Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

Tydzień z życia poety

Jeżeli ktoś lubi miniatury poetyckie wyświetlane na białym ekranie, zapraszam na seans Patersona Jima Jarmuscha. Lojalnie ostrzegam jednak, że moja słabość do filmów Jima Jarmuscha trwa już ponad 30 lat, w pierwsze zauroczenie popadłem już bowiem w 1984 roku, w trakcie oglądania Inaczej niż w raju.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Wtedy, w małym kinie nieopodal Sorbony, gdzie na seans nieznanego mi, niezależnego reżysera zabrała mnie znajoma paryska kinomanka, zachwyciłem się tak bardzo, że zostałem jeszcze, by obejrzeć Nieustające wakacje, choć bilet kosztował kolejne 25 franków, co oznaczało sporą wyrwę w moim emigranckim budżecie. Oznaczało to mniej więcej tylko kawę i papierosa na śniadanie przez kolejny tydzień. Obiektywizm wobec Jarmuscha porzuciłem już zupełnie, gdy dowiedziałem się, że jest założycielem elitarnego klubu The Sons of Lee Marvin, grupującego fanów tego - również mojego ulubionego - aktora: Toma Waitsa, Johna Luriego, Nicka Cave'a, Iggiego Popa i Neila Younga.

Ostatni film Jarmuscha to właśnie takie filmowe spotkanie w gronie znajomych o podobnej wrażliwości. Tytułowy bohater pracuje jako kierowca autobusu miejskiego w miejscowości Paterson. Przez tydzień obserwujemy jego pozornie podobne do siebie dni, które pod kierunkiem reżysera nabierają poetyckiej głębi. Sam Paterson też jest poetą, który spisuje swoje wiersze w brulionie chowanym głęboko w szufladzie. Sławy nie pragnie, choć czasami gawędzi o poezji, choćby z kolegą z Japonii (Masatoshi Nagase - Mystery train, Kwiat wiśni i czerwona fasola). Mieszka z ukochaną Laurą (przepiękna Golshifteh Farahani - Kurczak ze śliwkami). W pralni spotyka Method Mana z Wu Tang Klan, a za pasażerów ma czasami choćby parę studentów, którzy rozprawiają o XIX-wiecznym anarchizmie. Premiera 30 grudnia.

Przemysław Toboła

  • Film "Paterson"
  • scen. i reż. Jim Jarmusch
  • premiera 30.12