Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Tancbuda pośrodku pustyni

O tym, że elektronika cieszy się obecnie bardzo dużym wzięciem, wie zapewne każdy obserwator muzyki rozrywkowej. Konkurencja panująca w tym gatunku staje się silniejsza z miesiąca na miesiąc, jednak często to właśnie artyści stroniący od blasku jupiterów mają nam najwięcej do zaoferowania. Dobrym tego przykładem jest polski projekt RSS B0YS. Twór dziwny, tajemniczy i jakiego w kraju nad Wisłą dotąd jeszcze nie było.

. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

"Może są młodzi, może znani, może starzy, może debiutujący. Może są stąd, a może działają międzynarodowo" - tak opisuje projekt współpracująca z nim niezależna oficyna Mik.Musik.!. Na zdjęciach promocyjnych "er-es-esi" prezentują się jako duet, ale tak naprawdę twórców może być kilku lub jeden. Nieujawniona tożsamość zamaskowanych postaci w koronkowych maskach i bliskowschodnich nikabach skłania do przemyśleń nawet na temat ich płci. RSS B0YS to ciągłe drapanie się po głowie. Zabawa w ciuciubabkę, której końca nie widać.

O ile tylko nie kłamią, to rzeczywiście jest ich dwóch. Podobno poznali się w Beninie nad Zatoką Gwinejską. Jednak z RSS B0Y ONE i RSS B0Y TWO nic nie może być pewne. Ich komunikacja z mediami i fanami zwykle odbywa się za pomocą trudnego do rozwikłania szyfru opartego na znakach interpunkcyjnych, samogłoskach, dużych literach i nadużywanej cyfrze zero. Wywiadów udzielają sporadycznie i to wyłącznie online, koncertów grają niewiele więcej. Drwiąc z gatunkowych szufladek, twierdzą, że ich muzyka jest "post-everything".

Może brzmi to nieco nonszalancko, jednak trzeba przyznać, że liczne albumy, EP-ki i kompilacje, często wydawane w ściśle ograniczonych nakładach i formie magnetofonowych kaset, rzeczywiście brzmią, jakby zostały nagrane "po wszystkim", co może się w muzyce wydarzyć. Gdyby się uprzeć, chcieć wyłonić poszczególne elementy z grubych fałd czarnego jak smoła basu, to można by napisać, że RSS B0YS są jak Ed Cox oczami sympatycznej staruszki z pamiętnej reklamy białostockiego festiwalu Up To Date. Trochę biesiadni, a trochę break core. Trochę techno, a trochę w duchu tradycyjnej muzyki Afryki Zachodniej.

Co dzieje się w głośnikach, kiedy okruchy amerykańskiego funku i soulu tańczą w powietrzu ze strzępkami twardej awangardy drugiej połowy dwudziestego wieku? Jak brzmią muzyczne Karaiby i Brazylia, kiedy słuchamy ich w połączeniu z kosmiczną elektroniką o wręcz gargantuicznej kompresji, przy której z pewnością wymięknie niejedno ucho? Pytań na temat osobliwej twórczości RSS B0YS stawiać można naprawdę wiele, choć na próżno nam szukać w pełni satysfakcjonujących odpowiedzi.

Warto podkreślić, że choć ten fascynujący duet (?) muzyków-podróżników siłą rzeczy skazuje się na całkowitą niszę, to jednak można było usłyszeć go nie tylko w małych klubach, ale i na prestiżowych festiwalach. RSS B0YS z powodzeniem występowali w Polsce, jak również w wielu innych krajach Europy, Azji, Ameryki Północnej i Południowej. W dobie łatwej, prostej i przyjemnej muzyki klubowej - fast foodu nagrywanego pod dyktando wielkich wytwórni - to chyba wyjątkowo znaczący fakt.

Sebastian Gabryel

  • RSS B0YS
  • Projekt LAB (ul. Grochowe Łąki 5)
  • 13.01, g. 23
  • bilety: 15 zł