Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Czarno-biały blues Eryka. Wspomnienie o Ireneuszu Zjeżdżałce

"Kiedy brałem do ręki starą Bessę 6x9, myślałem sobie, że potrafię nią fotografować. Kiedy Ty ją wziąłeś w swoje ręce, powstały zdjęcia przez duże Z... Irek, udanych zdjęć tam, w niebieskich stronach".

Ireneusz Zjeżdżałka. Fot. archiwum artysty - grafika artykułu
Ireneusz Zjeżdżałka. Fot. archiwum artysty

To jeden z ostatnich wpisów na blogu Ireneusza Zjeżdżałki - poznańskiego fotografa, krytyka i redaktora naczelnego Kwartalnika Fotografia. Pojawił się na stronie krótko po tym, jak do wszystkich dotarła wiadomość o jego śmierci. Był lipiec 2008 r. Osobistych pożegnań na "zatrzymanym" blogu Eryka (tak się przedstawiał, tak mówili do niego przyjaciele) jest więcej: "Napiłbym się z Tobą znów piwa, posłuchał ciekawych opowieści ze świata i... zapalił cygaro ;)". "Dziękuję za Birgusa, słowa na GG, telefoniczny uśmiech na dobranoc. Opowieści o kliszach, miejscach zdobytych fleszem jak szczyty oblodzonych gór". "Eryk, wspaniałe wspomnienia, dziękujemy za twoją szczerość, entuzjazm i talent". "Twojej skromności, poczucia humoru, zamiłowania do rzeczy prostych, spokoju bardzo brakuje". "Zaglądam co jakiś czas na tego bloga. Szukam kogoś, w kogo odejście nie mogę uwierzyć, i kogo obecności i twórczości bardzo brakuje".

Dziecko wrzesińskie

Rocznik 1972. Pochodził z Wrześni. Swojej "małej ojczyźnie" przyglądał się zawsze z uwagą, oddawał jej swój czas, energię i kadry. Przyznał kiedyś na blogu: "Września nie jest miastem wyjątkowym. Architektonicznie nie zachwyca, nie posiada spektakularnych zabytków, nie notuje się tu istotnych wydarzeń. Nie jest nawet senna. Mimo to stanowi dla mnie dość ważne miejsce - rodzaj fotograficznego poligonu". Na tym "fotograficznym poligonie" powstało mnóstwo wyjątkowych zdjęć, m.in. słynny cykl Bez atelier, inspirowany setną rocznicą strajku dzieci z Wrześni, zaprezentowany w Muzeum Dzieci Wrzesińskich w 2001 r. Eryk wpadł na pomysł sportretowania współczesnych dzieci na ulicach swojego miasta. Czarno-białe, skomponowane w prosty sposób kadry pokazywały małych mieszkańców Wrześni (równolatków tych strajkujących 100 lat wcześniej) na chwilę oderwanych od beztroskiej zabawy. Projekt pod wieloma względami niezwykły. Mówi Maciej Szymanowicz, poznański fotograf, historyk sztuki, przyjaciel: - Eryk był bardzo wrażliwy na to, co działo się w jego najbliższym otoczeniu. Miał silne poczucie tożsamości, nigdy nie pomyślał, że fotografowanie Wrześni może być mało ambitne. Widział ogromny potencjał w tym miejscu i ludziach. Zależało mu także na tym, by zmieniać krajobraz kulturalny Wrześni, uaktywniać wrzesińskie środowisko.

