Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

"Balladyna" zmodyfikowana nie do poznania

Wrażliwi widzowie powinni mieć się na baczności, bo efekt pracy twórców "Balladyny" w Teatrze Polskim może szkodzić!

"Balladyna" K. Garbaczewskiego w Teatrze Polskim. Fot. Magda Hueckel - grafika artykułu
"Balladyna" K. Garbaczewskiego w Teatrze Polskim. Fot. Magda Hueckel

Twórcy (reżyser Krzysztof Garbaczewski i dramaturg Marcin Cecko) zabierają widzów w podróż do małego zaniedbanego ośrodka badawczego nad jeziorem Gopło w województwie kujawsko-pomorskim. To miejsce, w którym naukowcy (Wdowa, Balladyna, Alina oraz Filon) modyfikują genetycznie nasiona roślin uprawnych - w tym poznańską pyrę.

Filon to pracoholik znudzony codziennością. Efektem jego wytężonej pracy jest Filotunia, czyli skrzyżowanie kobiety z rośliną. Niestety, hybryda obumiera i młody naukowiec zmuszony jest wyrzucić ją na śmietnik. Grabiec w wersji Marcina Cecko jest pracownikiem technicznym. Zimą, podczas czynności pomiarowych wpada do przerębla i cudem zostaje uratowany. Od tamtej chwili nieustannie myśli o nieludzkiej istocie, którą zobaczył na dnie jeziora. Pozwala Filonowi zamienić się w drzewo i ostatecznie kończy żywot jak Filotunia. W tym samym czasie do ośrodka trafia inwestor. To Kirkor, który marzy o nowoczesnym rolniczym imperium - takim, jakim kiedyś były potężne PGR-y. Chce przejąć placówkę i zacząć w niej swoje badania. Pożądają go dwie siostry: Alina i Balladyna. Jedna z nich ginie - tak jak u Słowackiego.

Tak kończy się pierwsza (półtoragodzinna) część spektaklu. Wszystko to obserwujemy jako przekaz z kamery. Ale to nieudany film - jeden z tych, które przewijasz, żeby przejść do właściwej części, albo wyłączasz, żeby nie marnować czasu.

Po przerwie widzowie wracają już nie do kina, ale do teatru. Zasiadają z powrotem w swoich fotelach. Nie na długo jednak, ponieważ Balladyna - po tym jak ni stąd ni zowąd pakuje kulkę w Kirkora - nakazuje wstać widzom z balkonów i ćwiczyć mięśnie Kegla. Wychodzi ze swojej roli - nie chce być tą Balladyną, którą znają widzowie. Przekonuje przybyłych, krzycząc do mikrofonu, że wnętrze Teatru Polskiego jest jak "wielka cipa" - czerwona, miękka i bezpieczna. A towarzyszy jej duet raperek cipedRAPskuad, które skandują wulgarne i często niezrozumiałe teksty w stylu: "orzeł, orzeł, orzeł leci, orzeł robi polskie dzieci" czy "pierdzę na chleb".

Nie sposób nie wspomnieć także o bramie, która pojawiła się pod koniec spektaklu i przypomina tę z Auschwitz. Napis "Arbeit macht frei" zastąpiono słowami "Naród sobie" - takimi jakie widnieją na fasadzie Teatru Polskiego (który zbudowano ze społecznych składek). Pod bramą pojawia się postać Kostryna. W tej wersji to kibic, który ubrany w narodowe barwy wydaje córce komendy "Padnij" i "Powstań". Ona wykonuje jego polecania, recytując "Katechizm polskiego dziecka".

Najnowszy spektakl Teatru Polskiego jest jak powieść grafomana w dwóch obszernych tomach pełnych najprzeróżniejszych wątków. W pierwszym z nich znajdziemy tematy związane z GMO i ekologią, siłą natury i potęgą człowieka. W drugim, który ma obalać romantyczne mity, wątki narodowe. Przedstawienie niestety nie prowokuje, jak zapowiadali twórcy. Za to nuży i wystawia na ciężką próbę wrażliwość widza.

Monika Nawrocka

  • "Balladyna"
  • reżyseria: Krzysztof Garbaczewski
  • scenografia: Krzysztof Garbaczewski
  • dramaturgia: Marcin Cecko
  • kostiumy: Svenja Gassen
  • muzyka: Joanna Duda
  • Montaż projekcji: Emilia Sadowska
  • Teatr Polski (Duża Scena)
  • prapremiera: 25.01.2013
  • spektakl przeznaczony dla widzów od 18 roku życia
  • bilety: 45/40 zł (normalny), 35/30zł (ulgowy)