Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Nowe Rataje

Kwiaty, powitalne listy i "sprężysta administracja", a także mały spożywczy kiosk i droga z betonowych płyt (tzw. bekasówek), która ratowała przed wszechobecnym błotem. 50 lat temu oddano do użytku pierwszy blok na Ratajach.

. - grafika artykułu
Betonowanie ścian piwnic pierwszego budynku mieszkalnego w Nowej Dzielnicy Mieszkaniowej "Rataje" (koniec 1966 r.), fot. z archiwum Kroniki Miasta Poznania

Jeszcze na przełomie lat 50. i 60. XX wieku szumiało tutaj zboże, a dorodne warzywa pochodzące z miejscowych ogrodów regularnie trafiały na poznańskie stragany. Już wówczas los na wpół wiejskich Rataj, mimo ich formalnego przyłączenia do Poznania w 1925 r., był jednak przesądzony. Architekci i urbaniści, poszukujący wolnych terenów pod miejskie inwestycje, w pierwszej kolejności wskazywali bowiem właśnie na prawy brzeg Warty jako naturalny kierunek ekspansji miasta zmagającego się z powojennym wyżem demograficznym.

Ambitne zadanie opracowania koncepcji nowej dzielnicy, która miała stać się domem dla ok. 140 tys. mieszkańców, powierzono w 1959 roku trójce architektów (R. Pawulanka, Z. Piwowarczyk, J. Schmidt). W 1961 roku ramowy plan ich autorstwa był de facto gotowy, co pociągnęło za sobą utworzenie w Miastoprojekcie specjalnej pracowni mającej przygotować ostateczne projekty realizacyjne. W pierwszym etapie zakładały one zabudowę tzw. Dolnego Tarasu Rataj "o chłonności ok. 60 tys. mieszkańców", którego dwie części usytuowano po obu stronach ul. Królowej Jadwigi. Tak czy inaczej było to przedsięwzięcie o ogromnej skali, które swym rozmachem przyćmiewało nawet budowę Nowej Huty.

Kamień węgielny pod budowę osiedla położono 18 lipca 1966 roku, natomiast przez kolejny rok trwały starania związane z uruchomieniem Wytwórni Prefabrykatów Wielkowymiarowych produkującej tzw. wielką płytę ratajską, która miała zdecydować o obliczu przyszłej dzielnicy. Dzięki tej technologii pierwszy pięciopiętrowy blok w obrębie najstarszej ratajskiej "jednostki" A (os. Piastowskie) był gotowy już w grudniu 1967 roku i otrzymał nr 111-112. Tuż po Nowym Roku Spółdzielnia Mieszkaniowa "Osiedle Młodych" wręczyła przydziały 80 szczęśliwcom, którzy począwszy od 28 stycznia 1968 roku, mogli zacząć się wprowadzać do swoich mieszkań. Co ciekawe, wraz z kluczami lokatorom sprezentowano wydaną przez spółdzielnię specjalną książeczkę - informator pt. W moim mieszkaniu.

Wśród wielu "pożytecznych danych i przepisów" mieszkańcy otrzymywali m.in. odpowiedź na pytanie, "jak konserwować mieszkanie oraz co robić w przypadku usterek i ukrytych wad". W razie ich stwierdzenia zawsze można się było udać do rezydującego na parterze kierownika osiedla i ściśle z nim współpracującego majstra budowlanego. Radość z wymarzonego lokum oraz możliwości gospodarowania "na swoim" była zazwyczaj tak wielka, że rekompensowała nie tylko wszelkie budowlane niedoskonałości i skazy, ale i panujący wokół chaos natury infrastrukturalnej. Proces wypełniania betonowego świata "socjalistyczną treścią" dopiero miał się rozpocząć.

Piotr Grzelczak