Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Obrońca

Stanisław Hejmowski, adwokat oskarżonych w procesach po Czerwcu '56, urodził się 115 lat temu.

. - grafika artykułu
Stanisław Hejmowski, zdjęcie z 1933 r. fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Jesienią 1956 r. był niekwestionowanym bohaterem upokarzanego Poznania. Setki bukietów kwiatów, morze listów i telegramów gratulacyjnych, toasty wznoszone na jego cześć w restauracjach i kawiarniane orkiestry grające tylko dla niego.

Tak poznaniacy dziękowali adwokatowi, który w czasie tzw. procesów poznańskich w niezwykle widowiskowy sposób obnażył istotę komunistycznej dyktatury. Cena, jaką niebawem przyszło mu za to zapłacić, była jednak bardzo wysoka.

Stanisław Hejmowski urodził się 22 czerwca 1900 r. w odległej kurlandzkiej Lipawie, najważniejszymi zaś przystankami na początku jego życiowej drogi były m.in. rosyjski Petersburg, w którym pobierał nauki gimnazjalne, oraz Warszawa, gdzie w 1924 r. ukończył studia prawnicze. Swoją karierę zawodową związał jednak z Poznaniem, w którym osiadł na stałe, przebojem zyskując sobie miano wschodzącej gwiazdy poznańskiej palestry, w czym z całą pewnością pomógł mu tytuł naukowy doktora praw zdobyty na Uniwersytecie Poznańskim w 1931 r.

Miarą jego ówczesnej pozycji zawodowej niech zaś pozostanie fakt, że już w pierwszym roku swojej adwokatury bronił w głośnym procesie prof. Czesława Znamierowskiego oskarżonego o symboliczne spoliczkowanie innego profesora Uniwersytetu Poznańskiego za rzekome inspirowanie studenckich awantur wywołanych w trakcie literackiego odczytu Juliusza Kadena-Bandrowskiego. Tę błyskotliwą karierę na ponad pięć długich lat przerwała II wojna światowa, którą pozbawiony dorobku całego życia i wygnany z Poznania Hejmowski był zmuszony spędzić w Generalnym Gubernatorstwie. Są to okoliczności niezwykle istotne, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że to właśnie jemu Najwyższy Trybunał Narodowy powierzył w 1946 r. niezwykle dlań przykry obowiązek obrońcy z urzędu w procesie Arthura Greisera.

Wreszcie dziesięć lat później mecenas Hejmowski wziął udział w niezwykłym procesowym spektaklu, który przez co najmniej kilka tygodni zajmował uwagę już nie tylko krajowej, ale również międzynarodowej opinii publicznej. Dość tylko powiedzieć, że liderując grupie adwokatów, którzy z własnej woli i najczęściej zrzekłszy się honorariów, bronili w procesach poznańskich, trafił na łamy tak poczytnych pism, jak choćby Life, Time, New York Times czy Newsweek. Wszystkie one doceniły jego mistrzowskie mowy obrończe będące w istocie bezkompromisowym oskarżeniem panującego w PRL systemu politycznego.

Komunistyczne władze tej zniewagi nie zamierzały mu bynajmniej zapomnieć i rękami funkcjonariuszy poznańskiej SB przez 13 kolejnych lat starały się za wszelką cenę zniszczyć niepokornego adwokata. Kilkunastoletnia inwigilacja przejawiała się m.in. odmową wydania paszportu, podsłuchiwaniem rozmów telefonicznych, kontrolą korespondencji, tajnymi rewizjami w mieszkaniu. Podjęto również szereg działań mających na celu pozbawienie jednego z najwybitniejszych poznańskich prawników prawa do wykonywania zawodu, a wymierzanie gigantycznych domiarów podatkowych doprowadziło Hejmowskiego do ruiny materialnej.

Długotrwała bezpardonowa nagonka szybko odniosła dojmujący skutek. Zaszczuty, osamotniony i sukcesywnie podupadający na zdrowiu Stanisław Hejmowski zmarł przedwcześnie w maju 1969 r. Spoczywa na cmentarzu Junikowskim w Poznaniu.

Piotr Grzelczak