Siedemdziesiąt lat później Studio Paramount Animation podjęło się wyzwania na miarę Oscara i przeniosło na ekran jedną z najsłynniejszych książek świata, ilustrowaną zresztą przez samego autora. Trudnego zadania podjął się reżyser Mark Osborne (znany m.in. z Kung Fu Panda) i autor scenografii Lou Romano (Iniemamocni, Auta, Ratatuj).
Tłumaczony na ponad 270 języków i dialektów, sprzedany w ponad 140 milionach egzemplarzy, Mały Książę od 1943 roku porusza serca ludzi na całej planecie. Trzeba było więc sprostać wymaganiom widzów i czytelników, a jednocześnie nie naruszyć spuścizny Antoine'a de Saint-Exupery'ego, tytułowy Mały Książę bowiem, każdy z bohaterów baśni oraz ilustracje jako odrębne znaki towarowe zostały zastrzeżone przez spadkobierców pisarza. Najlepsi na świecie spece od animacji (m.in. współtwórcy Shreka, Zaplątanych, Epoki lodowcowej, Iniemamocnych i Wall-E) cierpliwie połączyli najnowocześniejsze techniki animacji komputerowej z tradycyjną animacją poklatkową.
Bohaterowie baśni Antoine'a de Saint-Exupery'ego ożyli w scenerii, jaką namalował autor ponad 70 lat temu. Ale zawiązanie współczesnej akcji filmu Marka Osborne'a ma swój początek w pożegnalnych słowach Małego Księcia do Pilota: "A gdy się pocieszysz (zawsze się w końcu pocieszamy), będziesz zadowolony z tego, że mnie znałeś. Będziesz zawsze moim przyjacielem. Będziesz miał ochotę śmiać się ze mną. Będziesz od czasu do czasu otwierał okno - ot, tak sobie, dla przyjemności. Twoich przyjaciół zdziwi to, że śmiejesz się, patrząc na gwiazdy. Wtedy im powiesz: «Gwiazdy zawsze pobudzają mnie do śmiechu». Pomyślą, że zwariowałeś. Zrobiłem ci brzydki figiel". I tak mała dziewczynka dostaje pewnego dnia list od starego sąsiada. Jest nim Pilot, a kartką - stronica Małego Księcia.
Przemysław Toboła
- "Mały Książę" ("Le petit prince"), reż. Mark Osborne
- premiera: 7.08