Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

Co się kryje za kandelabrem?

Bartosz Żurawiecki poleca film "Wielki Liberace" ("Behind the Candelabra") w reżyserii Stevena Soderbergha.

. - grafika artykułu
Wielki Liberace, fot. materiały dystrybutora

Chociaż w filmie Stevena Soderbergha (Traffic, Ocean's Eleven) nie pada ani jedno słowo na temat polskiego pochodzenia Władzia Liberace (jego matka była Polką, ojciec - Włochem), to dociekliwi badacze mogliby doszukać się, jak sądzę, podobieństw między upodobaniami tego showmana do blichtru, przepychu i efekciarstwa a naszymi narodowymi gustami. Liberace był jak Tercet Egzotyczny i Violetta Villas w jednym. Dorzućmy jeszcze Ignacego Jana Paderewskiego (u którego zresztą pobierał nauki), gdyż niewątpliwie wirtuozowsko grał na fortepianie.

W Polsce dzieło Soderbergha nosić będzie tytuł Wielki Liberace, w oryginale jednak nazywa się Behind the Candelabra, czyli Za kandelabrem (artysta uwielbiał podczas występów stawiać zdobne świeczniki na instrumencie). A za tym kandelabrem kryło się pokręcone życie osobiste, toczące się w przepychu i zakłamaniu. Tajemnicą poliszynela był homoseksualizm Liberace, któremu zaprzeczał aż do ostatnich chwil życia, gdy umierał na AIDS w 1987r. Powodował nim w dużej mierze strach przed utratą sympatii starszych, konserwatywnych dam, stanowiących główny trzon jego publiczności. Film opowiada o burzliwym związku Władzia ze Scottem Thorsonem (Matt Damon) - chłopakiem, który był nie tylko jego partnerem i kochankiem, lecz także sekretarzem i szoferem. Artysta całkowicie zdominował swego "podwładnego", i to do tego stopnia, że nakłonił Thorsona do przeprowadzenia operacji plastycznych, które miały upodobnić twarz Scotta do fizjonomii Liberace. Planował go także... adoptować. Michael Douglas w roli głównej jest nie mniej wirtuozerski niż był jego bohater. Kapryśny, władczy, obłudny, perwersyjny, czuły... Aktor z godną podziwu swadą porusza się po całej gamie zachowań swej postaci. Sam film zaś, bez popadania w przesadę - w kampową ironię czy karykaturalny opis - ale też bez sentymentów, mówi nam sporo o Ameryce. W ogóle o współczesnej kulturze, mającej obsesję ciała, wizerunku, widowiska. Show must go on - jak śpiewał Freddie Mercury, który z Liberacem dzielił zamiłowanie nie tylko do barwnych strojów. Premiera 29 listopada.

Bartosz Żurawiecki

  • Wielki Liberace (Behind the Candelabra), reż. Steven Soderbergh
  • prod. USA
  • premiera polska: 29.11