Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

DZIECI I SZTUKA. Uwaga! Niebezpieczeństwo kulturalne!

Nic mnie tak nie denerwuje, jak chałtury dla dzieci - zrobione w poczuciu, że maluchy i tak wszystko kupią. Nic mnie tak nie martwi, jak fakt, że Poznań nie specjalizuje się w promowaniu sztuki dla dzieci, a przecież w tej dziedzinie jesteśmy naprawdę dobrzy! - pisze Ewa Obrębowska - Piasecka.

Rysunek: Alek, uczeń poznańskiej szkoły Gaudium et Studium - grafika artykułu
Rysunek: Alek, uczeń poznańskiej szkoły Gaudium et Studium

Mamy za sobą czasy, gdy rodzice karcili dzieci, które garnęły się do książek, instrumentów czy pędzli, bo uważali, że to marnowanie czasu, więc lepiej zająć się czymś pożytecznym. Dziś już wiemy, że to też pożyteczne (nawet bardzo), a do tego rozwijające, pobudzające wyobraźnię i kreatywność (tak potrzebną również w innych dziedzinach życia, które wciąż uchodzą za jeszcze pożyteczniejsze).

Dziś stajemy na rzęsach, żeby nakłonić nasze dzieci do czytania, choć one stają okoniem oraz wiją się (jak inna ryba) i wolą spędzać czas przed ekranem komputera. Dziś zapisujemy je na dziesiątki zajęć: rozwijających, dokształcających, rozbudzających (niektóre z maluchów nie mają nawet jednej wolnej godziny w tygodniu, żeby sobie na przykład pomarzyć). Dziś katujemy je lekcjami muzyki, plastyki, tańca czy teatru, słono za to płacąc, bo niewiele szkół ma takie zajęcia w swoim programie, a nawet jeśli je ma, nam wciąż wydaje się, że to za mało. Dziś cieszymy się, kiedy szkoła czy przedszkole organizują dzieciakom wyjście do kina lub teatru. Trwamy bowiem w (złudnym moim zdaniem, a nawet niebezpiecznym) poczuciu, że im więcej "kultury", tym lepiej.

Jest źle, a będzie jeszcze gorzej

Skąd ten nieco ironiczny ton? Skąd ten sarkazm? Ano stąd, że przeważnie automatycznie zwalniamy się też z odpowiedzialności za tę kulturalną edukację, zasłaniając się albo brakiem czasu, albo brakiem kompetencji (w tej dziedzinie utożsamianych czasem - niesłusznie przecież - z brakiem jakichkolwiek talentów artystycznych), albo jednym i drugim. Rzadko też zastanawiamy się nad jakością tej edukacji i tej kultury, nad jej zawartością, nad skutkami, które może przynieść obcowanie z nią. A kultura może... szkodzić!

Kto z Państwa wie, jaki właściwie spektakl oglądało Państwa dziecko w przedszkolu, poza tym, że było "bardzo fajnie", bo tyle dokładnie usłyszeliście od dziecka? Słyszeliście kiedyś o chałturnikach, którzy grasują po placówkach edukacji i wciskają dzieciom koszmarki wyprodukowane naprędce? Kto z Państwa ogląda z dzieckiem kreskówki, które są (jak powszechnie wiadomo) najlepszą metodą na zajęcie czasu malucha i sensowne (czytaj: pożyteczne) zorganizowanie czasu sobie? Widzieliście kiedyś, ile jest w nich okrucieństwa i głupoty? Kto z Państwa potrafi porozmawiać z dzieckiem o bajce, wychodząc poza schemat, że jest ona ładna albo brzydka, mądra albo głupia?

Reagujemy na to, kiedy naszemu dziecku dzieje się krzywda na lekcji wychowania fizycznego (trudno nie zauważyć siniaka po piłce lekarskiej, którą ktoś w nie cisnął). Reagujemy, kiedy "pani od matematyki stawia za duże wymagania" i dziecko się stresuje (w końcu się dowiadujemy, że codzienny poranny ból brzucha ma swoje źródło nie w diecie, tylko w tabliczce mnożenia). Reagujemy, kiedy poziom angielskiego w 2 klasie podstawówki wydaje nam się za niski (coraz częściej jesteśmy w stanie to zweryfikować). Ale po co reagować na takie zajęcia, jak plastyka czy muzyka? Założę się, że część z nas nawet nie wie, czy one się w ogóle odbywają. A jeśli się odbywają, to nie są stresujące, nie nastręczają kłopotów, więc nie są ważne.

Dość jest innych problemów. Po co wymyślać sobie jeszcze dodatkowe? Jasne, że trochę się czepiam i trochę przesadzam, ale nie zmienia to faktu, że uczciwy rachunek rodzicielskich grzechów zawsze wypadnie na naszą niekorzyść, a ja zamierzam go jeszcze rozwinąć, dopisując do listy inne zaniechania. Kiedy Państwa dziecko widziało ostatnio z książką mamę albo tatę? Kiedy mama albo tata osobiście byli z dzieckiem w kinie, teatrze albo na koncercie? Kiedy razem rysowaliście, śpiewaliście? Wiem, że różnie z tym bywa, ale głęboko wierzę w to, że wspólne oglądanie obrazów w muzeum (nawet jeśli pomyli się przy okazji wszystkich twórców i wszystkie epoki), jest równie ważne jak zwiedzanie z przewodnikiem (któremu nic się nie pomyli, ale który nie jest ani mamą, ani tatą). Równie ważne, bo dostarcza dziecku najważniejszego komunikatu, że kultura jest czymś naturalnym, zajmującym, ciekawym. Że warto jej poświęcić własny wspólny czas. Bo jeśli nie warto, to po co się tym zajmować?

