Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Dlaczego Range Rover parkuje w Arsenale?

Jak pewien fotograf Range Roverem wjechał na wernisaż do Galerii Miejskiej Arsenał...

Range Rover parkuje w Galerii Miejskiej Arsenał, fot. A. Glinka - grafika artykułu
Range Rover parkuje w Galerii Miejskiej Arsenał, fot. A. Glinka

A było to tak: 5 października, wieczór. Mały tłumek wielbicieli sztuki i... motoryzacji kłębi się na parterze Galerii Miejskiej Arsenał, w oczekiwaniu na wernisaż i jednocześnie finał szalonego dość projektu.... W powietrzu wisi pytanie: udało mu się czy nie? Za chwilę dowiemy się, czy Maciej Stępiński zdołał, zgodnie z planem, przejechać trasę z Warszawy do Poznania w linii prostej. Drzwi się otwierają, tłum wypełnia dolną salę, napięcie rośnie... w bocznych drzwiach ukazuje się zderzak Range Rovera, samochód wjeżdża i wysiada z niego uśmiechnięty Maciej Stępiński w towarzystwie pilota - Macieja Ciocha. Galerię wypełnia mruczenie silnika i intensywny zapach spalin. Dotarli.

Trzy dni w trasie

Pomysł projektu "Rendez-vous à Poznań" powstał kilka miesięcy wcześniej. Maciej Stępiński, fotograf i fanatyk motoryzacji postanowił sprawdzić czy trasę z Warszawy do Poznania można przejechać w linii prostej. Do udziału w przedsięwzięciu zaprosił przyjaciela Macieja Ciocha, również fotografa. Świadomie zrezygnował z autostrady, która pozwoliłaby na pokonanie odległości w krótkim czasie. Trasa z Warszawy do Poznania zamiast trzech godzin, zajęła Stępińskiemu i Ciochowi trzy dni.

Założona wstępnie linia prosta od początku zakładała pewien margines błędu, na załączonej do wystawy mapie została zaznaczona grubym mazakiem. Tereny między Warszawą a Poznaniem to nie pustynia - trzeba było uwzględnić obecność domów, pól uprawnych, gęsto porośniętych drzew w lasach. Ostateczna linia - jak zauważyła jedna z obecnych na wernisażu osób - przypominała wykres elektrokardiogramu, ale mieściła się mniej więcej w wyznaczonych granicach.

A Madonnę wiózł do ślubu

Trasy nie dałoby się pokonać zwykłą osobówką. Artystyczny duet jechał specjalnie do tego celu przystosowanym Range Roverem V8 z 1980 r. Range Rover to samochód - legenda. Francuzi umieścili go w Luwrze jako przykład nowoczesnej rzeźby, wśród jego wielbicieli są królowa Wielkiej Brytanii czy Bruce Willis. Madonnę wiózł do ślubu, Angelina Jolie jako Lara Croft w filmowym "Tomb Riderze" prowadziła Range Rover Defender.

W poznańskim Arsenale Range Rover pełni rolę nie tylko eksponatu, ale i jedynego świadectwa tego, co się wydarzyło podczas drogi. Ubłocone drzwi, liście wciśnięte za zderzak opowiadają historię przejazdu. Zapowiedziane w tytule rendez-vous staje się randką ze świadkiem wyprawy. Oprócz Range Rovera wystawę tworzą: namalowana na ścianie linia przejazdu i rozmowa koordynatorki projektu Karoliny Sikorskiej ze Stępińskim i Ciochem. Uderza brak zdjęć. Jedyny wizualny zapis podróży powstał przy pomocy telefonu komórkowego. Zdjęcia są bardzo małe i można je znaleźć tylko w przygotowanym przez galerię folderze. Dlaczego?

W naszej współczesnej kulturze fotografie są wszędzie: w sztuce, w reklamie, w prywatnych albumach. Idąc przez miasto trudno nie spotkać kogoś, kto swoją cyfrówką czy smartfonem próbuje zatrzymać wspomnienia z wycieczki czy przechadzki z rodziną. W "O fotografii" Susan Sontag zauważyła, że "w gruncie rzeczy aparat zamienia każdego człowieka w turystę wędrującego po rzeczywistości innych ludzi, a ostatecznie także po własnej". Turysta jest przeciwieństwem mieszkańca. Jego spojrzenie zatrzymuje się na powierzchni. Turysta zrośnięty ze swoim aparatem, zamiast doświadczać innych kultur, tylko je ogląda.

Jak mówi Stępiński "decyzja o niedokumentowaniu przeze mnie tej wyprawy pozwoliła mi lepiej skoncentrować się i odczuwać drogę, a zdobycie wyznaczonego celu było zwieńczeniem trudów tej wyprawy". Ze słów artysty przebija tęsknota za bezpośrednim doświadczeniem. Rozwój techniki ułatwił nam wszystkim życie, ale też coś odebrał. "Wyprawa" kojarzy się z fizycznym wysiłkiem, zdobyciem mało zbadanego szczytu, przebijaniem się przez dżunglę z maczetą. Czy poszukiwanie "dzikich" przygód w środkowej Polsce można odczytać jako żart, działanie artystyczne czy naukowy eksperyment? Autorom projektu trudno było zboczyć z szosy, rozbić namiot w miejscu, w którym nie byłoby śladów człowieka. Nastawiali się na przypadkowe spotkania z leśnymi ludźmi, a jak wspomina Cioch,  spotkali tylko "lekko oszalałego" grzybiarza. Czy to znaczy, że nie da się uciec od cywilizacji?

Aleksandra Glinka

  • "Rendez-vous à Poznań" Maciej Stępiński, pilot: Maciej Cioch
  • Galeria Miejska Arsenał
  • wernisaż 5.09, g. 19
  • wystawę można oglądać do 4.11, oprowadzanie kuratorskie: 30.10. g. 17