Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Interkosmos

Wczesnym latem 1978 roku krajowa propaganda zatraciła się w odmętach iście kosmicznego szaleństwa, które nie ominęło również stolicy Wielkopolski.

. - grafika artykułu
Powitanie Piotra Klimuka i Mirosława Hermaszewskiego na początku ich wizyty w Poznaniu, 28.07.1978 r., fot. S. Wiktor / cyryl.poznan.pl

Wszystko za sprawą radzieckiego programu "Interkosmos", pojazdu Sojuz 30 i pierwszego polskiego astronauty mjra Mirosława Hermaszewskiego. Jego misja związana z tygodniowym pobytem na orbicie, w czasie której towarzyszył mu pochodzący z Białoruskiej SSR gen. Piotr Klimuk, zakończyła się 5 lipca 1978 roku, rozpoczynając tym samym szeroko zakrojony medialno-propagandowy spektakl. Jego kluczowy etap zapoczątkowano 21 lipca od przyjazdu dwójki "bohaterów kosmosu", jak lubiła ich nazywać prasa, do Warszawy, gdzie na ich cześć zorganizowano nawet specjalne posiedzenie Sejmu PRL. Stamtąd kosmonauci ruszyli z kolei w tournée po kraju, na którego trasie nie zabrakło również Poznania.

W grodzie nad Wartą zjawili się ostatecznie rankiem 28 lipca, a najważniejszymi punktami programu ich pobytu w mieście było złożenie kwiatów pod pomnikiem Jurija Gagarina na os. Kosmonautów, wizyta w Osiedlowym Domu Kultury "Orbita" i Obserwatorium Astronomicznym w Borówcu, wreszcie oficjalne spotkania w gmachach Dowództwa Wojsk Lotniczych oraz Urzędu Miasta na pl. Kolegiackim. Jeśli wierzyć prasowym doniesieniom, na trasie przejazdu M. Hermaszewskiego i jego "kosmicznego brata" przez Poznań, której przebieg został uprzednio podany do publicznej wiadomości, zupełnie "spontanicznie" zgromadziły się tłumy poznaniaków bez wytchnienia wiwatujących na ich cześć. W większości przypadków owa spontaniczność została jednak zawczasu "ujęta organizacyjnie", przez co wśród publiczności wyczekującej na przejazd dominowali przede wszystkim członkowie partii oraz podległych jej organizacji młodzieżowych. Dodajmy, że najbardziej uroczysty charakter miała końcowa wizyta złożona w przestronnych wnętrzach Urzędu Miasta, gdzie prezydent Władysław Śleboda przekazał kosmonautom symboliczne klucze do bram Poznania, a I sekretarz KW PZPR Jerzy Zasada wręczył im Honorowe Odznaki "Za zasługi w Rozwoju Województwa Poznańskiego".

Co znamienne, kreśląc sylwetkę nowego bohatera narodowego PRL, który wykorzystał "kapitalną szansę, jaką dała mu socjalistyczna Ojczyzna" i doszedł tym samym do "apogeum wartości własnej, społecznej i zawodowej", partyjna Gazeta Zachodnia (wcześniej i później Gazeta Poznańska) starannie ukrywała mało poręczne z perspektywy przekazu propagandowego fakty z jego życiorysu. Czytelnik mógł się zatem dowiedzieć, że M. Hermaszewski przez kilka lat służył w Krzesinach oraz wziął ślub w poznańskim ratuszu. Z miejscem urodzenia (Wołyń), pochodzeniem społecznym (szlachta zagrodowa) oraz z okolicznościami śmierci ojca, który zginął z rąk UPA, nie zaś - jak pisano - "w partyzantce", był już jednak pewien dialektyczny problem, który za wszelką cenę starano się pominąć, podobnie zresztą jak fakt, że w internacjonalistycznej rywalizacji o miano pierwszego państwa z bloku wschodniego, które ZSRR zaprosił do eksploracji kosmosu, PRL musiała uznać wyższość Czechosłowacji.

Piotr Grzelczak