Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Powroty do przeszłości są możliwe

Fryderyk Nguyen jest młodym artystą, który demonstruje, jak współcześnie można wykorzystać inspiracje muzyką lat 60. i 70. W ramach projektu solowego Francis Tuan rok temu wydał minialbum "Poems", w którym sięga do twórczości ważnych dla niego poetów.

. - grafika artykułu
fot. Magda Hrebecka

Fryderyka Nguyena do grania zainspirowali rodzice, od których złapał bakcyla do The Beatles. Później przyszły odkrycia rocka psychodelicznego i hard rocka, w tym Jimiego Hendrixa. Z inicjatywy Nguyena we Wrocławiu w 2009 roku powstał zespół Katedra, w którym inspiracje zachodnie artyści mieszali z polskim big-bitem. Ich debiutancki album "Zapraszamy na łąki" (2015) posiadał psychodeliczną oprawę wizualną, a stanowił rodzaj współczesnej podróży w świat subkultury hipisowskiej. Nguyenowi przyświecało przy tym przekonanie o szczególnej wartości muzyki analogowej i starych instrumentów. W Katedrze wszystkie utwory były wykonywane w języku polskim. Muzycy wracali do przeszłości, ale nie próbowali rekonstruować, reprodukować ówczesnej muzyki, a raczej potraktować ją w inny sposób, spojrzeć na nią współcześnie - bez prostej nostalgii.

- Utwory z lat 60. niosą pewną atmosferę, która towarzyszyła ich powstaniu. Kiedy je słyszymy, słyszymy też całą mentalność tych czasów - wiarę w lepszą przyszłość, pewną beztroskę, wszystkie te utopijne idee, jakimi żyło wielu ludzi. Dziś mamy zwyczaj wątpić, jesteśmy sceptyczni wobec takich wizji, tak nas nauczono. Może dlatego sięgamy do muzyki z tej epoki, aby poczuć tę nadzieję, popatrzeć na świat nieco radośniej - tłumaczy artysta. - Nie da się zaprzeczyć, że tak zwana muzyka hipisowska jest silnie obecna w popkulturze, również dzisiaj. Jeśli ktoś słyszy w mojej muzyce te inspiracje, na pewno ma powody - już choćby samo vintage'owe instrumentarium, którym się posługuję. Ale właściwie większość współczesnej muzyki opiera się na przeszłości i trudno znaleźć coś naprawdę nowego. Myślę, że wraca się do tych brzmień nie tylko dlatego, że były zwyczajnie dobre. I też nie tylko z sentymentu - w końcu moje pokolenie urodziło się długo, długo potem - wyjaśnia.

W projekcie solowym Francis Tuan, w którym na scenie występują z nim basistka Ajda Wyglądacz i perkusista Paweł Drygas, artysta eksperymentuje z łączeniem instrumentów z muzyką elektroniczną, przetwarzając też za jej pomocą brzmienia analogowego instrumentarium. Nguyen ma polsko-wietnamskie korzenie i sięga również do wietnamskiej tradycji muzyki etnicznej, poszerzając swoje instrumentarium o brzmienie đàn nguyệt. To instrument dwustrunowy o charakterystycznym, okrągłym pudle rezonansowym, który bywa wykorzystywany w muzyce folkowej i klasycznej.

- Wszelkie obecne w moich piosenkach nawiązania wynikają z estetyki, którą przyjąłem. Polega ona na łączeniu ze sobą elementów pozornie do siebie niepasujących. Dlatego łączę dźwięki etnicznych instrumentów z elektroniką, przetwarzam brzmienie pięćdziesięcioletniej gitary tak, by brzmiała jak syntezator, i dlatego też zestawiam filozofię i mistykę z muzyką taneczną. Żyjemy w czasach, w których to wszystko ze sobą współegzystuje, przenika się. W swojej muzyce staram się to wydobyć, ukazać te kontrasty. I to, że mimo całego postępu technologicznego, wcale nie pozbyliśmy się duchowości. Dziwaczne nazwy stylów, którymi się posługuję, wynikają z trudności jednoznacznego określenia wykonywanej przeze mnie muzyki. Z tego względu mówię o "mistycznym disco", "filozoficznym funku" czy "wietnamskim indie" - w ten sposób dystansuję się od gatunkowego szufladkowania - opowiada artysta.

Na "Poems" składają się muzyczne interpretacje wyrafinowanych wierszy autorstwa ważnych dla artysty poetów: "I Thank You God for Most This Amazing" i "In Time of Daffodils" E.E. Cummingsa, "The Divine Image" Williama Blake'a i "Desert Places" Roberta Frosta. A że sporo w nich mowy o religijności, kusiło mnie, by właśnie tak opisać twórczość Nguyena. - Oczywiście nawiązuję w utworach do duchowości, ale jeśli sama obecność takich tematów klasyfikuje muzykę jako "religijną", trzeba byłoby nazwać George'a Harrisona, U2, Boba Marley'a, Boba Dylana czy nawet The Doors, twórcami muzyki "religijnej". A w ten sposób wykazalibyśmy głębokie niezrozumienie przyświecających im intencji. Duchowość to część naszego życia, dlatego muzycy sięgają po ten temat - tłumaczy Fryderyk Nguyen.

Marek S. Bochniarz

  • Francis Tuan
  • KontenerArt
  • 8.06, g. 20
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018