To fakt, że opera jest jak ser pleśniowy i oliwki - trzeba do nich dorosnąć, wyrobić sobie ucho lub podniebienie, by docenić to, co jeszcze do niedawna bezlitośnie wykrzywiało nam twarze. I ja się z tym stwierdzeniem zgadzam. Choć akurat opera, jako samo zjawisko, może być fascynująca nawet dla tych, którzy nie przepadają za jej brzmieniem.