Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Powrót króla

70 lat temu Stanisław Mikołajczyk odwiedził Poznań.

. - grafika artykułu
Stanisław Mikołajczyk. Fot. Cz. Datka/Narodowe Archiwum Cyfrowe

"Mikołajczyk prezydentem", "precz z Bierutem", "precz z bolszewikami", "Lwów i Wilno" - te i dziesiątki innych równie zaangażowanych haseł wznoszonych publicznie przez tysiące poznaniaków chyba najlepiej oddają emocje, jakie towarzyszyły trzydniowej wizycie Stanisława Mikołajczyka w Poznaniu w lipcu 1945 r. Powszechna w kraju radość wywołana powrotem byłego emigracyjnego premiera do Polski oraz jego wejściem w skład Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej była w stolicy Wielkopolski tym większa, że z naszym miastem związał się on na dobre jeszcze w latach 20. Wszak to właśnie tutaj stawiał swoje pierwsze kroki w życiu publicznym, przy ul. Promienistej wybudował rodzinny dom, wreszcie pozostawił liczne grono najbliższych politycznych współpracowników i przyjaciół.

Przywódca polskiego ruchu ludowego i wicepremier TRJN przyleciał na poznańską Ławicę 5 lipca 1945 r., skąd miał się udać na śniadanie do Urzędu Wojewódzkiego, by następnie wziąć udział w obradach Wojewódzkiej Rady Narodowej. Zwyczajna i w żaden sposób niezabezpieczana organizacyjnie przejażdżka z lotniska na plac Kolegiacki zmieniała się tymczasem w nieomal triumfalny wjazd do miasta. Na trasie przejazdu zgromadziły się nieprawdopodobne tłumy poznaniaków, dla których nowy wicepremier stał się ucieleśnieniem nadziei na lepszą polityczną przyszłość i uniknięcie dalszej sowietyzacji kraju. Zwłaszcza w centrum Poznania jego zarzucane ogromnymi ilościami kwiatów auto kilkakrotnie musiało się zatrzymywać, gdyż napór wielkiej liczby wiwatujących na jego cześć mieszkańców zablokował szereg śródmiejskich ulic. Dodajmy, że odprowadzony w wielotysięcznej asyście do Urzędu Wojewódzkiego Mikołajczyk był nawet zmuszony przerwać podany mu tam posiłek i przemówić krótko do domagającego się tego tłumu, w którym rej wodzili wyjątkowo rozpolitykowani poznańscy studenci. Zaprosił wówczas wszystkich na popołudniowy wiec, który jeszcze tego samego dnia zaplanowano na placu Wolności. Wedle bardzo ostrożnych szacunków zebrało się na nim co najmniej kilkadziesiąt tysięcy nieprzymuszanych do tego w żaden sposób mieszkańców, a jego polityczna temperatura osiągnęła na tyle niebezpieczny poziom, że przez kilka kolejnych miesięcy stała się jednym z najważniejszych punktów odniesienia w nerwowych dyskusjach toczonych na forum poznańskiej PPR.

Drugi dzień wizyty wicepremiera w Poznaniu upłynął w równie podniosłym nastroju, czego najlepszym dowodem było choćby wniesienie go na rękach do gmachu Zarządu Wojewódzkiego Stronnictwa Ludowego czy też gwałtowne owacje, jakie wywołało jego pojawienie się na widowni Teatru Wielkiego. Stanisław Mikołajczyk opuścił Poznań 7 lipca 1945 r., by w ciągu najbliższych dwóch lat wracać do niego jeszcze po wielekroć. Bezpardonowo zwalczany przez komunistów i zagrożony aresztowaniem musiał ratować się ucieczką z kraju jesienią 1947 r.

Piotr Grzelczak