Polecam też szczerze zerknięcie współczesnym dorosłym okiem do lektur, które - wydaje nam się - doskonale pamiętamy z dzieciństwa. Niektórych z nich nigdy w życiu nie przeczytalibyśmy głośno własnemu dziecku bez niezbędnego komentarza, gdybyśmy tylko mieli świadomość, że taki komentarz jest niezbędny.

Może mieli więc racje ci dawni rodzice, którzy sugerowali zajmowanie się czymś pożytecznym zamiast zbijaniem "kulturalnych bąków"? Kultura to puszka Pandory - im dalej w las, tym bardziej się robi niebezpiecznie. A po co narażać się na niebezpieczeństwa i dodatkowe obowiązki?

Jest dobrze, a może być tylko lepiej

Dobrze, dość już tego straszenia i narzekania. Teraz będzie o tym, że jest dobrze, a nawet bardzo dobrze, bo Poznań to miasto, które może się naprawdę chwalić wszystkim, co ma związek ze sztuką dla dziecka. Jest tu cały sztab ludzi: pasjonatów, fachowców (a także trochę wariatów, bo trzeba być wariatem, żeby oddać życie tej nieprzynoszącej profitów dziedzinie), którzy właśnie sztuką dla dzieci postanowili się zajmować. Jest też całkiem liczne grono nauczycieli, którzy nie traktują tego tematu wyłącznie jako zła koniecznego. Można powiedzieć, że sztuka dla dziecka to poznańska spécialité de la maison. Szkoda tylko, że nie umiemy się nią chwalić. Czyżby wciąż obowiązywało poczucie, że dzieci to niepoważna sprawa, a sztuka dla dzieci to już w ogóle żart? Mam nadzieję, że nie. Mam też nadzieję, że w końcu odkryjemy wszystkie swoje atuty w tej dziedzinie i staniemy się po prostu Miastem Dzieci.

W tekście poświęconym rozwojowi kultury w Wielkopolsce pisałam kilka miesięcy temu: "Niewiele regionów może poszczycić się aż taką ilością przedsięwzięć artystycznych adresowanych do najmłodszych, mało tego - są to przedsięwzięcia na wyjątkowo wysokim poziomie, traktujące odbiorcę bardzo serio: z powagą, szacunkiem, sympatią, życzliwością i odpowiedzialnością daleką od taniego dydaktyzmu.

Szczególne są na tym polu zasługi Centrum Sztuki Dziecka - placówki niemającej odpowiednika w kraju, która działa nieprzerwanie od 1984 roku, a jej korzenie sięgają lat 60. zeszłego wieku. Centrum to rzesza profesjonalistów, zajmujących się kinem, teatrem, literaturą, sztukami plastycznymi, muzyką - nie tylko wyspecjalizowanych w kreatywnej pracy z dziećmi, ale też traktujących to jako pasję i szczególną misję. Organizuje się tu cykliczne, międzynarodowe festiwale (Ale kino! czy Biennale Sztuki dla Dziecka), ale prowadzi się też konsekwentną, całoroczną działalność imprezową, a także warsztatową. Nie ma chyba w Poznaniu dziecka, które nie wzięłoby udziału w którymś z przedsięwzięć sygnowanych przez tę świetną firmę.

Centrum ma też szczególne zasługi w angażowaniu do swoich działań studentów różnych humanistycznych i artystycznych kierunków poznańskich uczelni. Kilkanaście roczników wzięło aktywny udział w licznych warsztatach i sympozjach, ulegając fascynacji pracy z dziećmi i ucząc się szacunku dla niej. Nie wszyscy, rzecz jasna, poświęcają Centrum swoje dalsze zawodowe życie, ale cała rzesza zajmuje się twórczością dla dzieci w innych miejscach. Można zaryzykować tezę, że efektem choćby zetknięcia się z Centrum są - całkowicie prywatne, choć nie komercyjne - przedsięwzięcia sygnowane przez takie firmy jak SPOT, SztukaPuka, Księgarnia z Bajki, Księgarnia Między Słowami czy Studio Teatralne Blum a także Studio Filmów Animowanych."

Nie do przecenienia są także działania całych rzesz ludzi, którzy mądrą, edukacyjną działalność prowadzą w poznańskich instytucjach kultury. To już marki: Biblioteka Raczyńskich, Centrum Kultury Zamek, Muzeum Narodowe, Muzeum Archeologiczne, kino Muza, Pro Sinfonika, Teatr Animacji... Do tego   dołączyć i poznańskie wydawnictwa: Media Rodzina, Zakamarki, Mila, a także nasze Wydawnictwo Miejskie Posnania oraz słynne Targi Książki dla Dzieci i Młodzieży.

Osobny rozdział to wybitni artyści tworzący dla dzieci: Andrzej Maleszka, Małgorzata Musierowicz, Krystyna Miłobędzka, Janusz Ryl-Krystianowski - prawdziwi mistrzowie, którzy mają w Poznaniu uczniów wychowanych na tej twórczości.

Zróbmy zatem coś pożytecznego z tym ogromnym kapitałem (z tym entuzjazmem, z tą wiedzą, z tym doświadczeniem). Kultura może być pożyteczna. Nie tylko dla dzieci.

Ewa Obrębowska - Piasecka