Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Z marszu zacząć grać

Na przełomie listopada i grudnia gitarzysta Paweł Doskocz i perkusista Wojtek Kurek ruszyli w trasę koncertową Cantharellus Jump Tour. Ostatni przystanek wypada w środę 4 grudnia w Dragon Social Club.

, - grafika artykułu
Koncert w bydgoskim Mózgu, 1. miejscu na trasie koncertowej zespołu, fot. Krzysztof Pawłowski

Paweł Doskocz i Wojtek Kurek nie znali się bezpośrednio, a z innych projektów muzycznych. Do osobistego spotkania doszło półtora roku temu w czerwcu, po koncercie kwartetu Chryste Panie, w którym występował Kurek. Zagrali pół roku później, gdy Paweł Doskocz szukał ciekawych muzyków, by wspólnie z nimi stworzyć kwartet na grudniowy koncert z cyklu Spontaneous Live Series w Dragon Social Club. Poza Marcinem Bożkiem i Michałem Bielem do współpracy zaprosił wówczas właśnie Kurka.

Gdy pod koniec podstawówki zaczął świadomie słuchać muzyki, Paweł Doskocz chciał nauczyć się również gry na instrumencie. - Pierwszą gitarę kupiłem w wieku trzynastu lat. Rozpocząłem od klasycznej, a potem naturalnie wybrałem gitarę elektryczną. Ucząc się coverów zauważyłem, że wielu muzyków, gdy grają swoje kompozycje, nie odtwarza zbyt dokładnie solówek, a improwizuje, bawiąc się tematami. - mówi.

W liceum miał już pierwszy, postrockowy skład, w którym swobodnie improwizował z kolegami. - Zaczęło mi imponować to, że są ludzie, którzy potrafią wziąć instrument i po prostu, z marszu, zacząć z kimś grać, dogrywając swoje partie. Naturalną koleją rzeczy, szukając takich właśnie muzyków, natrafiłem na jazz i free jazz. Idąc dalej w las, zainteresowałem się muzyką improwizowaną, awangardową. Z kolei gdy miałem styczność z kolegami ze szkoły muzycznej, to taka nauka wydawała mi się nieosiągalna - myślałem, że jest już na to dla mnie za późno. Nigdy nie chodziłem więc na żadne lekcje gry, a jedynie wymieniałem informacje z innymi muzykami - dodaje.

"Udało się zgrać"

Współpracę z Wojtkiem Kurkiem nawiązał, gdy był na etapie zmiany własnego języka, jeżeli chodzi o styl i sposób gry. - Po wielu latach występowania w zespołach, gdzie było dużo elektroniki, loopów, taśm, kaset, syntezatorów, a ja grałem sporo dronów, chciałem przejść do grania z żywymi instrumentami. Bardzo mi tego brakowało - mówi.

Takie możliwości otworzyły się dla Doskocza dzięki Andrzejowi Nowakowi i cyklowi Spontaneous Live Series - uczestnicząc przy tworzeniu programu, zarazem mógł nawiązać współpracę z muzykami zza granicy, którzy grali na instrumentach akustycznych.

- Zawsze zależało mi na tym, aby mieć duet z perkusją - na wzór klasycznych duetów free jazzów, które bardzo lubię - przenosząc estetykę dialogu między saksofonem i perkusją na to, czym się zajmuję. Miałem jednak problem ze znalezieniem odpowiedniego kompana w Poznaniu. Moim zdaniem Wojtek Kurek swoim językiem i artykulacją na perkusji jest bliski temu, co sam robię. Przy naszym projekcie założenie mamy też takie, że unikam dronów, grając bardziej klasycznie na gitarze - tłumaczy Doskocz.

Żywe góralskie tradycje

U Wojtka Kurka na decyzję o zainteresowaniu się muzyką miał wpływ klimat rodzinnych stron. Jego rodzice pochodzą spod Nowego Sącza, gdzie byli wychowywani w żywej tradycji góralskiej. W tamtych stronach działają trzy kapele góralskie z 20-30 letnich stażem występów i zawsze, gdy odwiedzał je z rodzicami, spotykał się z góralską kulturą - wspólnym śpiewaniem, graniem na instrumentach, oraz całą związaną z tym, charyzmatyczną otoczką. Później dostał od kuzyna akordeon, a gdy zaczął na nim grać ostatecznie znienawidził ten instrument i "przesiadł się" na bębny.

- Zająłem się muzyką improwizowaną, bo jej szerokie spektrum wydało mi się najlepsze do tego, aby się wyrazić. Wcześniej w różnych zespołach zajmowałem się muzyką zaaranżowaną. Jednak to właśnie spontaniczność, żywa energia improwizowanego grania z różnymi ludźmi, których czasem poznaje się na scenie, były dla mnie najbardziej interesujące i ujmujące - wyjaśnia.

Nieco inny background

Z dotychczasowych współpracy, których po drodze miał wiele, z perspektywy życia improwizatora kluczowe dla Kurka było spotkanie z Łukaszem Kacperczykiem, grającym na syntezatorze modularnym - i założenie wspólnie z nim zespołu Paper Cuts. Pod tym szyldem wydali First Date (2013) i Divorce Material (2015). - Był to zarówno mój pierwszy projekt warszawski, jak i pierwsze tego typu przedsięwzięcie dla Łukasza. Razem wkroczyliśmy w świat muzyki improwizowanej, warszawskiej sceny impro meetingów, Eufemii... - opowiada.

Kurek wykonał wtedy zwrot w muzykę elektroniczną. W czasie gdy poznał Pawła Doskocza był zaabsorbowany pracą nad swoją elektroakustyczną twórczością. - Współpraca z nim to dla mnie powrót do duetów, muzyki akustycznej, ale już z inną świadomością i bagażem doświadczeń. Daje mi to możliwość eksplorowania zupełnie nowych rzeczy. We dwóch, ze świeżością i nieco innym backgroundem, możemy "wykręcić" coś interesującego - wyjaśnia. Skąd nazwa trasy? Paweł Doskocz ze śmiechem przyznaje, że "Cantharellus" to po łacinie grzyb kurek, a "Jump" traktują jako wolne tłumaczenie jego nazwiska.

Marek S. Bochniarz

  • koncert Paweł Doskocz i Wojtek Kurek, z cyklu Spontaneous Live Series vol. 14
  • 4.12, g. 20
  • Dragon Social Club
  • bilety: 20 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019