Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Demonstracja muzycznej siły...

Mówią dyrektorzy festiwalu Polska Akademia Gitary: Marcin Poprawski i Łukasz Kuropaczewski.

. - grafika artykułu
Łukasz Kuropaczewski, fot. materiały Polskiej Akademii Gitary

Wasz festiwal poświęcony jest gitarze klasycznej. Dlaczego ten instrument? Albo na czym polega jego wyższość nad innymi - np. gitarą elektryczną?

Łukasz Kuropaczewski: Trudno mówić o wyższości, choć po cichu tak sobie myślę (śmiech). Chcemy promować gitarę klasyczną, by pokazać ludziom, że to, co słyszą na co dzień w radiu i tv, to nie jedyna odmiana gitary. Poza tym gitara klasyczna jest delikatna, nastrojowa, kameralna, kolorowa..., a przecież chcemy uciec czasami od otaczającego nas hałasu!

Marcin Poprawski: Zawsze myślałem, że królem instrumentów muzycznych jest fortepian. Temu przekonaniu pozostaję wierny, gdy myślę o jazzie. W muzyce klasycznej sprawa przestała być jednak dla mnie tak oczywista. Gitara jest instrumentem paradoksalnym i atrakcyjnym również w innym znaczeniu. Daje przyjemność początkującemu muzykowi, gdy towarzyszy piosence przy ognisku. A chwilę później w rękach fenomenalnych wirtuozów staje się narzędziem wielkiego kunsztu.

Polska Akademia Gitary to koncerty światowych gwiazd sześciu strun, ale też warsztaty czy kurs dla młodych adeptów instrumentu, to także coroczny gitarowy happening. Który z tych elementów jest dla Was najważniejszy?

Ł.K. Dla mnie zdecydowanie najważniejsze są koncerty i warsztaty. Wiem, że nie byłbym gdzie jestem, gdyby nie kontakt z największymi mistrzami gitary, zarówno na ich recitalach, jak i na lekcjach.

M.P. To są trzy podstawowe wymiary Akademii. Działań edukacyjnych dla młodych profesjonalistów nie zaniechamy, zwłaszcza, że gościmy co roku w Wielkopolsce wielkie pedagogiczne autorytety gitarowe, szkoda byłoby się nie podzielić takim doświadczeniem. Ale także prezentacje mistrzowskiej muzyki gitarowej dla szerokiej publiczności w wielu miejscach regionu stały się naszą główną specjalnością. W zeszłym roku dzięki wsparciu z funduszy europejskich osiągnęliśmy chyba rekord - 70 imprez w 30 miastach w ciągu niespełna 3 tygodni. W tym roku to kolejne, także nowe miejsca. W końcu happening, czyli demonstracja muzycznej siły, bardzo pokojowa, a przede wszystkim twórcza, aktywizująca tych, którzy z reguły tylko słuchają muzyki.

Poza wyrazistą obecnością festiwalu w Poznaniu, wiele koncertów odbywa się w innych miastach, czasem wręcz w małych miejscowościach. Na ile to dla Was ważne?

Ł.K. Ma to ogromne znaczenie. Ogromne! Festiwal pełni rolę edukacyjną, przynosi kulturę najwyższych lotów do mniejszych miejscowości. A ludzie tam odczuwają tak, jak ci w większych miastach! Powiem więcej, koncerty w małych miejscach często bywają bardziej magiczne niż te w dużych miastach...

M.P. Osią wszystkich wydarzeń są Poznań, Jarocin i Gniezno, ale faktycznie nasz festiwal jest w tym roku znów ulokowany między odległymi miejscami regionu od Piły i Skrzatusza, po Kępno, od Turku po Międzychód. W tym sensie to najbardziej wielkopolski festiwal muzyczny. Zależy nam na mieszkańcach województwa, którzy nie docierają do jego stolicy na koncerty, dlatego przywozimy wirtuozów gitary w ich sąsiedztwo. To nasza specjalność.

Rozmawiał: Tomasz Janas