Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Mega rozczarowanie

Fani "Szczęk" będą zawiedzeni. Film "The Meg", który od piątku możemy oglądać w kinach, nawet w najmniejszym stopniu nie budzi tych emocji, co dawna opowieść o rekinie ludojadzie zagrażającym człowiekowi i naszym odwiecznym pojedynku z naturą. A przecież skoro tym razem rekin jest znacznie większy, to i nasze oczekiwania mają prawo być spore.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Jonas Taylor (Jason Statham) jest zdegenerowanym byłym wojskowym, który po swojej ostatniej akcji ratunkowej na atomowej łodzi podwodnej (w której życie straciło dwóch członków załogi)  ucieka od rzeczywistości z butelką piwa w dłoni na słonecznych plażach Tajlandii. Kiedy więc dawny przyjaciel zwraca się do niego z prośbą o pomoc w ratowaniu zatopionej na 11 kilometrów podwodnej łodzi badawczej, wygłasza kilka butnych tekstów w rodzaju "nie ze mną takie numery"... po czym zgadza się zaryzykować. Być może przekonuje go do tej decyzji fakt, że w łodzi uwięziona jest jego była żona, a być może informacja o istnieniu gigantycznego rekina - megalodona, który od dawna uznawany był za gatunek wymarły, a tymczasem okazał się być żywą skamieliną, uwięzioną dotychczas w najczarniejszych odmętach oceanu.

Po całkiem znośnym początku akcja filmu toczy się już niestety coraz bardziej przewidywalnie, co krok potykając się o wykreowany przez samą siebie banał. Ekipa stacji badawczej ramię w ramię z najodważniejszym Jasonem Stathamem za pomocą nadajników GPS, harpunów, ładunków wybuchowych, a nawet gołych rąk (!) walczy z podwodnym potworem, który - w zależności od okazji - atakuje ogromne ośmiornice, wieloryby (które jest w stanie nawet przegryźć na pół, być może to stąd wzięło się reklamujące film hasło "Przegryź to!"), pływające statki albo pojedynczych ludzi. Zupełnie "nieoczekiwanie" sponsorujący całe odkrycie miliarder okazuje się cynicznym i wyrachowanym czarnym charakterem, a największy żartowniś w ekipie podczas strojenia sobie żartów zostaje pożarty przez wspomnianego rekina. A gdyby widzom nadal było za mało tych oczywistości, w tak zwanym międzyczasie pomiędzy głównym bohaterem a znawczynią natury drapieżników Suyin (Bingbing Li) obowiązkowo rodzi się uczucie, które nieporadnie starają się sobie okazywać w trakcie rozwoju fabuły. Nowy partner najbardziej podoba się jej córeczce Meiying, swoją drogą najmniej banalnej postaci w tym filmie ("Ośmiolatki słyszą wszystko").

Co gorsza, tego wątpliwego dzieła kina akcji nie ratują nawet efekty specjalne, w których mniej więcej w połowie seansu zaczęłam pokładać swoje ostatnie nadzieje, a które - nawet oglądane oczami uzbrojonymi w okulary 3D - wcale nie robią na widzu wielkiego wrażenia. A już na pewno nie rekompensują mu potknięć scenarzystów, których największym przewinieniem są chyba najbardziej niedojrzałe i infantylne dialogi, jakie udało mi się usłyszeć w kinie przez ostatnich dobrych kilka lat.

Jedyną sensowną wymianą zdań, jakiej doszukałam się w tej dwugodzinnej produkcji, jest krótka rozmowa szefa stacji badawczej, doktora Zhanga (Winston Chao) z jej fundatorem - Morrisem (Rainn Wilson), w której padają znamienne słowa o tym, że człowiek zawsze zniszczy to, co wcześniej uda mu się odkryć. Na tym niestety koniec jakiegokolwiek głębszego przesłania, scenarzyści (błędnie) uznali bowiem, że wątek romansowy pomiędzy dwójką głównych bohaterów i rzekomo mrożące krew w żyłach pościgi rekina za potencjalnym pożywieniem wystarczą, by udźwignąć cały film. Otóż nie wystarczyły.

Jedno jest pewne - kolejnego blockbustera na miarę kultowej już serii spod szyldu "Szczęk" tym razem nie będzie, chociaż fabularnie i narracyjnie film Jona Turteltauba do złudzenia przypomina jak mniemam mocno inspirujące reżysera kinowe produkcje z lat 90. Tam o sukcesie decydowały zwykle dynamiczna akcja i rozrywka w najczystszej postaci. Rzecz jednak w tym, że inspiracja to nie to samo co odwzorowanie, a widz idący do kina trzy dekady później ma prawo wymagać od twórców podobnych obrazów czegoś więcej niż tylko sprawnie wyrysowanej na ekranie bestii i dzielnie stawiającego jej czoła przystojniaka.

Anna Solak

  • "The Meg"
  • reż. Jon Turteltaub

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018