Fotograf w samotności

Rozpoczynał od fotografowania przyrody. Ale szybko powędrował w inne rejony - w stronę dokumentu. Od 1998 r. pracował jako kurator w znanej poznańskiej galerii pf, gdzie przygotował kilka głośnych wystaw. - Zawsze był bardzo otwarty na nowe prądy w fotografii - wspomina Maciej Szymanowicz. - Interesowała nas współczesna fotografia brytyjska, skandynawska. A Eryka szczególnie mocno także to, co działo się w tej dziedzinie za wschodnią granicą: w Rosji, na Litwie, Ukrainie. Po odejściu z pf-u prowadził galerię 2PiR w Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa. Od 2003 r. był redaktorem naczelnym wydawanego we Wrześni Kwartalnika Fotografia - jednego z najważniejszych periodyków poświęconych współczesnej fotografii. "Cała jego szalona energia przelewała się jakoś tak bardzo delikatnie, niespiesznie..." - napisał po śmierci Eryka na łamach Kwartalnika... Krzysztof Łysek. Sam Eryk tak mówił w wywiadzie dla IKS-a w 2001 r.: - (...) naprawdę z fotografią - jeśli to nie jest reportaż - nie powinno się spieszyć, wszystko należy robić bardzo spokojnie i bardzo powoli. Dlatego nie będę nigdy fotoreporterem, choć to jest w jakiś sposób pociągające: wolę sobie gdzieś pójść, posiedzieć w samotności, popatrzeć.

Po drugiej stronie ulicy

Jak jeszcze fotografował? - Najczęściej po prostu czuję, że muszę rozłożyć statyw, wyciągnąć aparat, i właśnie tu i teraz zamknąć w czarnej ramce ten, a nie inny fragment świata. I najlepiej zrobić to od razu: bo można tu już nie wrócić; bo wprawdzie podobne światło się zdarza, ale zniknąć mogą emocje, od których zależy najwięcej - opowiadał w tym samym wywiadzie. I jeszcze: - Fotografowanie to dla mnie ciągła wędrówka w poszukiwaniu obrazów. Żeby je znaleźć, nie trzeba pokonywać dużych odległości. Czasem wystarczy przejść na drugą stronę ulicy, odejść parę kroków od miejsca, w którym się mieszka. Nie lubię wyjeżdżać daleko, a moja fotografia jest - jak czarny blues - mocno związana z miejscem, w którym żyję, z tym, co spotkało mnie wczoraj na mojej ulicy, w moim mieście - dodawał. Lubił zaszywać się ze statywem w miejscach mało "fotogenicznych": w opuszczonych fabrykach, "nadpsutych" mieszkaniach, w przejściach podziemnych, koszarach, na cmentarzach. Tam poszukiwał znaków po dawnych mieszkańcach i "straconego czasu". Jednym z jego ulubionych i często wykorzystywanych fragmentów były osobliwe ozdoby ścienne. Potrafił zaskoczyć widza. Upodobał sobie klasyczne, czarno-białe zdjęcia, bez ingerencji, manipulacji, zaplanowanych i ustawianych kadrów. W tej prostocie - często porażające.

Oddzielić rzeczy ważne

Sprawdził się jako redaktor, krytyk, kurator, a także wykładowca fotografii. Wielu młodych ludzi dzięki Erykowi odkryło fotografię i "zaraziło się" nią. "Mógł odegrać przeogromną rolę w kształtowaniu gustów i preferencji nowego pokolenia wychowanego już na fotografii cyfrowej oraz w uświadamianiu cyberoszołomów" - pisał po śmierci Eryka na portalu www.fototapeta. art.pl sam Bogdan Konopka, wybitny fotograf, który przyjaźnił się z nim i współpracował. W tym samym miejscu Konopka wspominał: "Ireneusz miał niesamowity dar przyswajania sobie mądrości wieku dojrzałego niejako z marszu; intuicyjnego oddzielania rzeczy ważnych od bełkotu". Na ścianach w mieszkaniu Joanny Przygońskiej, z którą przyjaźnił się od czasu, gdy pracował w galerii pf, wiszą fotografie Eryka. Jest wśród nich Anioł. - Obiecywał, że przyjdzie i razem popatrzymy na to zdjęcie - mówi Joanna. Nie zdążył.

Sylwia Klimek

  • Wielkopolski Festiwal Fotografii im. Ireneusza Zjeżdżałki "Moja Wielkopolska"
  • 13-27.10