Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Bierzmy i dzielmy się nim wszyscy!

- Marnotrawstwo żywności to temat, który skleja prawicę i lewicę w Polsce - mówiła w trakcie czwartkowego spotkania w CK Zamek Marta Sapała. Autorka książki Na marne opowiadała między innymi o potrzebie kontroli ilości wyrzucanego jedzenia, weryfikowania oficjalnych danych na ten temat oraz opracowania skutecznych metod redystrybucji.

. - grafika artykułu
fot. L. Jańczak / CK Zamek

 - Dlaczego powstało Na marne? Bo wydaje mi się, że jest pokłosiem twojej złości na statystyki, które są w zasadzie nagimi liczbami, nic nie mówiącymi o tym, jakie są przyczyny marnotrawstwa. To jedynie punkt wyjścia do zajrzenia w kosze na śmieci i przekonania się, ile jedzenia rzeczywiście się marnuje. Liczby mówią, że marnotrawi się aż jedna trzecia żywności na świecie. Ile w tym prawdy? - rozpoczęła rozmowę prowadząca, Anna Solak. - Podczas pracy nad moją poprzednią książką, która dotyczyła szerszego zakresu konsumpcji, natknęłam się na liczne statystyki - odparła Sapała. - Poraziły mnie swoim ogromem. [...] Strategia odpowiadania o marnotrawstwie za pomocą statystyk wydawała mi się wtedy właściwa. Pierwsze teksty prasowe na temat marnotrawstwa żywności właśnie na nich się opierały. W którymś momencie zaczęłam sobie zadawać sobie pytanie, skąd te dane się wzięły. Zastanawiałam się, dlaczego te liczby się nie zmieniały, dlaczego badania opierały się cały czas na tych samych danych. [...] Gdy kontaktowałam się z różnymi instytucjami, w pewnym momencie przyszło wkurzenie, że posługujemy się cały czas liczbami, które nic nie mówią o naszej rzeczywistości. [...] W większości są to dane bardzo wiekowe, niekoniecznie odnoszące się wyłącznie do żywności. - No właśnie, biomasa to jest wszystko - kontynuowała temat Solak - zarówno obierki, łupinki, jak i trawa. Jeśli wszystko to wrzucamy do jednego worka, liczba odpadów się mnoży. - Tak - odparła Sapała - unikałabym więc odpowiedzi na pytanie, czy statystyki są zaniżone, czy zawyżone. [...] Problemem polskich statystyk jest to, że nie odzwierciedlają  rzeczywistości, istnieje potężna szara strefa. [...] Bardzo wiele śmieci przepada "gdzieś". Natrafiłam na badanie dotyczące innych państw europejskich mówiące, że jeśli chodzi o przemysł, to prawdopodobnie te dane są bardzo zawyżone, jeśli chodzi zaś o gospodarstwa domowe - zaniżone. [...] Nasza kultura zakupowa jest zupełnie inna niż na Zachodzie, nie możemy ekstrapolować danych z innych państw. U nas bardzo dużo ludzi nadal przygotowuje posiłki w domu -  tłumaczyła autorka.

Kamery w każdym  koszu ?

Po tym jak obie dziennikarki wytoczyły najcięższe działa przeciwko nie zawsze miarodajnym statystykom, ich rozmowa zeszła na temat problemów związanych z ustaleniem, ile żywności marnotrawimy w naszych własnych gospodarstwach domowych.  - Są w Europie ośrodki badawcze, które się tym zajmują - zauważyła Sapała. - Jednak kiedy ankieter pyta nas, ile wyrzuciliśmy i co takiego w ciągu, dajmy na to, tygodnia, podajemy liczbę o połowę mniejszą od rzeczywistej. To od razu ukazuje nam użyteczność sondaży. [...] Inaczej sprawa wygląda, gdy ankieter uprzedzi: "dzień dobry, będę za tydzień pytać, co pani wyrzuciła". Wtedy owszem, włączamy w głowie nagrywanie i podajemy dane bardziej odpowiadające prawdzie. - Dobrym rozwiązaniem byłoby więc założenie każdemu Polakowi "dzienniczka marnotrawstwa" - skomentowała Solak. - Tak, niektórzy specjaliści śmieją się, że niezbędna jest inwigilacja bez wiedzy inwigilowanego: kamery w koszach, kibelku, zlewie - przyznała Sapała.

Film szpiegowski? Kryminał spożywczy?

