Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Twórcza i perfekcyjna zabawa (w) "Berka"

Nowa płyta kwintetu Mateusza Smoczyńskiego miała oficjalną premierę w ostatnich dniach kwietnia. Już w środę zespół będzie ją promował w Poznaniu. Zapowiada się kolejny bardzo interesujący jazzowy koncert w Sali Wielkiej CK Zamek. 

. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe/Z.Zija i J.Pióro

Polska scena jazzowa ma w ostatnim czasie szczególne szczęście do skrzypków (choć w ogóle w krajowym jazzie dzieje się bardzo ciekawie). Do wielkiej legendy tego instrumentu - którą wyrażają nazwiska Zbigniewa Seiferta, Michała Urbaniaka czy Krzesimira Dębskiego i jeszcze kilku innych artystów - nawiązuje w ostatnich latach sporo młodych instrumentalistów, którzy pretendują do artystycznej schedy po mistrzach. Czynią to bez kompleksów, a jednocześnie z wyczuciem, znakomite umiejętności techniczne dopełnia bowiem szczególna wrażliwość na dźwięk. Kogo mam na myśli? Artystów, których nazwiska od dawna nie są już anonimowe. Ot, choćby Adama Bałdycha czy Stanisława Słowińskiego, którzy zagrali już w Poznaniu w ramach cyklu JazZamek, czy Matusza Smoczyńskiego, który zaprezentuje się w tymże cyklu - ze swym świetnym zespołem - już w najbliższą środę.

On

Mateusz Smoczyński, laureat ubiegłorocznego Międzynarodowego Jazzowego Konkursu Skrzypcowego im. Zbigniewa Seiferta, to postać świetnie znana na muzycznej scenie. Poza kwintetem, z którym wystąpi w Poznaniu, grywa też z inną własną formacją - New Trio. Uznanie przyniosła mu też praca w bardzo popularnym Atom String Quartet (na koncie kilka bestsellerowych płyt - własnych i nagrywanych z innymi artystami), a także granie w amerykańskim Turtle Island Quartet. Skrzypek współpracował z całą czołówką polskiego jazzu od Zbigniewa Namysłowskiego po Tomasza Stańkę, a także z wieloma przedstawicielami innych gatunków. 

Kwintet

Na najnowszym krążku Mateusz Smoczyński wykonuje swoje partie na skrzypcach oraz na instrumencie bardzo wyjątkowym i w Polsce praktycznie nieznanym - skrzypcach barytonowych. Ten nowy krążek to "Berek" - pierwsza po dziewięcioletniej przerwie płyta formacji Mateusz Smoczyński Quintet. W materiałach promocyjnych czytamy o albumie, że zawiera on "wiele nawiązań do polskiej muzyki ludowej, amerykańskiego folku oraz muzyki klasycznej". "Berek" to trzecia płyta w dyskografii kwintetu. Liderowi towarzyszą (co za skład!): jego brat Jan Smoczyński na fortepianie, Konrad Zemler na gitarze, Wojciech Pulcyn na kontrabasie i Michał Miśkiewicz na perkusji. Słychać, że ta współpraca dobrze wszystkim służy. Dobrze służy także samej muzyce. Słyszalne są nie tylko braterskie więzy między skrzypkiem a pianistą, ale też najwyraźniej przyjaźń czy pokrewieństwo artystycznych dusz pomiędzy nim a pozostałymi partnerami z zespołu.

Berek

Wszystkie te obserwacje potwierdza oczywiście "Berek". To nie tylko najciekawsza i najdojrzalsza spośród płyt nagranych prze Quintet, ale także jedna z najlepszych wydanych w ostatnich miesiącach  w naszym kraju. Wystarczy zestawić ją z - bardzo udaną przecież - "Expressions" sprzed prawie dekady. Jednak to na najnowszym krążku wydarza się coś nowego, coś szczególnego. Tutaj w twórczym spiętrzeniu czy spięciu fascynująco dopełniają się: zgoła romantyczny, młodzieńczy, spontaniczny poryw i wykonawcza perfekcja; świadomość celu, do którego się dąży, i świadomość własnych umiejętności, które nie odbierają jednak artystom fantazji i pasji muzykowania.

Taniec?

Tytuł krążka każe odwołać się do skojarzeń z czasem bezpretensjonalnych zabaw dziecięcych, pełnych radości i uśmiechu. Zarazem tytuł ten jest przecież o jedno "o" od tańca, który jest kwintesencją polskiej ludowości. Zatem " (o)Berek"? Ten wątek nie jest Mateuszowi, zresztą chyba obu braciom Smoczyńskim, obcy - "przymierzali" ludowe fascynacje do swej jazzowej filozofii już od jakiegoś czasu, grali choćby mazurowe tematy parę lat temu z Marcinem Pospieszalskim. Zresztą wątki te powracają: granie Atom String Quartet ociera się co jakiś czas o folkowe okolice, Jan Smoczyński grał w świetnym zespole Babooshki, a Wojciech Pulcyn - z zespołami Swoją Drogą, Alamut, Kapela ze Wsi Warszawa. Nie chcę przez to powiedzieć, że kwintet Smoczyńskiego ma coś wspólnego z folkiem. Nie. Chce powiedzieć, że wspaniale się inspiruje muzyką ludową czy tematami "okołoludowymi" i udanie zaplata je w swoją własną muzyczną narrację.

Przyjemność

Słyszałem w ostatnich kilkunastu latach wiele takich prób i niewiele z nich było udanych. Ta jest nie tylko udana, jest znakomita. Zawdzięczamy to również różnorodności brzmieniowej i pomysłowości aranżacyjnej. Także naturalności grania, dalekiej od sztuczności, dalekiej od artystycznej pozy. Już od rozpoczynających płytę tematów "Przebiórka" i tytułowego "Berka" słyszymy, że będą się tu działy rzeczy niepospolite. W tym ostatnim, podobnie jak w rewelacyjnym "Gdybyś tylko chciał", powracający, porywający niby-ludowy motyw organizuje konstrukcję i brzmienie całości. W innych, jak w "Grubym kocie", lider wypuszcza się na długie epickie solo, potwierdzające oryginalność jego myślenia o nowoczesnym jazzie. Liderowi kroku dorównują partnerzy i wtedy, jak w dynamicznej "Jeździe" albo lirycznych "Otwartym E" czy "Balladzie dla M", odnajdujemy prawdziwe bogactwo ich grania - oraz prawdziwą przyjemność obcowania z muzyką. Wolno mieć nadzieję, że niemniej przyjemnie będzie podczas środowego koncertu w Zamku.

Tomasz Janas

  • Z cyklu: "JazZamek": Mateusz Smoczyński Quintet
  • Sala Wielka CK Zamek
  • 10.05, g. 19
  • bilety 30/35 zł