Zawsze byłem zwolennikiem wolnego rynku i przeciwnikiem jakichkolwiek ograniczeń. Niech jednak wszyscy ci, którzy tak mówią, spróbują przez rok poprowadzić niewielką księgarnię czy wydawnictwo. Na własnej kieszeni odczują odpowiedzialność, którą trzeba ponosić. Można wychwalać wolny rynek, ale gdy człowiek stanie przy kasie ze świadomością, że trzeba zapłacić czynsz i pensje pracownikom, to wówczas szybko zmieni zdanie.

Tutaj dotykamy głębszego problemu. Stosunku do książki. Trzeba ludzi przekonać do tego, że to nie taki sam produkt jak marchewka czy serek.

Zdecydowanie tak, ale przecież część produktów zawsze była pod specjalnym nadzorem. Państwo reguluje np. ceny lekarstw, nie mówiąc już o alkoholu czy papierosach.

Może należy w inny sposób uregulować rynek księgarski? Na przykład zmniejszyć VAT na książki.

Pięcioprocentowy VAT to wielki błąd. Z drugiej strony w innych krajach jest on o wiele wyższy. W Polsce przecież nadal zachowujemy stawkę obniżoną. Inaczej jest w Wielkiej Brytanii i Irlandii, gdzie obowiązuje stawka zerowa. Oba kraje potrafiły sobie to wywalczyć w negocjacjach z Brukselą. Uważam, że zamiast obniżania VAT-u można zastosować inne świetne rozwiązanie: odpis podatkowy. Pewną kwotę przeznaczoną na zakup książek będzie można odpisywać od podstawy podatku lub od samego podatku. Takie rozwiązanie już funkcjonuje w niektórych krajach.

Odpis nie obejmie najgorzej zarabiających, bezrobotnych czy rolników?

Niestety dorosłych ludzi nieczytających do czytania raczej nie przekonamy. Jeżeli dziecko nie ma nawyków czytelniczych, to również jako osoba dorosła rzadko będzie zaglądało do książki. Przede wszystkim trzeba rozwijać programy czytelnicze dla najmłodszych, chociażby akcję Cała Polska czyta dzieciom. A jest o co walczyć. Według ostatnich badań następuje znaczny wzrost czytelnictwa wśród polskich nastolatków. To właśnie tej grupie rodzice często czytali książki.

Kolejna sprawa to rola samorządów na rynku książki. Może należy wprowadzić dla nich ulgi podatkowe? W ten sposób zamiast kolejnego banku w centrum miasta otwarta zostanie księgarnia.

W Polsce wiele samorządów dofinansowuje działania proczytelnicze prowadzone przez księgarnie: festiwale, spotkania autorskie, warsztaty dla dzieci itp. Pieniądze na takie akcje są jednak jak zwykle stanowczo za małe. Na szczęście i w tej kwestii coś się ruszyło. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego rozpoczęło np. akcję Partnerstwo dla książki, czyli dofinansowanie szkoleń dla bibliotekarzy i - to całkowita nowość - dla księgarzy. Wierzę, że program przyniesie pozytywne efekty.

Wracając do ustawy o jednolitej cenie - jak zmieni się rynek księgarski np. w Poznaniu czy w Gnieźnie, jeśli ustawa wejdzie w życie?

Po pierwsze, w sieciach księgarskich nie będzie zabójczych rabatów na nowości. A to właśnie zabija małe księgarnie. Czytelnicy, którzy chcą mieć nowość, kupią ją wszędzie w tej samej cenie. Nie będą jej szukać w internecie, tylko zajrzą do swojej ulubionej księgarni za rogiem. Księgarnie natomiast, zamiast rywalizować cenami, będą musiały podnieść jakość usług.

Rozmawiał Maciej Kucharski