Dalsza część rozmowy dotyczyła między innymi odzyskiwania żywności przeznaczonej do wyrzucenia, ruchów foodsharingowych i przeszkód, jakie piętrzą się przed osobami pragnącymi dać jedzeniu "drugie życie". - Czy sprzedawca, który chce rozdawać żywność, powinien liczyć się z konsekwencjami prawnymi? - zapytała Solak. - Jeśli przygotowuje protokoły likwidacji towaru, to nic mu nie grozi ze strony urzędników skarbowych. Jeśli natomiast zostanie sklasyfikowany jako człowiek, który wprowadza do obrotu żywność po terminie przydatności do spożycia, grozi mu za to grzywna, a w przypadku znacznych ilości - nawet kara pozbawienia wolności. To absurdalne - zauważyła dziennikarka i przywołała pewną barwną anegdotę.  - Kiedyś, jako ratowniczka ruchu foodsharingowego, odbierałam żywność ze sklepu spożywczego i to była akcja jak z kryminału czy filmu szpiegowskiego. Pani poprosiła, abym wyszła na zaplecze, gdzie było ciemno, po chwili wyszła za mną, wystawiła siatkę i wróciła do sklepu. A ja miałam ją zabrać i pójść w swoją stronę. - To brzmi jak handel narkotykami - zauważyła Solak, wzbudzając salwy śmiechu. - Na szczęście prawo się zmieniło - odparła Sapała. - Niestety nadal istnieje przekonanie, że jedzeniem dzielić się nie wolno.

Jak nie marnować?

- Wydaje mi się, że sezonowe warzywa i owoce, to kierunek, w którym powinniśmy pójść - stwierdziła Anna Solak. - Zachęca do tego sama Magda Gessler. - To z pewnością czynnik, który łączy w sobie wiele rzeczy - odparła Sapała. - Po pierwsze te produkty nie przejeżdżają potwornego dystansu, po drugie - nie trzeba ich długo przechowywać, co wiąże się z oszczędnością energii, po trzecie - są w końcu najzdrowsze. - Dlaczego jest tak mało mięsa w tej książce? - zapytała w pewnym momencie rozmówczyni Sapały. - Starałam się zadać pytanie, czy sama produkcja mięsa nie jest marnotrawstwem - odparła reportażystka. - Ja uważam, że tak. [...] Trochę się przestraszyłam tego tematu, ponieważ czułam, że wymaga wielu badań; temat ten zasługuje na osobną książkę. [...]

W toku rozmowy okazało się także, że możemy wskazać głównego winnego marnowania żywności: - Ludzie którzy wiedzą, jak powstaje żywność, bardziej ją szanują i mniej jej wyrzucają - stwierdziła autorka Na marne. - Odcięcie od procesu powstawania jedzenia, traktowanie go jako produktu,  prowadzi do marnotrawienia. Marnotrawienie wpisane jest w system kapitalistyczny - zaznaczyła dobitnie.

Państwo i Kościół a marnotrawstwo

- Dlaczego ma pani ambiwalentny stosunek do ustawy przeciwdziałającej marnowaniu żywności? - zapytał jeden z uczestników spotkania. - Rozmawiałam z przedstawicielami organizacji pozarządowych, które mogłyby być beneficjentami tej ustawy. Mówili mi o przypadku w Czechach, kiedy zostali wprost zasypani jedzeniem. Możliwości redystrybucji zostają w myśl ustawy całkowicie przerzucone na organizacje. [...] Czy będą one w stanie gospodarować takimi ilościami żywności? - zapytała retorycznie Sapała. - Zastanawiam się też, jakie byłyby tego koszty ekologiczne; pojawią się nowe chłodnie, zwiększy się ślad węglowy. W dobie zmian klimatycznych musimy zadawać sobie to pytanie.

- Jak wygląda zaangażowanie Kościoła katolickiego w walkę z marnotrawieniem jedzenia? -  padło kolejne z pytań.  - Nie jestem specjalistką od Kościoła katolickiego - odparła Sapała. - Moje rozmowy z wierzącymi wskazują jednak na to, że różnego rodzaju działania, chociażby Bank Chleba Caritasu, są zauważalne. [....] Widziałam połączenia tej duchowości i wspólnotowości z ideą szacunku dla pożywienia.

Jacek Adamiec

  • spotkanie z Martą Sapałą wokół książkiNa marne
  • CK Zamek
  • 5.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019